Piłkarze Stomilu Olsztyn kontynuują serię spotkań bez porażki. Podopieczni Szymona Grabowskiego są niepokonani od 11 spotkań w rozgrywkach II ligi. W miniony piątek przywieźli remis z Kalisza, ale po meczu kibice mogą czuć spory niedosyt, ponieważ Stomil w pewnym momencie prowadził 2:1, ale ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 2:2.
Olsztyński szkoleniowiec ponownie miał kłopoty z zestawieniem podstawowej jedenastki. Z powodu kontuzji znowu nie mógł zagrać Lukáš Kubáň, Filip Wójcik doznał przeprostu kolana, a na zapalenie spojówek cierpi Bartosz Florek. Do Kalisza ze względu zdrowotnych (uraz achillesa) nie pojechał Sebastian Szypulski.
Gospodarze bardzo szybko wyszli na prowadzenie. W polu karny w dziecinny sposób faulował Filip Szabaciuk i arbiter słusznie podyktował rzut karny. Jakuba Mądrzyka z jedenastu metrów pewnie pokonał Néstor Gordillo. Chwilę później Stomil mógł doprowadzić do remisu, ale w sytuacji sam na sam beznadziejnie zachował się Piotr Kurbiel. Napastnik Stomilu kolejny raz nie potrafi w idealnej sytuacji pokonać bramkarza rywali, tym samym nie wykorzystał super podania w pole karne od Huberta Krawczuna.
W 20. mincie Stomil doprowadził do wyrównania. W polu karnym Karol Żwir został sfaulowany przez Macieja Krakowiaka i Tomasz Musiał z Krakowa drugi raz w tym meczu słusznie podyktował rzut karny. Jedenastkę pewnie egzekwował Kurbiel. Do przerwy obydwie drużyny miały swoje szanse na zdobycie kolejnej bramki, ale nie były to żadne stuprocentowe sytuacje.
W przerwie trener Grabowski dokonał jednej zmiany. W miejsce Marcina Stromeckiego pokazał się Maciej Spychała. Bardzo szybko mógł zaliczyć asystę, ale w idealnej sytuacji w piłkę nie trafił Kurbiel.
Gospodarze powinni prowadzić w 54 minucie 2:1, ale z bliskiej odległości spudłował Jakub Głaz. Olsztynianie wyszli na prowadzenie w 74 minucie. Shun Shibata zagrał idealną piłkę do Krawczuna, a ten posłał piłkę w kierunku Caetano. W polu karnym bramkarz gospodarzy Maciej Krakowiak zderzył się z obrońcą Mateuszem Gawlikiem i ten drugi pechowo skierował piłkę do własnej bramki. Prowadzenie Stomilu trwało zaledwie pięć minut, bo do remisu ładnym strzałem doprowadził Mateusz Wysokiński.
- Myślę, że moja ocena jest pozytywna jeśli chodzi o to, co zaprezentowaliśmy wspólnie z gospodarzami. Dla kibica było to fajne widowisko, dużo akcji ofensywnych - powiedział po meczu Szymon Grabowski, trener Stomilu Olsztyn. - Było widać od początku, że obie drużyny chciały wygrać i stąd "otworzył się" mecz. Jestem zadowolony z tego, co zaprezentowaliśmy z racji nie najlepszego początku. Zdecydowana przewaga KKS-u zwieńczona golem po rzucie karnym. Cieszę się, że się nie załamaliśmy, a wręcz przeciwnie, również poszukalismy swojego szczęścia w polu karnym. Można powiedzieć, że gospodarze i my mogliśmy się pokusić o bramkę dającą trzy punkty. Cieszę się również, że przyjeżdżając na tak ciężki teren, moi zawodnicy przy stanie 2:2 nie zwiesili głów, a momentami dążyli do wyniku 3:2 - sytuacja Filipa Szabaciuka czy Macieja Spychały ostatniej akcji mogły dać upragnione trzy punkty. Szanujemy ten remis, bo z bardzo dobrym zespołem zremisowaliśmy. Przygotowujemy się do kolejnych spotkań, aby sprawiać radość kibicom, którzy jeżdżą za Stomilem po całej Polsce i gorące podziękowania dla nich, że byli z nami.