Po meczu Stomil Olsztyn 0:1 Miedź Legnica rozmawialiśmy z Patrykiem Kunem.
Nie można było tak zagrać od początku jak od 68. minuty?
- Miedź strzeliła bramkę na początku i cofnęła się, atakowaliśmy tylko my. Mieliśmy sytuacje, bo był słupek, poprzeczka. Zabrakło skuteczności. Pod koniec meczu Miedź bardziej się cofnęła i atakowaliśmy coraz śmielej. Było blisko wyrównującej bramki.
Bramka chyba was zaskoczyła i nie wiedzieliście jak na nich usiąść.
- Wyszliśmy na mecz z innym nastawieniem, a oni strzelili nam bramkę z kontry po stracie. Próbowaliśmy przebijać się przez mur Miedzi.
Z przodu czy w środku pola brakowało Grzegorza Lecha?
- Wiadomo, Grzegorz Lech jest naszym liderem, tak można powiedzieć. Uważam, że nie było aż tak widać jego braku, dobrze rozgrywaliśmy piłkę. Zabrakło skuteczności.
Rozmawiałeś przed meczem z bratem? Mówił Ci, że nie możesz być gorszy od niego? Wczoraj zdobył zwycięską bramkę (śmiech).
- Nie, nie rozmawiałem z nim, bo nawet nie było jak. Dopiero po meczu zauważyłem, że przyjechał.