W meczu na szczycie czwartej ligi lepsi okazali się piłkarze Jezioraka Iława, którzy na własnym boisku pokonali OKS 1945 aż 4:0. Przewaga Olsztyna w tabeli zmalała do 9 punktów.
Takim samym wynikiem skończył się pojedynek w rundzie jesiennej, dlatego olsztynianie w Iławie koniecznie chcieli się zrewanżować. Wczorajszy mecz zapowiadał się bardzo interesująco i nic dziwnego, że na trybunach stadionu przy ul. Sienkiewicza zasiadło około 3 tysięcy kibiców (sporą grupę stanowili fani z Olsztyna). Piłkarze od pierwszych minut badali swoje możliwości, a w ich grze widać było maksimum zaangażowania. Sędzia główny, by nieco uspokoić rozpalone głowy zawodników, często sięgał do kieszeni, gdzie trzymał żółte kartoniki. Podopieczni Andrzeja Nakielskiego umiejętności bramkarza gospodarzy Tomasza Staniszewskiego sprawdzili już w 10. minucie - wówczas na strzał zdecydował się Daniel Michałowski. Iławianie także nie pozostawali dłużni, Łukasz Suchocki urwał się olsztynianom z prawej strony boiska, jednak żaden z klubowych kolegów nie zrozumiał jego intencji. A że Suchocki należy do najlepszych snajperów w wojewódzkich rozgrywkach kibice mogli się przekonać w 24. minucie. Napastnik wykorzystał błąd obrony i dzięki temu dał iławianom upragnione prowadzenie. Szybko mógł wyrównać Paweł Łukasik, ale Staniszewski stanął na wysokości zadania i wyszedł z tej sytuacji obronną ręką. Po przerwie z większym impetem zaatakowali gospodarze i już po dziesięciu minutach na swoje konto dopisali drugiego gola. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Cezary Ruczyński. Na tym się jednak nie skończyło, bo od tego momentu zawodnicy OKS zupełnie się odsłonili. Ich błędy najpierw wykorzystał Suchocki, a później Daniel Jędrychowski, któremu z ponad 20 metrów wyszedł "strzał życia". Takiej bramki z pewnością nie powstydziliby się piłkarze z najwyższej klasy rozgrywkowej. Wygrana Jezioraka nie zmieni wiele w tabeli i OKS 1945 nadal jest kandydatem numer jeden do awansu. Jednak pojedynek z silnym Jeziorakiem obnażył słabe punkty drużyny ze stolicy Warmii i Mazur, nad którymi trzeba zdecydowanie popracować.
Wypowiedzi pomeczowe:
Marek Witkowski: Pierwszy gol Łukasza Suchockiego nieco ustawił ten mecz. Później nerwy trochę nas puściły i odleciały najbliższym samolotem, a piłkarze zaczęli grać tak jak powinni. Włożyli ambicji tyle, że mogliby nią obdzielić nie jeden, ale trzy ligowe spotkania.
Andrzej Nakielski: Przyjmujemy ten cios, bo jesteśmy facetami z jajami i gramy do końca. Na szczęście rozgrywki ligowe to nie tylko jeden mecz, ale 30 spotkań. O zwycięstwie Jezioraka zdecydowało doświadczenie ich zawodników. Uważam, że porażka była zbyt wysoka.
Źrodło: gazeta.pl/olsztyn