Łaska pańska na pstrym koniu jeździ - chciałoby się powiedzieć po meczu w Łowiczu. Tydzień temu nasi piłkarze w ostatnich sekundach szczęśliwie wyszarpali remis z drużyną Ruchu. Dziś to naszym piłkarzom w ostatnich sekundach wyszarpano punkty i z Łowicza olsztynianie wracają na tarczy.
Mecz mógł dobrze rozpocząć się dla olsztynian, bo już w 17 min. Alancewicz stanął przed szansą pokonania Sabeli. Nasz pomocnik zrobił wszystko jak trzeba - uderzył mocno pod poprzeczkę, ale bramkarz Pelikana fenomenalnie interweniował. W 26 min. pierwszą akcję ofensywną przeprowadzili gospodarze, jednak zakończył ją niecelnym uderzeniem Piosik. Chwilę później nad naszą bramką uderzył Gamla. Odpowiedź olsztynian na te uderzenia mogła być piorunująca, jednak w znakomitej sytuacji źle zachował się Miłkowski, który zbyt słabo kopnął piłkę. Przed przerwą z dystansu uderzał jeszcze Łukasik - jednak uczynił to niecelnie. Jeszcze w pierwszej połowie łowiczanie powinni objąć prowadzenie, ale z pięciu metrów do bramki Iwanowskiego nie zdołał trafić Krysiński.
Niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy prowadzenie mogli objąć olsztynianie. Kapitalnie przed polem karnym Pelikana szarżował Łukasik, który ubiegł obrońców i gdy wydawało się, że zaraz pokona Sabelę, bramkarz z Łowicza zdołał go ubiec i odbić piłkę. Zrobił to jednak niedokładnie, bo futbolówka trafiła na 20 metr do Miłkowskiego, a ten widząc pustą bramką zdecydował się na natychmiastowy strzał. Ku uciesze miejscowych kibiców piłka trafiła tylko w słupek. W 51 min. niewykorzystana sytuacja zemściła się na graczach OKS-u. Wtedy właśnie w niepotrzebny drybling na wysokości pola karnego wdał się jeden z naszych obrońców. Pojedynek przegrał, a wyłuskaną piłkę Bolimowski zagrał w pole karne do Bryka, który świetnej okazji nie zmarnował. W późniejszym czasie dogodną sytuację do wyrównania zmarnował Miłkowski, który w sytuacji sam na sam nie trafił w bramkę. Napastnik OKS-u ma wyraźny problem ze skutecznością, może warto pomyśleć o jakiejś alternatywie dla niego? Na szczęście w drużynie gra Paweł Łukasik, który w 76 min. znalazł w końcu drogę do bramki Sabeli. "Pawlik" huknął z 25 metrów i bramkarz Pelikana mógł tylko rozpaczliwie patrzeć jak piłka ląduje w jego bramce. Wynik 1:1 osiągnięty na tak trudnym terenie z pewnością byłby sukcesem słabo grających ostatnio olsztynian. Niestety zawodnicy OKS-u nie zdołali dowieźć go do końca. Pierwsze ostrzeżenie drużyna Budziłka otrzymała w 89 min. Dawid Neścior uderzył tuż przy słupku. Ten zawodnik był bohaterem końcówki. W 90 min. trafił jeszcze tylko w poprzeczkę, ale już w 91 min. nie pomylił się! Uderzył precyzyjnie z 20 metrów i Iwanowski był bez szans. Dzięki tej wygranej drużyna Pelikana awansowała na pierwsze miejsce w tabeli, OKS natomiast spada coraz niżej - póki co jesteśmy jeszcze nad strefą spadkową.
Autor: mjr
Źródło: www.kspelikan.lowicz.pl
Wypowiedzi pomeczowe
Dawid Neścior (napastnik Pelikana) - Ogólnie byliśmy bardzo zmobilizowani przed tym meczem. Wiedzieliśmy, że OKS ma mniej punktów od nas, że gra z jakimś tam potencjalnym liderem, bo w sumie jesteśmy cały czas w czubie. Grało nam się ciężko. OKS przeważał w pierwszej połowie, stworzył sobie kilka sytuacji, ale na szczęście do przerwy udało nam się utrzymać rezultat bezbramkowy. Po przerwie strzeliliśmy bramkę bardzo ważną, później bardzo ładnie uderzył też Paweł Łukasik z OKS. Cieszę się, że mogłem strzelić tę zwycięską bramkę w końcówce meczu. To jest dla mnie najważniejsze, bo jestem napastnikiem, a napastników rozlicza się ze strzelonych bramek.
Jerzy Budziłek (trener OKS): Przegraliśmy 1:2, zostawiliśmy tutaj trzy punkty. Z przebiegu gry wynikało, że powinien paść przynajmniej remis. W pierwszej połowie mieliśmy ze trzy dogodne sytuacje. Pelikan miał jedną gdy jeden z zawodników z ostrego kąta strzelił wzdłuż bramki. W drugiej połowie znowu mieliśmy doskonałą sytuację, sam na sam z bramkarzem. Straciliśmy bramki po indywidualnych błędach. Obrońca boczny lewy, zamiast posłać piłkę w trybuny zaczął się kiwać. Stracił piłkę, poszło dośrodkowanie i rywale zdobyli bramkę. Dwie minuty do końca, a nawet ten chłopak co bramkę strzelił - Łukasik - przyczynił się do tego, że bramkę drugą straciliśmy. Kiwał się na środku boiska zamiast posłać tę piłkę w bezpieczne miejsce. Futbolówkę przejął zawodnik Pelikana, poprowadził strzelił, choć muszę powiedzieć, że z mojego punktu widzenia zdaje się, że bramkarz mógł to obronić. Aczkolwiek strzał był soczysty i wyśmienity. Jeśli chodzi o grę naszej drużyny to nie mam tam większych zastrzeżeń, bo większych błędów nie popełnialiśmy. Jednak te dwa były takie, że w konsekwencji straciliśmy dwie bramki. Natomiast skuteczność nasza była dzisiaj zerowa albo nawet minusowa.
Piotr Stach (trener Pelikana) - Na pewno punkty cieszą. Od samego początku kiedy tu jestem mamy problem z taką sprawą jak organizacja gry szczególnie w strefie środkowej. Dzisiaj Olsztyn miał zdecydowanie lepszych, predysponowanych zawodników w tej strefie z czego po kilku akcjach zrobił przewagę w strefie środkowej i doszedł do sytuacji strzeleckich, bardzo ciekawych. Na duże słowa uznania w kolejnym meczu zasługuje Witold Sabela, który ma bardzo wysokie notowania u mnie. Mecz nam wygrał kolejny raz bramkarz jak i dobre zmiany. Jeśli chodzi o Dawida Neściora to znowu zachował się, jak typowy napastnik, w pierwszej sytuacji, którą miał oddał strzał w poprzeczkę. Też bardzo piękne uderzenie, bardzo fajna akcja. Natomiast przy drugiej zachował się jak prawdziwy zawodowiec. Przyjął piłkę ze strefy bocznej, obrócił się, zrobił dwa kroki uderzył soczyście w boczną siatkę. Pracujemy nad tym na treningach, nad organizacją gry ofensywnej, w defensywie. Tutaj nam się to nie układa za rewelacyjnie i dzisiaj wydarliśmy te punkty z gardła Olsztynowi.
Źródło: www.kspelikan.lowicz.pl