W ostatnim meczu przed własną publicznością OKS 1945 rozgromił 4:1 Motor Lublin, który już przed meczem w Olsztynie był pogodzony ze spadkiem z II ligi wschodniej. Gospodarze, mimo że nie grali już o awans, chcieli pokazać, że nie odpuścili i nadal potrafią grać porywający futbol.
Długo rozkręcały się dwie drużyny, gdyż dopiero w 26. minucie w miarę groźnie zrobiło się pod bramką Motoru. Dośrodkowanie po ziemi z prawej strony na szóstym metrze przyjął Krzysztof Filipek, który już składał się do wpakowania piłki do siatki... ale przerwał mu gwizdek sędziego. Chwilę wcześniej Eduardo sfaulował Batatę. Kilka minut później doskonałym krzyżowym przerzutem na dobre czterdzieści metrów popisał się Radosław Stefanowicz, czym wyprowadził Jakuba Kowalskiego sam na sam z Przemysławem Mierzwą. Zawodnika OKS-u brzydko sfaulował Łukasz Młynarski i zobaczył tylko żółtą kartkę. Sędzia chyba na moment przysnął albo przygrzało mu słońce, bo czerwona kartka w tej sytuacji pomocnikowi Motoru ewidentnie się należała. OKS próbował kolejnych ataków, które zwieńczył golem w 37. minucie. Dośrodkowanie z rzutu wolnego Jakuba Kowalskiego wykorzystał Krzysztof Filipek, który celnie uderzył głową. Szarpanych akcji próbował jeszcze Eduardo, ale albo tracił piłkę, albo odbijał się od stoperów rywali.
Pierwszy raz Motor zagroził olsztynianom dopiero po godzinie gry, gdy mocne uderzenie Ihora Bortniczuka musiał obronić Erwin Sak. Chwilę później było już jednak 2:0. Wprowadzony minutę wcześniej Łukasz Suchocki po dośrodkowaniu z rożnego głową umieścił piłkę w siatce. Szansę na gola zmarnował Michał Renusz, który próbował przelobować z dystansu wysuniętego Mierzwę, jednak przeniósł piłkę - tak na oko - jakieś dziesięć metrów nad poprzeczką. Od strzelania lepiej wychodziły mu w tym meczu wrzutki. W 75. minucie Michał Renusz z lewej strony dośrodkował prosto na głowę Łukasza Suchockiego, a ten skierował piłkę do siatki obok stojącego bezradnie Przemysława Mierzwy. Jakby tego było mało, OKS podwyższył na 4:0, pokazując Motorowi jego miejsce w szeregu. Paweł Łukasik pięknym 40-metrowym lobem zaskoczył wysuniętego bramkarza Motoru, który nawet nie próbował interweniować. Bramka "Pawlika" była wisienką na torcie i prawdopodobnie bramką wiosny, gdyż bramkę sezonu zaklepał sobie Robert Tunkiewicz swoim uderzeniem w meczu ze Stalą Stalowa Wola. Motor próbował strzelić honorową bramkę i to mu się udało. Długie podanie na prawej stronie przyjął Krystian Wójcik i przy biernej postawie olsztyńskich obrońców umieścił piłkę w krótkim rogu obok rozpaczliwie broniącego Erwina Saka.
Autor: kom