Po meczu GKS Tychy 1:0 Stomil Olsztyn rozmawialiśmy z zawodnikiem olsztyńskiego klubu - Arturem Siemaszko.
Pierwszy raz w tym sezonie wybiegłeś na "dziewiątce". Nie było takiego dziwnego "przeskoku"?
- Chwilkę musiałem się przestawić na swoja starą pozycję. Nieźle to wyglądało, bo Grzesiek Lech często szukał tych piłek, jakie grał w tym sezonie, w którym regularnie grałem na pozycji numer dziewięć. Za styl, za ładne akcje i za to, że walczyliśmy i zostawiliśmy kawał serducha, to nikt nam trzech punktów nie dopisze. Piłkarsko byliśmy dużo lepszych zespołem od GKS-u Tychy. Umówmy się, że do 40. minuty Tychy nie istniały, a wy mieliście swoje sytuacje na bramki.- Ja miałem dwie sytuacje, w których został dobrze przyblokowany. Powinienem mieć więcej tych sytuacji, może za mało oddawałem strzałów. Na gorąco nie wiem co powiedzieć, jest w nas złość, że mimo dobrej gry, przegrywamy to spotkanie. Nie jestem wstanie się z kimś zgodzić jak mi powie, że GKS był zespołem lepszym.
GKS zaczął grać w drugiej połowie.
- A to się wzięło z tego, że mogli nas kontrować. To my musieliśmy atakować i gonić wynik. Po tym jak wygraliśmy w karnych z Wisłą Płock, ten mecz nas dużo zdrowia kosztował, to dzisiaj wyglądało dobrze. Tak jak mówiłem, za styl nikt nam trzech punktów nie przyzna. Musimy się wziąć w garść, bo mało tych spotkań zostało. Zimę przy wigilijnym stole chciałoby się spędzić spokojnie i z chłodną głową.
Wściekły jesteś po tym meczu?
- Tak. Mam się za ambitnego człowieka, ale taki jest sport i uczy pokory. Jestem z roku na rok coraz starszy. Wszystkiego wygrać nie możemy, ale już nie możemy tak mówić, bo musimy wygrywać. Musimy się przełamać. Teraz jest świetna okazja, żeby zrobić to u siebie z Wartą Poznań. Na pewno kibice nam w tym pomogą. Kolejny raz nas wspierali na tak dalekim wyjeździe. Docenili to i widzieli jak zostawiliśmy kawał serducha na boisku. Musimy lepiej finalizować akcje, dzisiaj wychodziliśmy kilka razy z kontrą.
Czego brakuje, żeby była lepsza skuteczność?
- Może każdy z nas potrzebuje tej bramki żeby ponownie była chłodna głowa. Każdy zawodnik ma delikatną spinkę jak nie strzela trzeci, czwarty, piąty mecz. Nie za wszystko możemy się indywidualnie winić. Jesteśmy drużyna i na pewno bramka każdego z nas, obojętni kogo, będzie punktem zwrotnym w tym wszystkim. Wtedy musimy zacząć strzelać po więcej bramek niż jedną. Gramy piłkarsko dobrze, więc trzeba popracować nad finalizacją. Zostały cztery spotkania i na każdy trzeba wyjść z nastawieniem zdobycia trzech punktów. Do zdobycia jest łącznie 12. Chcemy mieć spokojne święta w tym roku.