Po meczu Chojniczanka Chojnice - Stomil Olsztyn rozmawialiśmy z pomocnikiem olsztyńskiego klubu Łukaszem Jeglińskim.
Zagrałeś od początku meczu i możesz chyba ten występ zaliczyć do udanych?
- Można tak powiedzieć. Pierwsza połowa była średnia w wykonaniu całego zespołu. Stało się to już chyba naszą tradycją, że gramy dwie nierówne połowy, ale ogólnie mecz na plus z mojej strony.
Stomil zaczął grać dopiero od 30 minuty, już po straconej bramce, ale potrafiliście zaatakować i zaskoczyć przeciwnika.
- Mieliśmy takie założenia, by grać po ziemi i starć się utrzymywać piłkę na połowie przeciwnika. I rzeczywiście, gdy próbowaliśmy grać ziemią, to coś zaczynało się dziać, a gdy szliśmy na wymianę dłuższych piłek, górnych, to niestety nie szło to po naszej myśli. Bramka wpadła po dośrodkowaniu górą, ale wcześniej akcja była rozprowadzona po ziemi i tylko ta końcowa faza była górna. Było kilka takich akcji, od boku boiska dośrodkowania, strzał Kujawy groźny. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy jeszcze coś ukuć.
To czwarty remis w tej rundzie, brakuje zwycięstwa.
- Teraz mogę zapewnić, że w kolejnym meczu będą trzy punkty (śmiech - red.). Tak na poważnie, trzeba się cieszyć, że przegraliśmy tylko raz, ale z drugiej strony punktowo lepiej byłoby dwa razy przegrać i dwa razy wygrać, bo mielibyśmy sześć punktów zamiast czterech. Ciągle brakuje czegoś do zwycięstwa, ale mam nadzieję, że niedługo się to zmieni.