Po meczu Olimpia Grudziądz - Stomil Olsztyn (0:0) porozmawialiśmy z Patrykiem Kunem.
Czemu zostałeś zmieniony? Byłeś najlepszym zawodnikiem dzisiaj.
- To była decyzja trenera, żeby mnie zmienić.
Może jakaś kontuzja, uraz? Bo zwijałeś się z bólu.
- Dostałem takie "stemple" przy kontratak, ale to były chwilowe stłuczenia i można było dalej grać.
Nie zdziwiło Cię to, że gdy schodziłeś to publiczność grudziądzka biła Ci brawa?
- Nawet nie zwróciłem uwagi, bo byłem skupiony na tej zmianie. Schodziłem i słyszałem jakieś brawa, nawet nad tym się zastanawiałem. Jak tak było to jest miłe uczucie.
Nie udało się wywieźć kompletu punktów, dobry jest ten remis. W końcówce Olimpia mogła pokusić się o zwycięstwo. Jak to widziałeś z boiska?
- Nie było klarownych sytuacji z obydwu stron. Można powiedzieć, że typowy mecz na 0:0. Nie chcieliśmy się otworzyć, bo wiedzieliśmy, że mieli dobry kontratak i też nie chcieliśmy atakować większą ilością zawodników. Może też z tego wynikało to, że mieliśmy mniej sytuacji.
W drugiej połowie miałeś sytuację meczową. Rozegrałeś dobrze piłkę z Grzegorzem Lechem, pobiegłeś kilkadziesiąt metrów, strzelałeś z osiemnastego metra. Jakub Wrąbel w ostatniej chwili wybił w ostatniej chwili piłkę.
- "Lesiu" dał mi dobrą piłkę, dobrze sobie przyjąłem i zabrałem się. Mogłem bardziej uderzyć ja przy słupku uderzyć i pewnie Wrąbel nie dosięgnął jej.
Nie martwi Cię sytuacja Stomilu w tabeli?
- Na pewno każdego martwi, kto jest kibicem Stomilu. Kto śledzi ten klub to na pewno ta sytuacja nie zadowala. Chcieliśmy dziś zdobyć trzy punkty, ale się nie udało.