Czwartoligowy OKS 1945 nie wykorzystał atutu swojego stadionu. Przed własną publicznością zremisował 1:1 z dużo niżej notowanym rywalem - Mrągowią Mrągowo.
Sobotni mecz dla olsztynian zaczął się znakomicie. Już w siódmej minucie akcję OKS rozpoczął Dariusz Frankowski, który zagrał idealnie do Grzegorza Żytkiewicza. Obrońca olsztyńskiego zespołu wrzucił piłkę w pole karne, gdzie jeszcze głową odegrał Krzysztof Górzec, a zamieszanie pod bramką Mrągowii wykorzystał Piotr Kajda, który w ten sposób dał prowadzenie dla OKS 1945. Gospodarze z korzystnego wyniku długo się jednak nie cieszyli. W 16. minucie błąd obrońców na bramkę zamienił Andrzej Kluczkowski., były zawodnik olsztyńskiego klubu. Mimo że OKS miał przewagę nad Mrągowią, to nie mógł wykorzystać stworzonych przez siebie dogodnych sytuacji. W pierwszej połowie na bramkę rywali strzelali Przemysław Czerwiński, a także Tomasz Aziewicz. W 26. minucie Piotr Kajda podwyższył na 2:1, jednak sędzia nie uznał bramki, ponieważ piłka wcześniej opuściła boisko. W drugiej części meczu piłkarze obydwu zespołów nie zachwycili publiczności poziomem gry. OKS cały czas atakował, a zawodnicy z Mrągowa skutecznie się bronili. Efektownym strzałem popisał się Sebastian Spychała, który piłkę kopnął z przewrotki. Na dobrze spisującego się Piotra Osmańskiego, bramkarza Mrągowii, było to jednak zdecydowanie za mało. Na kilka minut przed zakończeniem sobotniego pojedynku na strzał z ponad 20 metrów zdecydował się Grzegorz Lech, ale golkiper gości i w tej sytuacji wyszedł obronną ręką, a drużyna Mrągowii wywiozła ze stolicy Warmii i Mazur cenny remis. W najbliższą środę olsztynianie zmierzą się z Huraganem Morąg w Wojewódzkim Pucharze Polski, z tym samym zespołem zagrają też za tydzień, w kolejnym meczu czwartej ligi.
Źródło: Gazeta Wyborcza