Stomil Olsztyn nadal fatalnie spisuje się w tym sezonie I ligi. W piątkowy wieczór podopieczni Adriana Stawskiego przegrali szósty raz z rzędu. Tym razem 0:3 z ŁKS-em Łódź.
Zapowiadane przed meczem zmiany w składzie były, ale jak się później okazało, niewiele dały. Trener Stawski desygnował na ten mecz defensywnie ustawioną jedenastkę, z trzema środkowymi obrońcami i dwoma wahadłowymi. W bramce wystąpił po raz pierwszy Dawid Smug i nie będzie dobrze wspominał swojego debiutu w barwach Stomilu. Na ławce rezerwowych usiadł Krzysztof Bąkowski, bo w zeszłym tygodniu nie trenował z powodu urazu. Do składu powrócił Maciej Dampc, zastępując kontuzjowanego Simbę Bwangę, w wyjściowej jedenastce mogliśmy też zobaczyć Aleksandra Pawlaka i Briana Galacha. Na szpicy wystąpił Patryk Mikita.
Za nim usłyszeliśmy pierwszy gwizdek sędziego to na stadionie przy al. Piłsudskiego 69a miała miejsce minuta ciszy poświęcona Jackowi Płuciennikowi, który 23 lata temu zginął w wypadku samochodowym pod Gryźlinami. Był piłkarzem zarówno Stomilu jak i ŁKS-u. To właśnie w pojedynku tych dwóch drużyn zagrał swoje ostatnie spotkanie w życiu.
Mecz w sumie jeszcze dobrze się nie zaczął, a Stomil już przegrywał. W 10. minucie goście mieli rzut wolny, po którym piłkę głową do siatki skierował Jan Sobociński. Trzy minuty później powinno być 1:1, ale Pawlak nie wykorzystał idealnej sytuacji w polu karnym i nie trafił nawet w bramkę. W 42. minucie łodzianie ponownie wykorzystali stały fragment gry. Egzekutorem, przy fatalnej postawie olsztyńskiej defensywy i bramkarza okazał się Bartosz Szeliga.
Po przerwie, w której trener Stawski dokonał dwóch zmian (Pawlaka zastąpił Ciechanowski a Spychałę Lewicki), gra Stomilu niby nabrała więcej polotu, ale olsztynianie nie potrafili oddać strzału na bramkę ŁKS-u, albo niemiłosiernie pudłowali. Na boisku pojawili się również Shun Shibata, Hubert Szramka i Jakub Brdak, ale też nie przechylili szali na korzyść Stomilu. Jedną akcję miał Lewicki, ale nie potrafił strzelić będą sam na sam z bramkarzem gości. ŁKS pokusił się jeszcze o jedną ładną akcję po przechwycie w środku pola, po której piłkę do bramki skierował zmiennik Piotra Janczukowicz.
Za tydzień Stomil miał grać na wyjeździe z Górnikiem Polkowice, ale mecz został przełożony ze względu na powołanie do reprezentacji Polski U-19 Krzysztofa Bąkowskiego. Olsztyńska drużyna ma ten czas wykorzystać na zgranie się i rozegranie sparingu z Wisłą Płock.
- Dla kibiców mogę powiedzieć jedną rzecz, że nie ma wymówek, że my gramy z ŁKS-em, że taki terminarz. Pewnie, że się o tym mówi, ale powinniśmy się lepiej zaprezentować - mówi na konferencji prasowej Adrian Stawski, trener Stomilu. - Ja też obserwuję zawodników, wiadomo, że to nowi zawodnicy w Stomilu. Mamy dwa tygodnie na to, by poprawić wszystko, co źle robimy. Wiemy po czym tracimy bramki, wiemy w jakich sytuacjach nie strzelamy i będziemy mieli dwa tygodnie na to, by do meczu z Resovią to poukładać. Będziemy mieli ten czas, którego tak naprawdę nie mieliśmy za dużo. Nikt się tu nie wybiela, ani nic, bo ja też wcześniej sześciu porażek nie przeżyłem i też nie jest mi, jako trenerowi, łatwo. Druga połowa pokazała, że zmiany, które dokonałem i zmiana ustawienia pokazały, że możemy grać inaczej, pewniej i na tym będziemy budować przez te dwa tygodnie naszą grę ofensywną.