Stomil doznał trzeciej porażki z rzędu w rozgrywkach I ligi. Tym razem podopieczni Piotra Zajączkowskiego przegrali u siebie 0:1 z GKS-em Bełchatów.
Przed meczem z GKS-em Bełchatów wszyscy oczekiwali zmian w wyjściowym składzie. Trener Piotr Zajączkowski takich dokonał, ale jednak z nich była wymuszona kontuzją kluczowego zawodnika Stomilu. Grający ostatnio słabiej Grzegorz Lech zasiadł na trybunach z powodu urazu pleców, których ciągnął się za nim od dłuższego czasu. W jego miejsce od pierwszej minuty przy al. Piłsudskiego 69a zobaczyliśmy Mateusza Cetnarskiego, dla którego był to pierwszy ligowy występ w barwach Stomilu w wyjściowej jedenastce. Na skrzydle w pierwszym składzie zaczął Eric Molloy, a na środku obrony zobaczyliśmy Rafała Remisza.
Za nim piłkarze ruszyli w bój to minutą ciszy wszyscy uczcili pamięć byłego zawodnika i kierownika Stomilu - Mieczysława Wysockiego. W środku tygodnia minęła 20. rocznica śmierci szanowanej postaci w olsztyńskim środowisku piłkarskim.
Stomil tradycyjnie w pierwszej minucie chciał szybko zdobyć bramkę. Molloy odważnie wpadł w pole karne, posłał płasko piłkę, a Centarski minimalnie się pomylił i nie skierował piłki do bramki. W ósmej minucie drużyna gości mogła objąć prowadzenie, ale przytomnie na rzut rożny piłkę wybił Janusz Bucholc. W 30. minucie bramkarz GKS-u Daniel Niżnik wybiegł z bramki, i z 20. metrów do "pustaka" strzelał Wiktor Biedrzycki, ale niestety trafił w Szymona Sobczaka, który nie zdołał uskoczyć. W 40. minucie sędzia Konrad Kiełczewski powinien podyktować rzut karny. Siemaszko wpadł w pole karne, wziął na zamach obrońcę gości, który łokciem zatrzymał piłkę. Arbiter nie dopatrzył się jednak przewinienia i do szatni musiał schodzić w asyście ochroniarzy. Drużyna Stomil pod koniec przycisnęła drużynę z Bełchatowa i próbowała zdobyć zwycięską bramkę.
W trakcie drugiej połowy trener Piotr Zajączkowski szukał rozwiązań na zmianę rezultatu. Mającego na koncie żółtą kartkę Macieja Pałaszewskiego zastąpił Waldemar Gancarczyk. W 67. minucie pojawił się Koki Hinokio, który wszedł za "Cetnara".
Sporo aktywny był młody japoński zawodnik, ale niestety olsztyński Stomil nie był wstanie zdobyć pierwszy bramki. Przez cały mecz Stomil wystrzegał się błędów w obronie, aż do 84. minuty. GKS Bełchatów wykonał rzut z autu z miejsca, z którego nie powinien i to spowodowało zamieszanie w szykach obronnych Stomilu. Goście za sprawą Bartosz Biela wyszli na prowadzenie i nie oddali go już do końca meczu.
Stomil doznał ósmej porażki w tym sezonie i nie potrafi wygrać ligowego meczu od końca września. Jeszcze chwila i będzie równe dwa miesięcy, kiedy to Stomil zgarnął komplet punktów. To kolejny mecz słaby w wykonaniu olsztyńskich piłkarzy i słaba postawa arbitra nie może przysłonić nam tego, że ekipa Piotra Zajączkowskiego jest w głębokim kryzysie.
Kolejny mecz to kibicowski hit przy al. Piłsudskiego 69a. Stomil zagra z Radomiakiem Radom. Mecz zaplanowano na niedzielę (24 listopada) o godz. 12:40.