Dwa mecze u siebie w tygodniu odsłoniły obraz nędzy i rozpaczy, jaki niestety funkcjonuje w Stomilu. Fantastyczna wygrana z ŁKS-em w Łodzi nie dała nam nic, a tylko na chwilę zaciemniła nam oczywistą prawdę - utrzymanie w I lidze to będzie znowu wyczyn na miarę cudu, w który oczywiście sercem wierzę, ale rozum ma daleko posunięty dysonans poznawczy.
Od 35. minuty meczu z GKS-em Jastrzębie zawodnicy Adriana Stawskiego wyglądali jak dzieci we mgle. Demony jesienne nie tylko nie wróciły, a po prostu nigdy nie zniknęły, cały czas miały i mają wpływ na psychikę olsztyńskich graczy. Szczególnie w meczu z Górnikiem było widać, że w zespole nie ma porozumienia, poszczególni zawodnicy, poza małymi wyjątkami, zapomnieli jak dobrze gra się w piłkę. Nie posunę się tu do zarzutu braku zaangażowania, bo jednak przejawy takiego normalnego, ludzkiego wkurzenia sytuacją były, natomiast niemożność wymiany kilku podań, przerwania akcji czy wyjścia na dogodna pozycję jest co najmniej zastanawiająca.
Od razu pojawia się pytanie czy zarząd powinien zwolnić trenera. Abstrahując już od tego, że po czymś takim na miejscu Adriana Stawskiego złożyłbym dymisję. Po prostu przyznałbym się do tego, że ani mój, bardziej czy mniej suwerenny, ale jednak mój wybór graczy się nie sprawdził, ani nie mam już przełożenia mentalnego na szatnię. Bo nie wierzę, że Stawski kazał grać jak dupy swoim zawodnikom, kazał źle podawać, być często piątą kolumną, grać bez głowy i sensu. W tym momencie jasnym jest, że trener nie ma przełożenia na zespół.
Czy zatem zarząd powinien, korzystając z dwutygodniowej przerwy w rozgrywkach, zmienić trenera? Myślę, że sprawy zaszły już tak daleko, że jednak tak. Inną sprawą jest to, czy zarząd ma taką sposobność i w ogóle chęci. Tak naprawdę, trener powinien zostać zmieniony w przerwie zimowej, ale w Stomilu ery Michała Brańskiego towarzyszy niestety w tym obszarze niemoc decyzyjna, co widać chociażby było po kwestii zmiany trenera Zajączkowskiego na Majewskiego a potem tego drugiego na Klepczarka. Dwa razy się udało i Stomil pozostał w szeregach pierwszoligowców, ale tym razem sytuacja jest o niebo gorsza. Nie przewiduję tu niestety ruchów ze strony zarządu, bo gdy był na to czas, Stomil nie zdecydował się na rezygnację z usług trenera Stawskiego. Niestety, z całą sympatia do terenera Stawskiego, biorąc pod uwagę naczelną zasadę jaką powinny kierować się osoby, którym zależy na Stomilu, czyli interesem klubu, projekt Stawski w Stomilu się wyczerpał. Być może w innym klubie, z inną specyfiką, trener Stawski sobie poradzi, tu jednak zadanie wydaje się szkoleniowca przerastać.
Nie mogę nie wspomnieć w tym momencie, jak czułem się po tych dwóch porażkach. Po pierwsze, to nie tak jakbym dostał dwa strzały prosto w twarz, jak dwa kopy. Nie dość, że niedowierzanie, że prawda jest aż tak bolesna, ale jeszcze wściekłość, że zmarnowano zimowy okres przygotowawczy, kiedy była jeszcze szansa na realną zmianę. Nie dziwię się ani tym, którzy wychodzili przed gwizdkiem ze stadionu, chociaż ja nigdy bym tak nie zrobił, ani tym, którzy głośno i bez oglądania się na dyplomację wyrażali swoje niezadowolenie po meczu. Nie zgodzę się też z trenerem Stawskim z konferencji na temat Wojciecha Reimana. Kibice wyrażali tylko swoje uzasadnione obawy, że wejście tego zawodnika nic nie zmieni, a wręcz pogorszy sprawę, co okazało się prawdą. Od zawodnika, który był rzetelnym i doświadczonym drugoligowcem można przecież wymagać, że na boiskach I ligi poradzi sobie przynajmniej poprawnie, co brutalnie zweryfikowała rzeczywistość. Sam Wojciech Reiman nie jest natomiast jedyną przyczyną zaistniałego stanu rzeczy, więc na tym skupiał się nie będę.
Zostałem zapytany czy wierzę w utrzymanie. Moja wiara nie ma jednak żadnego znaczenia, bo fakty, co pisałem wyżej, mówią zupełnie coś innego. Po dwóch ostatnich meczach u siebie, kibice nie mają żadnych podstaw by wierzyć w końcowy, o zgrozo, sukces. Za Stomilem nie przemawia nic, ani zespół, ani trener ani myśl zarządzająca. To oczywiście może, paradoksalnie, odwrócić się na naszą korzyść, powodując już takie lekceważenie, pomimo oczywiście kurtuazyjnych zapewnień o poszanowaniu dla rywala, że uda nam się wykaraskać z fatalnej sytuacji. Przyszłość jest nieznana i niepewna, obarczona dużą dozą pesymizmu, co powoduje, że po prostu zaczynam się oswajać z myślą, nie godząc się jednocześnie na nią, iż pierwszoligowa przygoda Stomilu zmierza ku końcowi i jeśli tak będzie, to módlmy się o to, by rozpoczęła się drugoligowa. Mam nieodparte wrażenie, że Stomil został cudownie uratowany tylko po to, by jeszcze bardziej pogrążyć się w bagnie, a jedynym wygranym będzie olsztyński magistrat, który chciał się tego niechcianego dziecka pozbyć. Bardzo być może, że mu się udało. A cierpieć będziemy jedynie my, wierni kibice.
Wszystkie te powyższe spostrzeżenia nie zmieniają faktu, który powinien przyświecać każdemu kibicowi Stomilu, nieważne, czy takiemu mega optymistycznemu, czy na wskroś krytykującemu zaistniałą rzeczywistość - dopóki jest realna szansa na utrzymanie, dopóty każdy kibic wręcz musi wspierać, kibicować, pomagać Stomilowi. Nie na zasadzie ślepej wiary, konstruktywna krytyka jest jak najbardziej potrzebna, ale jednak niezachwianie. SPW!
21.03.22 17:44 crispy
Ja myślę, że ,,wszyscy zainteresowani'' wiedzą, że serial Stomil skończy się całkowicie z zakończeniem rundy, gdyż właściciel nie ma ochoty na kręcenie kolejnego sezonu. A kupca na prawa autorskie nie widać a i pomysłu na budżet na kolejny sezon brak. Tak więc po 3,5 roku mydlenia oczu ... The End. Czego sobie i Wam nie życzę ale tak to wszystko odbieram. Więc nie będzie żadnej zmiany trenera ani innych roszad i wstydu ciąg dalszy, bo budżet na teraz dopięty i trzeba dograć, i się wywiązać.
21.03.22 17:24 Paweł Wilicki
Ok ano prawda, pamiętam też. @@ Z drugiej strony to powinno być zebranie zarządu i drużyny by potrząsnąć wszystkimi a nie panowie się spotkają, wodę wypija , wysluchaja może tranejro i do domku.
21.03.22 17:09 p k
Znam historię olsztyńskiej piłki nożnej , na mecze przychodziło do 15 tys. kibiców i nigdy nie było takiego blamażu i kompromitacji . Dwa słowa trafnie określają miszczów piłkarskich Tj. DNO , DNA .
21.03.22 14:10 nor
Dzisiaj zarząd i rada nadzorcza ma rozmawiać o sytuacji klubu po dwóch ostatnich fantastycznych meczach. I co zrobią? Odstrzelą trenera, czy uznają, że to był bunt piłkarzy, którzy nie chcą już z nim współpracować i za bunt wyślą kilku do klubu kokosa... Z perspektywy czasu można sądzić, iż już jesienne 0:6 w Gdyni było sygnałem od zawodników, że z obecnym trenerem nie jest im po drodze. Pozostawiono go na stanowisku, więc teraz dali argument 0:7 w tzw. meczach za 6 punktów. Ciekawe, jakie zapadną dziś decyzję. A może nie będzie żadnej decyzji, bo ktoś uzna, że już nie warto.
21.03.22 13:40 Tiger
Czekamy na dymisję trenera. Nie może być inaczej. Projekt legł w gruzach.
21.03.22 12:52 Paweł Wilicki
Szczerze i konkretnie choć gdyby do tego dorzucić wypowiedzi KOTa z portalu i TT to byłby komplet. Jest tylko jedno pytanie: Czy i komu oprócz kibiców zależy obecnie na tym by klub utrzymał I ligę ? @@ Niestety widzę że piłkarze jeśli tak ich można nazwać jakby zapomnieli jak się gra zespołowo, zapomnieli że podobno przepracowali okres przygotowawczy itd W ostatnich dwóch meczach widać tylko zrozumienie Staussa z Moneta i Mikitę. Reszta gorzej niż na podwórku Dworcowa 45 na boisku bursy gdzie codzien skład był inny itd @@ Niestety trenejro nie umie z Nic chyba wyskrzesac ani wywołać takiej piłkarskiej złości która zawsze była w Olsztynie a Olsztyński stadion był wiele miesięcy nie zdobyty.