Dwunasta kolejka I ligi w sezonie 1994/1995. Mecz Legia - Petrochemia Płock przyciągnął na stadion w Warszawie 4000 widzów, mecz w Katowicach GKS – ŁKS Łódź obejrzało 3000 osób, w Łodzi na spotkaniu Widzewa ze Stalą Stalowa Wola było również 3000 kibiców.
Mógłbym wymieniać pozostałe pojedynki i liczby byłyby podobne. Z jednym wyjątkiem, mecz w Olsztynie gdzie Stomil podejmował Górnika Zabrze. Niektóre źródła podają 13 inne 17 tysięcy, więc frekwencja zdecydowanie wyższa niż na jakimkolwiek stadionie w Polsce.
Górnicy z Zabrza czternastokrotnty mistrz kraju, jedyny polski finalista europejskiego pucharu. Mimo, że 20 lat temu nie był to tak silny klub jak w latach siedemdziesiątych, czy osiemdziesiątych to ciągle był licząca się marką. Kilka miesięcy wcześniej w dość kontrowersyjnych okolicznościach przegrali walkę o zwycięstwo w ekstraklasie z Legią.
Skład był pełen doświadczonych zawodników jak: Jerzy Brzęczek, Aleksander Kłak, Arkadiusz Kubik, oprócz nich stawiający pierwsze kroki w lidze Tomasz Hajto czy obwołany nowym Lubańskim Marek Szemoński. Stomil z każdym meczem coraz pewniej czuł się w ekstraklasowym towarzystwie i kibice mimo szacunku do rywala liczyli, że mecz z zabrzanami jest dobrą okazją do zdobycia 2 punktów (nie pomyliłem się, trzy punkty za zwycięstwo w polskiej lidze wprowadzono dopiero od sezonu 1995/1996).
Oczywiście uważałem tak samo i zamiast do szkoły, bo odrabialiśmy jakiś dzień, udałem się na stadion. Ci co byli wtedy na Piłsudskiego, pewnie pamiętają, że bilet na mecz był w kształcie buta piłkarskiego. Marketingowo chyba wyprzedzaliśmy wtedy resztę kraju. Nikt się nie przejmował chłodem tylko czekał na wygraną OKS-u. Na trybunach Kazimierz Górski i Zbigniew Boniek pewnie też kibicowali Stomilowi. Pachniało wielką piłką, przynajmniej w krajowym wydaniu.
Olsztynianie jak zazwyczaj w spotkaniach u siebie rzucili się od początku do ataku. Najlepsze sytuacje zmarnowali Cezary Baca i Andrzej Jasiński, bramka dla Stomilu wisiała w powietrzu. I w końcu się doczekaliśmy. Tuż przed przerwą, po zamieszaniu w polu karnym piłkę w siatce gości umieścił Andrzej Jasiński. Gol do szatni miał załamać zabrzan i tłumy na trybunach czekały na kolejne celne strzały biało-niebieskich w drugiej połowie.
Po zmianie stron to drużyna ze Śląska przejęła inicjatywę, olsztynianie zbyt głęboko cofnęli się do obrony. Parokrotnie Jarosław Talik uchronił Stomil przed stratą gola. Niestety w 87 minucie po rzucie różnym, największym sprytem wykazał się Szemoński i wyrównał stan meczu. Olsztynianie jeszcze próbowali zmienić wynik , ale niestety remis, to jedyne co było stać Stomil w tym meczu. Remis z wicemistrzem kraju, nie był złym wynikiem, ale strata bramki w ostatnich minutach musiała boleć. Wygrana była blisko, nie udało się, ale po raz kolejny beniaminek z Olsztyna udowodnił,że może być groźny dla każdego w tej lidze.
Jeżeli czytacie te moje "wypociny", które piszę "ku pokrzepieniu, naszych biało-niebieskich serc" pewnie tęsknicie za pełnym stadionem, emocjonującymi meczami i ekstraklasą. Dziś frekwencją już nie możemy się szczycić. Nie chcę też atakować obecnych piłkarzy za sytuację w tabeli, która wygląda jak wygląda. Jednak szczególnie teraz trzeba pokazać,że można było kiedyś, więc trzeba uwierzyć, że można i teraz.
Łukasz Żukowski
Cdn.
20.05.14 10:58 heysel
brzęczek był wtedy gwiazdą polskiej ligi.niemiłosiernie zwyzywany,dzień później w tv chwalił olsztyńską publicznośc...profesjonalista.a nie ten nasz trenerzyna,co się kibicom odgraża...
19.05.14 22:29 Piekarz/OKS
Nie. Górnika nic nie łączyło z Jeziorakiem. Mam gdzieś jeszcze amatorskie zdjęcia trybun z tego meczu. Górnik fajnie oflagowany w klatce jak na tamte czasy
19.05.14 21:36 korgan79
A czy wtedy z Górnikiem był Jeziorak , czy pamięć mnie już zawodzi ?
19.05.14 19:21 Piekarz/OKS
około godzinę przed meczem autokar Górnika bez obstawy "pomylił" drogi i znalazł się pod naszymi kasami :) zaraz uformował się komitet powitalny i także remis. Co za czasy... :)
19.05.14 18:59 gru up on football
Pamietam ten dzien doskonale.Przed meczem na dworcu "male zamieszanie" z Arka :).Na stadionie tlumy.Jestem pewien ze na meczu bylo wiecej widzow niz na finale pucharu Polski Legia-Jaga(22,5 tys.)Dzielacze przycinali na kasie za bilety wiec zawsze zanizali frekwencje.Ludzie siedzieli na schodach stali na koronie,malolaci siedzieli na masztach do okola.Bo bramce byl taki szal ze z korony stadionu znalazlem sie pod plotem :).Mysle ze jeszcze kilka razy bylo na bank powyzej 20 tys. na meczu min. z Legia i z Widzewem.
19.05.14 18:09 VALDI
To były złote czasy Stomilu, wtedy mieliśmy twierdzę na Piłsudskiego szkoda,że teraz już tak nie jest, może jeszcze kiedyś wrócą te czasy.