Co tam słychać w OKS? Jeśli IV-ligowy zespół jedzie na obóz przygotowawczy, to chyba znaczy, że w klubie poważnie myśli się o zbliżającym się sezonie.
Myślę, że właśnie tak to trzeba traktować. Chciałem siedmiodniowego zgrupowania, bo takie było nam w tym okresie bardzo potrzebne, i klub dał nam taką możliwość. Trenowalismy w Pasłęku bardzo ciężko, po dwa, trzy razy dziennie, zagraliśmy pięć meczów sparingowych. Zrobiliśmy, co trzeba było zrobić. I to nie tylko w kwestiach piłkarskich.
Jak duże są zmiany w zespole?
Odeszli trzej piłkarze: Michał Łachacz wyjechał do Norwegii, Piotrek Skiba do Anglii, a Grzesiek Żytkiewicz będzie studiował w Warszawie. Po stronie zysków mamy naszego młodziutkiego 16-letniego bramkarza Łukasza Okuniewskiego, czterech chłopaków z DKS Dobre Miasto: doświadczonego Łukasza Kościuczuka i 19-latków Daniela Michałowskiego, Dawida Wiśniewskiego i Michała Romanowskiego oraz Pawła Łukasika, który wrócił do Olsztyna po trzyletnim pobycie w Kujawiaku Włocławek, i Marka Śnieżawskiego z Sokoła Ostróda.
Faktycznie, ma Pan do dyspozycji młodzież i raptem trzech ciut starszych piłkarzy.
Ano właśnie. Kościuczuk ma 25 lat, Grzesiek Lech i Jacek Gabrusewicz po 23, reszta nie przekroczyła 20 lat! Mamy zespół bardzo młody, ale też bardzo ciekawy.
Czy taka kadra wystarczy, by się skutecznie bić o awans do III ligi, a taki jest przecież w tym sezonie cel Pana drużyny?
Wiem, jakie są realia w klubie, więc nie ma po co naciskać na zarząd. Oczywiście, na pewno by się nam jeszcze przydał jakiś jeden czy dwóch ogranych piłkarzy, ale generalnie jest całkiem nieźle. Fajnie nam się grało podczas sparingów, zespół wyglądał naprawdę dobrze i to mimo że wszystko odbywało się na dużym zmęczeniu.
Na koniec z innej beczki. Słyszał Pan pewnie w Eurosporcie komentarz o szkoleniu młodzieży wypowiedziany przez byłego szkoleniowca Lecha Poznań Czesława Michniewicza po porażce Polaków z Czechami w mistrzostwach Europy drużyn do lat 19. Co Pan na to?
Trzeba się zgodzić z Czesiem w stu procentach, nic nowego się nie doda. Od lat mamy te same bolączki: kiepską bazę, brak pieniędzy dla trenerów, no i punktomanię. Ta ostatnia jest chyba najgorszą sprawą. Bo przecież u nas system jest taki, że dotacja do klubu młodzieżowego zależy od wyników, jakie ten osiąga. I dochodzi do paradoksów, że w meczach młodzików grają "osiemastoletni", przerośnięci 12-latkowie. A później się dziwimy, że jest, jak jest.
Źródło: Gazeta Olsztyńska