Piłkarze Stomilu Olsztyn w środę mogli wydostać się ze strefy spadkowej. Niestety nie wykorzystali nadarzającej się sytuacji i przegrali wysoko u siebie z GKS-em Jastrzębie. Goście wygrali ten mecz 3:0.
Adrian Stawski praktycznie nie zmienił zwycięskiego składu w porównaniu z meczem z ŁKS-em Łódź. Przypomnijmy, że w minioną sobotę olsztyński zespół po dwóch golach Patryka Mikity wygrał 2:0. W tym spotkaniu ósmą żółtą kartką został napomniany Jonathan Simba Bwanga, więc w jego miejsce wskoczył inny środkowy obrońca - Maciej Dampc.
Pierwszą groźną sytuację Stomil miał w 8 minucie. W polu karnym z piłką znalazł się Jakub Kisiel, ale został zdecydowanie powstrzymany przez obrońcę GKS-u i skończyło się tylko na “jękach” z trybun. W 10 minucie potężny strzał oddał Jonatan Straus, który został zablokowany, a z rzutu rożnego nie było żadnego zagrożenia. Stomil pierwszy raz przed własnymi trybunami zaprezentował nowy sposób rozgrywania stałych fragmentów. Przed wrzuceniem piłki w pole karne, większość zawodników ustawia się w rzędzie i próbują z zaskoczenia wbiegać w “szesnastkę”. W 14 minucie takie rozegranie rożnego mogło przynieść prowadzenie, ale Kevin Lafrance z bliskiej odległości nieczysto trafił w piłkę.
W 17. minucie powinno być 1:0 dla Stomilu. Kisiel znalazł się na 5 metrze w polu karnym i zamiast strzelać po długim rogu, podawał wzdłuż do Łukasza Monety, który nie trafił w piłkę. Chwilę później Kisiel strzelał z 10 metrów, ale został zablokowany. W 30 minucie Tomasz Tymosiak zagrał dobrą piłkę w pole karne, z woleja uderzył Mikita, ale piłka przeszła obok słupka.
Niestety niewykorzystane sytuacje mają to do siebie, że lubią się mścić. Tak i było w środowy wieczór. Długa analiza VAR wykazała, że w polu karnym faulował Maciej Dampc (drugi raz w rundzie wiosennej) i goście dostali rzut karny, którego pewnie wykorzystał w 35 minucie Marek Fabry. W 39 minucie sędzia Dominik Sulikowski z Gdańska nie podyktował rzutu karnego dla Stomilu za faul na Krzysztofie Toporkowiczu. W 45 minucie Fabry wyprzedził w polu karnym Dampca, ale na szczęście Kacper Tobiasz był na posterunku. Goście jeszcze w ostatniej akcji pierwszej połowy mogli podwyższyć wynik, ale strzał zawodnika GKS-u był mocno niecelny.
Od początku drugiej połowy na boisku widzieliśmy Jakuba Tecława i Merveille Fundambu, którzy zmienili Dampca i Toporkiewicza (w pierwszej połowie ujrzał żółtą kartkę). Na początku drugiej połowy sędzia Sulikowski dopatrzył się po kolejnej długiej analizie VAR rzutu karnego. Pewnym egzekutorem znowu był Marek Fabry, a faulował w polu karnym Wojciech Reiman. W 61 minucie Stomil mógł zdobyć kontaktową bramkę, po dobrym podaniu Fundambu, bardzo fatalnie uderzył Moneta. W 66 minucie goście wyprowadzili zabójczą kontrę i podwyższyli prowadzenie za sprawą Wojciecha Łaskiego. Po tym golu na trybunie krytej zrobiło się luźniej, bo niektórzy kibice nie wytrzymali tego i opuścili stadion. Mieli nosa, bo nic się w tym meczu już nie wydarzyło...
W kolejnym spotkaniu Stomil już w niedzielę (20 marca 2022 r, godz. 15:00) zagra z kolejną drużyną ze strefy spadkowej. Do Olsztyna przyjedzie Górnik Polkowice.