Stomil Olsztyn wygrał 1:0 z RFS-em Ryga. Po meczu rozmawialiśmy z Piotrem Zajączkowskim, trenerem Stomilu Olsztyn.
Jest pan zadowolony z tego sparingu?
- Najważniejsze jest to, że wszyscy zawodnicy chcą walczyć, wykazują się determinacją. Wszyscy mają odpowiednie umiejętności czysto piłkarskie, by grać na poziomie I ligi. Cieszy to, że możemy mieć bardzo solidnych zmienników, o takich nam chodziło. Liga niebawem rusza i każdy z tych piłkarzy, w odpowiednim momencie będzie przydatny. Nie mogę obiecać wszystkim, że zagrają, bo na boisku może grać jedenastu piłkarzy, ale ci, którzy są w dalszej perspektywie, też muszą być czujni, bo fortuna kołem się toczy. Ci, którzy dzisiaj może pokazali się z dobrej strony, za moment mogą mieć obniżkę formy i na to miejsce muszą być przygotowani inni piłkarze. Stąd dosyć szeroka i wyrównana kadra.
Możemy już coś wnioskować po ustawieniu ze sparingu, co do wyjściowej jedenastki w meczu z Odra Opole? Ta pierwsza jedenastka to ta pierwsza, a druga to zmiennicy?
- My tak do tego nie podchodzimy. Chciałem, żeby zwłaszcza ci nowi zwodnicy, zapoznali się z naszym stadionem, z naszą murawą, oświetleniem i kibicami. Przypomnę, że mamy jeszcze Wiktora Biedrzyckiego, Grzegorza Lecha, którzy trenują indywidualnie na pełnych obrotach i też za moment będą do naszej dyspozycji.
No właśnie co z nimi?
- Nadrabiają zaległości, ale są już zdrowi. czekamy tylko na decyzję lekarza i fizjoterapeuty, czy mogą uczestniczyć w meczach.
Co z Ericiem Molloyem?
- Ma delikatne przeciążenie, bo zeszliśmy na trawę ze sztucznej nawierzchni i zagrał dwa pełne spotkania. Ma delikatne napięcia mięśniowe, mógłby zagrać, ale nie chcieliśmy ryzykować i stad jego absencja.
Jak wygląda sprawa sparingu z Sokołem Ostróda?
- Niestety deszcze padają, co zmniejsza jakość boisk trawiastych. Mieliśmy zakontraktowane boisko w Pasymiu, ale dostaliśmy informację, że po deszczach boisko nie nadaje się do gry. Chciałbym, żebyśmy przyszły tydzień spędzili na trawce i teraz czekamy tylko na dobrą pogodę. Mam tez nadzieję, że wszyscy zawodnicy są po sparingu zdrowi, nikt nie uległ kontuzji. Walczyliśmy do końca, by rozegrać sparing z Sokołem Ostróda. Dzwoniłem do burmistrza Nowego Miasta, do Kurzętnika. Na pewno nie będziemy grać na sztucznej nawierzchni, bo już dwa tygodnie jesteśmy na murawie i teraz byłoby bezsensem ponownie wracać na sztuczną. Na trawie mocno obciążony jest układ mięśniowy, na syntetycznej nawierzchni układ więzadłowo-kostny. Adaptację po przejściu już mamy i nie chcemy ponownie wracać na sztuczne.
Sporo nowinek w grze Stomilu. Popracowaliście mocno taktycznie przez zimę?
- Do zespołu doszło wielu zawodników o innej charakterystyce, o innych umiejętnościach piłkarskich i stąd ci nowi zawodnicy chcą dać nową jakość, lepszą grę i bardzo im na tym zależy. Zawodnicy, którzy byli w Stomilu, nadążają za tym wszystkim, ciągną, jak ja to mówię, ten wózek i wszyscy możemy być zadowoleni, że jest większa konkurencja i większe możliwości, jeśli chodzi o granie ofensywne i większy wybór, jeśli chodzi o zmienników.
Podanie van Huffela otwierające do Siemaszki, po którym padła bramka, to tylko próbka jego możliwości?
- Jest to zawodnik, który nie dość, że szybko biega, to jeszcze szybko gra piłką. To było widać, że przyśpieszenie i przeniesienie ciężaru gry otworzyło nam stronę i stąd bramka. W poprzednich grach podobnie grał, z Wartą Poznań strzelił piękną bramkę. Wszyscy zawodnicy, którzy doszli do zespołu, przede wszystkim młodzi piłkarze, są to wartościowi zawodnicy, będziemy mieli z nich wszystkich pociechę.
Tych dwóch tajemniczych wieżowców z przodu spodobało się panu w II połowie?
- Każdy z nich pokazał swoje walory, potrafią grać w piłkę, są silni i twardzi. O to chodzi.