Stomil Olsztyn wygrał w poniedziałek (29 kwietnia 2024 roku) 1:0 z Lechem II Poznań. Po meczu odbyła się konferencja prasowa z udziałem trenerów obydwu drużyn.
Artur Węska, trener Lecha II:
- To bezcenne trzy punkty Stomilu, które dają oddech i wiarę w to, że możecie zostać w tej lidze. Życzę powodzenia i gratuluję. Gratuluję także dla mojego zespołu. Może to dziwnie brzmieć, natomiast byliśmy lepszym zespołem i powinniśmy ten mecz wygrać. Mieliśmy takie sytuacje, które trzeba wykorzystać i bardzo żałuję, że się nie udało. Otwierając wynik spotkania moglibyśmy spokojnie klarować kolejne akcje. Wiedzieliśmy, że Stomil może zagrozić nam chaosem. Nic mnie nie zaskoczyło w grze rywali. Może, zaczynając podsumowanie pod kątem taktycznym, zmiana struktury. Widać, że Stomil, jak i Stal Stalowa Wola, podszedł do tego meczu, czyli ustawienie 4-2-3-1, 4-4-2, więc chcieli złapać naszych środkowych pomocników w pojedynkach “jeden na jeden”. Podejrzewaliśmy, że taki może być scenariusz. Może w nieco innej strukturze, ale graliśmy także z dwoma środkowymi pomocnikami, konkretnie z Janem Niedzielskim i Aleksandrem Nadolskim. Bardzo dobrze sobie radziliśmy w pierwszej połowie. Byliśmy częściej na połowie przeciwnika. Stomil od razu cofał się i próbował zabiegać. Dawid Retlewski ani razu nie zabrał piłki. Doprowadziło to wszystko do dobrego ataku pozycyjnego, czyli stuprocentowej sytuacji Norberta Pacławskiego w pierwszej odsłonie, gdzie piłka wylądowała na poprzeczce. Stomil nie zagroził, oprócz jednej kontry i przebitki. W drugiej połowie rywale skorygowali ustawienie na 4-1-4-1, bo chcieli chcieli “złapać” naszych środkowych pomocników, ale szybko zareagowaliśmy. Jan Niedzielski był jedyną “szóstką”. Rozwiązaliśmy problemy i znowu dominowaliśmy. Wiedzieliśmy, że mecz będzie tak wyglądał - Stomil będzie czekał na kontry, sytuacje po fazach przejściowych. Było słychać, że ławka rezerwowych po każdym odbiorze krzyczała, aby zagrywać piłki na Bartosza Florka. To zauważyliśmy w spotkaniu z Stomilu z Olimpią Elbląg. Po przerwie dążyliśmy do strzelenia gola. Fantastyczna akcja Aleksandra Nadolskiego, Macieja Orłowskiego i kolejna Norberta Pacławskiego, gdzie powinien do pustej bramki wpakować piłkę. Wojciech Mońka z rożnego miał sytuację. Kończy się to tym, że po niewykorzystanej sytuacji Aleksandra Nadolskiego poszła kontra. Stomil to kolejny zespół w tej lidze, który mało zrobił, aby strzelić nam gola, aczkolwiek jest to nasze następne spotkanie, gdzie mało dopuszczamy rywala do sytuacji. To mnie trochę niepokoi, bo zrobiliśmy bardzo dużo. Trenerzy gości twierdzą, że nasza gra jest miła dla oka i przyjemnie patrzeć na taki zespół. Mnie cieszą takie opinie i jestem z tego dumny i ci chłopcy zasługują na wsparcie. Jestem pewien, że nie będziemy martwić się o ligowy byt. Chciałbym wesprzeć swoich zawodników, bo jest dużo czynników pozasportowych. Ta drużyna nie zasługuje na to, co się dzieje z nią w ostatnich tygodniach. Mam na myśli to, w ilu trenujemy, jak trenujemy, jaką mamy sytuację codziennie we Wronkach… To nie jest wina Norberta Pacławskiego, że nie strzelił. On potrzebuje treningu, wsparcia. Czegoś, co takie sytuacje pozwoli wykorzystać. Dziś tego nie mamy. Nie chcę mówić głośno o przygotowaniach do tego spotkania. Kto wie, ten wie. Jeżeli nam pomoże to spokojnie zostaniemy w 2. lidze. Jeżeli będziemy tak trenować jak ostatnio to będą problemy. Mimo wszystko bez treningu, z dokooptowaniem w ostatnim momencie trzech zawodników, po meczu pierwszego zespołu, po braku treningów nad wariantami gry, gramy lepiej w piłkę stwarzając sobie sytuacje. Wierzę w ten zespół i pokaże on w ostatnich meczach, na co go stać.
Grzegorz Lech, trener Stomilu Olsztyn:
- Podsumowanie jest krótkie - cieszymy się z wygranego meczu. Dajemy sobie kolejny czas, żeby walczyć o cel, który jest przed nami.
Andrzej Ukleja (stomil.olsztyn.pl): Gratulacje trenerze, bardzo ważne trzy punkty, Zwycięzców się nie osądza, ale rozłóżmy ten mecz na czynniki pierwsze, jak to zrobił trener gości. Rozpoczynanie gry z 5 metra mijało się z celem, bo piłka zagrywana była do bramkarza i potem grana piłka długa. Tak to miało wyglądać?
- Tak.
Andrzej Ukleja (stomil.olsztyn.pl): Druga sprawa, jeśli budujemy akcje atakiem szybkim, mamy możliwość grać do przodu, a naliczyłem tego co najmniej kilkanaście razy, zamiast grać do przodu i zdobywać przestrzeń, my cały czas graliśmy do tyłu?
- Nie wiem.
Maciej Kobus (TVP Olsztyn): W piątek mecz z Kotwicą, wiadomo jaki to jest rywal, ale Olimpia (Elbląg - red.) pokazała w ten weekend, że da się wygrać z lepszą drużyną. Jakie jest nastawienie do tego meczu, bo musi być zwycięstwo, bo jakakolwiek strata punktów to zjazd do 3 ligi.
- Nie wychodzę dalej po meczu z Kotwicą. Na pewno chcemy się dobrze zregenerować, będziemy dobrze przygotowani w stu procentach a później już tylko realizacja tego, co sobie zakładamy, jest w głowach i nogach chłopaków. Zdaję sobie sprawę, bo sam grałem w piłkę, że teraz każdy mecz to jest dla nich wielki wydatek emocjonalny i energetyczny i niektóre rzeczy nie wychodzą tak, jak sobie zakładamy. Ja ich rozumiem, ale na pewno nie będę ich usprawiedliwiał i szukał wymówek, jeśli chodzi o zaangażowanie, determinację, wolę walki i poświęcenie. To do ostatniego meczu musi być dla tego klubu oddane w stu procentach. Myślę, że tak będzie. Przepraszam (Grzegorz Lech popatrzył w kierunku Andrzeja Uklei - red.), że tak lakonicznie odpowiadałem na twoje pytania, bo rozumiem chłopaków, oni chcieliby grać lepiej, realizować to, co sobie zakładamy sobie na treningach, natomiast przychodzi mecz, przychodzi dawka adrenaliny, podnosi się poziom kortyzolu w organizmie i już te decyzje nie są takie łatwe, jak wychodzi to na treningu. Dlatego tym bardziej jestem z nich dumny, że walczyli do końca o te trzy punkty i nie popełniliśmy błędu jak w Elblągu, gdzie za mocno się cofnęliśmy, tylko sami chcieli wypychać przeciwnika wyżej i byli zdeterminowani do tego, żeby zwycięstwo dowieźć do końca. W pierwszej połowie nie wychodził nam ewidentnie pressing wysoki, to co robiliśmy w tygodniu. Jeśli chodzi o takie działania, to musi to bazować na bardzo dużej energetyce, wysiłku, determinacji i nawet kosztem tego, że czasem coś się gorzej zrobi taktycznie w danym momencie, ale trzeba biegać, mieć dużo chęci odbioru piłki. Tego mi zabrakło w pierwszej połowie, za dużo było kalkulacji i czekania na odpowiedni moment i z tego na pewno nie byliśmy zadowoleni. W przerwie meczu, po zmianach, to co chcieliśmy grać było na dobrym poziomie. Cieszy bramka Piotrka Kurbiela po akcji "Wuja" (Filip Wójcik - red.). Taktycznie nie ma co się rozwodzić, bo tak jak mówiłem po wcześniejszych spotkaniach, dla nas liczą się punkty. Chcemy żeby ta drużyna grała lepiej, natomiast wiemy, że tak w tym momencie nie jest. Dziękuję w imieniu swoim i drużyny za doping kibicom, wiemy, że z takimi fanami - nie wiem czy mogą jechać do Kołobrzegu (nie mogą - red.) - w piątek dziwny termin, to wiem, że będą nas wspierać przed telewizorami. Widać, że ta drużyna chce dla nich walczyć, wspina się po płotach po strzelonej bramce (tak było w Elblągu - red.) i dzięuje za doping. Musimy to pielęgnować i trzymać tak do końca.
Emil Marecki (stomil.olsztyn.pl): Co z Filipem Laskowskim? Przed zmianą zwijał się z bólu.
- Filip od dłuższego czasu zmaga się z różnymi dolegliwościami. Zaciska zęby, walczy, poświęca się. Wsadza głowę tam gdzie ktoś nogi nie włoży. Daje energię tej drużynie i myślę, że na następny będzie gotowy.
30.04.24 16:30 Pablo Olsztyn
Odpowiedzi Grzecha do dziennikarza żenujące. Bo co ? Bo ktos powie prawde czasem o zespole i grze ? Dorównał tym do swych mocodawców...
30.04.24 11:12 DJKS
Dokładnie mam te same odczucia, Stomil nie wyglądał jak zespół grający z nożem na gardle. Brakowało wszystkiego, umiejętności, tempa, a przede wszystkim harówy na całym boisku. Spodziewałem się, że Stomil skoczy na tych chłopaczków z Lecha jak wygłodniały pies na kość, a tu plażówka... Wyglądało to tak jakby Stomil czekał aż Lech sam sobie strzeli, a tu niewiele brakowało żeby strzelili Stomilowi. Zostały 4 mecze, chyba mamy prawo wymagać maksymalnego zaangażowania i jazdy na dupach. Liga jest słaba, każdy tu może wygrać z każdym i chyba w tym jest nadzieja. Patrząc jednak na to, co oni grają to trudno być optymistą.
30.04.24 10:17 barakuda
Presję to ma ojciec piątki dzieci by je wychować
30.04.24 09:56 THE CORE
Trener rezerw elegancko wyjaśnił dlaczego Stomil jest słabym zespołem. Skoro on to wie, to wiedzą to też trenerzy innych drużyn. Z kolei nasz trener, też elegancko, zdejmuje presję ze swoich chłopaków. Tylko że ja nie wierzę, że to tylko presja im nie pozwala dobrze grać w piłkę. Presja może sprawić, że pojawią się błędy ale nie pozbawi zawodnika zaangażowania, a w grze Stomilu właśnie zaangażowania nie widać. Oglądałem ten mecz i zastanawiałem się kiedy skończy się rozgrzewka, bo tak im zależało. Czy oni z własnej kasy płacą za pranie trykotów? Bo wyglądało to tak jakby starali się nie tylko nie uwalić trawą ale nawet nie przepocić. Jak się cieszył Kurbiel po bramce strzelonej Elblągowi jesienią a jak wczoraj? To była radość, że uciekają spod stryczka czy po prostu jeden gol więcej do CV? Jak była okazja do szybkiej akcji to pędzili na bramkę tak jak by szli w pieszej pielgrzymce do Gietrzwałdu. Oni grają tak jak by już wiedzieli, że się utrzymają bo Skra, Radunia, rezerwy ŁKS i Lecha i pewnie z połowa tej ligi nie dostaną licencji albo po prostu chcą swoje dograć bez kontuzji i jak się uda to OK, a jak się nie nie uda to popróbujemy szczęścia w Izolatorze Boguchwała albo Dębie Dębno. Najbardziej boli, że nikt nie ma odwagi powiedzieć "no, kurwa spierdoliliśmy, przepraszamy". Przy okazji mój słaby żart zaraz okaże się profetyczny - że ten brakujący dokument do wejścia inwestora do klubu to licencja na 3 ligę...
30.04.24 05:46 barakuda
Odpowiedzi trenera na pytania ....weź tyg już pizdzielcu wypierdalaj