Grzegorz Lech zaliczył dwie asysty w meczu Stomil Olsztyn - Miedź Legnica. Olsztyński zespół pokonał lidera I ligi 2:0.
Pierwsze co ciśnie się na usta po tym meczu, to to, że twierdza Olsztyn jest faktyczną twierdzą i chyba jeszcze długo nie padnie...
- Piłka nożna pisze różne scenariusze. Dzisiaj się cieszymy, że wygraliśmy kolejny mecz u siebie i to z liderem, który wiemy jaka formę prezentował dotychczas. Nasze morale są na pewno bardzo wysokie i jeszcze teraz dołożyć punkty na wyjeździe i będziemy usatysfakcjonowani.
Jak ty to robisz, że podchodzisz do piłki przy stałym fragmencie gry i już zaczyna się gotować pod bramką przeciwnika?
- Prawda jest taka, że dużo tego trenujemy. Chłopcy wiedza, w które miejsce może piłka polecieć i robią bardzo dobra robotę bez piłki wcześniej. Czy Paweł (Baranowski - red.), czy Łukasz (Sołowiej - red.), czy Wiktor (Biedrzycki - red.) dobrze grają w powietrzu. Do tego Milen (Gamakow - red.) i "Miki" (Mikołajewski - red.). Czy ja, czy Piotrek Głowacki dorzucamy te piłki trenując to na treningach, a później przekładamy to na mecz. Wychodzi nam to dość dobrze. Cieszy ta asysta z gry, bo dawno jej nie było, ale najbardziej smuci, zarazem też cieszy, ta sytuacja, która miałem w pierwszej połowie. Super sobie przyjąłem i trafiłem w poprzeczkę, po naprawdę widowiskowej akcji.
Idealnie obróciłeś się w polu karnym, z obrońca na plecach, ale chyba nie kalkulowałeś. "Waliłeś" byle tylko trafić?
- No tak, miałem piłkę na lewej nodze, fajnie mi się odbiła, na dobrej wysokości i musiałem tylko trafić w światło bramki. Niedużo brakowało, szkoda. Żałuję tego.
Przy asyście do Tanczyka zagrywałeś piętka, na jeden kontakt?
- Tak trochę "zewnętrzniakiem". Widziałem kątem oka, że Władek wbiega i super akcja nam wyszła. To było po naszym wysokim pressingu, po odbiorze i dwa podania i bramka. Myślę, że tak się gra już gdzieś na najwyższym poziomie po przechwycie i jeżeli to wychodzi, to trzeba takie rzeczy pielęgnować.
Fajnie utrzymywaliście, nazwijmy to "arytmie pressingu", bo graliście swoim zwykłym, średnim pressingiem, ale ruszaliście też do wysokiego pressingu i ciężko było was wyczuć.
- Mieliśmy takie momenty, w których chcieliśmy przytrzymać gdzieś wyżej zawodników z Miedzi. Te momenty nie zawsze nam wychodziły, bo w pierwszej połowie źle to zrobiliśmy i mieli groźna sytuację, ale też w kilku sytuacjach dobrze przeprowadziliśmy pressing, ten taki skok i zagraliśmy piłkę, czy przeciwnicy wybijali po autach.
Miedź czymś was zaskoczyła? Bo mi wydaje się, że nie, bo grali to, co dotychczas przynosiło im wyniki. Bardziej chyba wy zaskoczyliście rywali?
- Byliśmy przede wszystkim bardzo dobrze dysponowani fizycznie, każdy zasuwał. Fakt, że oddaliśmy pole, mieli pewnie z 80 procent posiadana i większość czasu prowadzili grę. Sytuacji z tego jednak klarownych za bardzo nie mieli, tylko Łukasz Garguła miał "setkę", której nie strzelił i nic z tego więcej nie wynikało. Ta liga jest taka, ze drużyny, które chcą prowadzić granie i tworzyć sobie sytuacje poprzez utrzymywanie się przy piłce, te nie zawsze zdobywają punkty. Dzisiaj to my wykorzystaliśmy atut tej niby głębokiej obrony, ale z szybkim przejściem do ataku.
Stomil wyszedł na to spotkanie ultra-defensywnie, bo w środku trzech nominalnych, defensywnych pomocników a i ty bardzo nietypowo, bo dawno nie było cię na prawym skrzydle.
- Trener miał taki zamysł taktyczny i to bardzo słuszny, żeby zagęścić środek maksymalnie, bo ich boczni pomocnicy często w poprzednich meczach schodzili do środka i mieli tam przewagę. My to zneutralizowaliśmy, musieli grać do boku. Tam już nie byli tacy skuteczni. To nie jest taka łatwa rzecz, dobrze dograć z bocznych sektorów na głowy kolegów. Staraliśmy się spychać ich granie w boczne sektory i tym samym bardzo utrudniać grę Miedzi. To nam wychodziło bardzo dobrze. Moja rola tez była taka, by schodzić, w miarę możliwości do środka i rozgrywać piłkę jak najszybciej do przodu. Wyszło parę fajnych akcji, wygraliśmy mecz, no to chyba trzeba się cieszyć.
Nie zaskoczyło cie to, że wychodzicie na boisko bez nominalnego napastnika?
- Gdzieś trener taki wariant starał się przygotowywać w tygodniu i mieliśmy przeczucia, że możemy tak zagrać. Do tego doszło to, o czym wspominałem, bardzo dobra dyspozycja fizyczna, każdy dał z siebie maksa, jak to zazwyczaj u nas bywa i to przyniosło nam dzisiaj skutek w postaci trzech punktów.
Za tydzień mecz w Niepołomicach, a ta wyjazdowa zdobycz punktowa jest fatalna.
- Zgadza się. Musimy być tak samo zmobilizowani, tak samo przygotowani pod każdym względem, jak jesteśmy tutaj. Jeżeli będziemy realizować plan, który zostanie nam nakreślony, tak jak to było w meczu z Miedzią, to punkty na wyjazdach przyjdą, prędzej czy później.
18.09.17 11:53 zjs
Grzechu! Jak ty mi w sobotę zaimponowałeś. Jesteś sercem i mózgiem tej drużyny.
17.09.17 09:48 Pawlik
Grzechu grasz jak profesor.
17.09.17 02:06 Hector83
Grzesiu, musisz się chłopie super prowadzić, bo zdrowia i zaangażowania nie jeden młodzieżowiec mógłby Ci pozazdrościć, oby Ci którym troszkę tego dobrego prowadzenia się brakuje brali z Ciebie przykład!