Wojciech Dziemidowicz w kolejnym sezonie będzie reprezentował barwy olsztyńskiego Stomilu. Po podpisaniu nowej umowy porozmawialiśmy z obrońcą pochodzącym z Dobrego Miasta.
Podpisałeś kolejną umowę ze Stomilem. Tym razem na rok.
- Cieszę się bardzo. W Stomilu jestem już 10 lat, więc dobrze znam to środowisko, otoczenie i tę szatnię. Fajnie, że zostaje, bo w Olsztynie buduje się coś nowego. Pod hasłem #NowyStomil może będzie coś więcej niż coroczna walka o utrzymanie w I lidze.
W końcu podczas okresu przygotowawczego nie będzie trzeba się o wszystko martwić.
- Takie mamy zapewnienia. Interesujący człowiek zajął się Stomilem Olsztyn (Michał Brański - red.). W końcu pojawi się stabilizacja, a za tym w pewnym momencie będą musiały pokazać się wyniki. Nam pozostaje czekać na powrót do treningów i dobrze przygotować się do nowego sezonu.
Nie mogę powiedzieć, że jesteś młodym zawodnikiem, ale reprezentujesz młodsze pokolenie w Stomilu. Zarazem jesteś stąd i jak sam wspomniałeś od 10 lat reprezentujesz barwy Stomilu. Wiążę się z tym jakaś dodatkowa presja?
- Ja jej nie czuję. Gdy nas została garstka zimą, to ja byłem najmłodszy. Ja się dobrze czuję wśród tych nazwijmy to starszych zawodników. Od lat mamy wspólny język, czy to na boisku czy w szatni.
W minionej rundzie u trenera Piotra Zajączkowskiego byłeś zawodnikiem od zadań specjalnych. Grałeś głównie gdy ktoś z podstawowych zawodników nie mógł grać lub wchodziłeś na końcówki spotkań. Zawsze byłeś tam gdzie sytuacja tego wymagała. Trenuje się jednak po to żeby grać od pierwszej minuty. Jak do tego podchodzisz?
- Trzeba pamiętać z kim rywalizowałem na bokach obrony: z Januszem Bucholcem oraz Lukasem Kubaniem. Oni na boisku pokazywali wysoką jakość i trener nie miał żadnych podstaw żeby dokonywać zmian. Gdy już wchodziłem na boisko to nogi nie odstawiałem. Piłkarsko to fajnie wyglądało moim zdaniem. Teraz jest nowy okres przygotowawczy, więc rozpoczyna się nowa batalia o pierwszy skład. Rywalizacja jest zawsze duża, więc tylko dobrą postawą na treningu będę mógł przekonać trenera do swojej osoby. Jestem gotowy do gry w I lidze, tylko muszę załapać rytm meczowy.
Stawiasz już cele przed drużyną?
- Teraz można gdybać, bo jeszcze nie rozpoczęliśmy okresu przygotowawczego i nie wiadomo jaką kadrą trener Piotr Zajączkowski będzie dysponował. Nie mam w głowie żadnych celów. Będziemy o tym rozmawiać ze sztabem szkoleniowym i prezesami jak wrócimy z urlopów.
Przerwa letnia w tym roku jest wyjątkowa długa. Nie brakuje ci kontaktu z piłką?
- Cały czas jestem w ruchu, trenujemy wg rozpisek indywidualnych trenera Zajączkowskiego. Cały czas mam kontakt z piłką, ale brakuje już kontaktu z kolegami z szatni.