Pojedynek zapowiada się bardzo ciekawie. Zagra w końcu lider z inną czołową drużyną ligi okręgowej. Zapraszam wszystkich na stadion Warmii w sobotę o godz. 16:00.
- Trenerem Stomilowców zostałeś w lutym 2007 roku. Po trzech latach pracy zespół awansował z A-klasy do IV ligi. Jaka jest recepta na dwa awanse w ciągu trzech lat?
- Na nasz sukces pracowała pewna grupa osób, która wyznaczyła sobie konkretny cel i mocno pracowała nad jego realizacją. Udało nam się stworzyć rodziną atmosferę w zespole. W myśl zasady jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Kiedyś usłyszałem, że jesteśmy zbieraniną z sektora „C”. Awansem do IV ligi udowodniliśmy, że nie jesteśmy zwykłymi kolegami z podwórka, chcącymi tylko pograć w piłkę dla zabawy.
- Po rundzie jesiennej zostaliście liderami rozgrywek. Ciężko się broni pierwszej pozycji w tabeli?
- Czuliśmy tą presję od samego początku rundy wiosennej. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że kibice patrzą na nas i oczekują awansu do IV ligi. Dla innych zespołów mecz z liderem to był zawsze priorytetowy pojedynek. Można przegrać z innymi, ale z liderem z Olsztyna należy pokazać się jak z najlepszej strony. Przetrwaliśmy to i teraz możemy cieszyć się z awansu do wyższej ligi.
- Zespołu nie omijały kłopoty w trakcie sezonu. Chociażby kontuzja najlepszego napastnika Piotra Kajdy tuż przed samym początkiem rundy wiosennej.
- Kontuzje to nasz dramat. Piotrka Kajdę straciliśmy na dwa tygodnie przed startem rundy rewanżowej. Brakowało nam naszego najlepszego napastnika. W trakcie sezonu na operację stawu biodrowego musiał udać się Marcin Przybyliński. Wierzę, że Marcin szybko powróci do zdrowia i jeszcze z nami zagra. Piotr Pająski i Tomasz Długołęcki nabawili się lekkich, ale uciążliwych dla piłkarzy kontuzji, które ciągnęły się dość długo. Z niezaleczoną do końca kontuzją przywodziciela grał Sławomir Przybyliński. Skrzydłowy Karol Miller wypadł z gry na dwa miesiące. Jego brak na skrzydle był mocno widoczny. Krzysztof Pilski w spotkaniu z Lidzbarkiem Warmińskim doznał kontuzji. Na trzy tygodnie jego noga trafiła w gips. Do gry będzie zdolny dopiero w rundzie jesiennej nowego sezonu.
- Drużyna od początku finansuje się sama. Skąd braliście pieniądze na grę w lidze okręgowej?
- Strategicznym sponsorem zespołu od dwóch lat jest Marcin Pilecki, który prowadzi firmę zajmującą się usługami budowlanymi. To on zapewnił w tym sezonie blisko 80% budżetu klubowego. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni, że tak mocno wspiera naszą inicjatywę. Resztę budżetu uzupełniły dotacje od Browaru Żywiec oraz nasze składki wewnętrzne. Gramy i trenujemy w sprzęcie marki R-GOL.
- Co dalej z zespołem? Będzie grać dalej jako rezerwy czy już ponownie jako samodzielny zespół?
- W tej sprawie póki co za dużo nie mogę powiedzieć. Trwają obecnie rozmowy i w najbliższym czasie, jeszcze przed lipcowym walnym w OKS 1945 wszyscy dowiedzą się jak sprawa będzie wyglądała w nowym sezonie.
- Awans zapewniliście sobie na dwie kolejki przed końcem rozgrywek. Jednak do końca nie odpuszczacie. Przed zespołem ostatni pojedynek. Derby z Warmią Olsztyn.
- W Giżycku zdobyliśmy kolejne trzy punkty, co pozwoliło powiększyć przewagę nad drugim zespołem. W derbowym pojedynku także zagramy o komplet oczek. Ten mecz jest bardzo ważny dla nas. Chcemy na koniec sezonu pożegnać się i podziękować kibicom za wsparcie okazane w tym trudnym dla nas sezonie ligowym. Pojedynek zapowiada się bardzo ciekawie. Zagra w końcu lider z inną czołową drużyną ligi okręgowej. Zapraszam wszystkich na stadion Warmii w sobotę o godz. 16:00. Z tego miejsca chciałbym podziękować swojej drużynie, kibicom, sponsorom, przyjaciołom, wszystkim tym, którzy bezinteresownie pomagały zespołowi. Dziękuje mojej żonie i córce za wsparcie. Awans jest nasz!
Rozmawiał: em