To spotkanie zostanie zapamiętane na bardzo długo przez olsztyńskich kibiców. Stomil Olsztyn do 90. minuty przegrywał 2:3 z Hutnikiem Kraków, żeby ostatecznie wygrać to spotkanie 4:3!
Trener Szymon Grabowski nie mógł skorzystać w tym meczu z Lukáša Kubáňa, który w Puławach obejrzał czwarty żółty kartonik oraz Mateusza Sobotki, narzekającego na lekki uraz. W składzie zabrakło również Karola Żwira, którego kontuzja mięśnia dwugłowego uda okazała się cięższa, niż pierwotnie przypuszczano. W meczowej osiemnastce zabrakło również Bartosza Florka, który ma problemy z plecami. Po swojej karze za kartki do składu wrócił Shun Shibata. W wyjściowej jedenastce pojawili się Bartosz Waleńcik, Igor Kośmicki i Sebastian Szypulski.
Mecz dobrze się nie rozpoczął a już w trzeciej minucie Dawid Kalisz ujrzał żółty kartonik za symulowanie w polu karnym, po całkiem niezłej akcji Stomilu. W pierwszym kwadransie niewiele się działo, gra toczyła się głównie w środku pola. W 4. minucie ładną akcją popisał się Stomil, Mateusz Maćkowiak dośrodkował, trochę zbyt głęboko i Piotr Kurbiel Miał problemy z trafieniem w piłkę. W odpowiedzi Hutnik strzelał z dystansu i Jakub Mądrzyk musiał się wysilić przenosząc piłkę nad poprzeczką.
Dalej wiało nudą z boiska, ale piłkarsko lepiej wyglądał Hutnik. W 33. minucie goście przeprowadzili kontrę, wyszli 4 na 3, po której z 11 metrów do bramki Stomilu trafił Damian Urban i na trybunach zapanowała konstrenacja. Trener Grabowski z powodu urazu zmienił słabo grającego Dawida Kalisza na Filipa Wójcika już w 36. minucie spotkania. Stomil rzucił się do ataków. Do dośrodkowania nie doskoczył Kurbiel, Werick Caetano w doskonałej sytuacji trafił w prosto w bramkarza i wyrównania nadal nie było. Hutnik mając dobry wynik skupił się na szukaniu szans na dobrą kontrę. W 45. minucie goście prowadzili 2:0. Po rzucie rożnym błąd popełnił Jakub Mądrzyk, piłka przeleciał mu między rękawicami, odbiła się od pleców Igora Kośmickiego i wpadła do bramki. To nie była jedna ostatnia bramka w pierwszej części gry. W doliczonym czasie gry Stomil złapał kontakt. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Maciej Spychała a piłkę głową do bramki skierował Werick Caetano (debiutanckie trafienie w Stomilu) i sędzia Mateusz Jedna z Warszawy zakończył zarządził przerwę w meczu.
Zmotywowany w szatni Stomil rzucił się do ataków. W 49. minucie po szybkim ataku Kurbielowi piłkę spod nóg wybił wślizgiem jeden z obrońców Hutnika. W 55. minucie zakotłowało się w polu karnym olsztynian, ale dwa strzały z bliskiej odległości obronił Mądrzyk. Trener zmienił Sebastiana Szypulskiego na Huberta Krawczuna i ten na “dzień dobry” odwdzięczył się od razu bramką po strzale głową w 56. minucie, a idealną piłkę w pole karne dośrodkował Shibata. Kotłowało się pod bramką Hutnika, ale albo nie trafiliśmy, albo nawet obrońca wybił piłkę z linii po uderzeniu Krawczuna.
W 67. minucie powinno być 3:2 dla Stomilu, ale Shibata nie trafił po doskonałym wyłożeniu piłki przez Krwaczuna. Niewykorzystane okazje się mszczą i w 70. minucie Hutnik przeprowadził szybki atak, po którym piłkę do bramki skierował Krystian Lelek. Stomil bił głową w mur, nie potrafił wykorzystać sytuacji czy stałych fragmentów gry. Olsztynianie do ostatniej minuty próbowali wyrównać, jednak nie potrafili trafić do bramki Hutnika.
Gdy już niektórzy kibice szykowali się do wyjścia nastały szalone minuty doliczonego czasu gry. Michał Karlikowski zdobył piękna bramkę, którego dośrodmowanie z 40 metrów, okazało się pięknym centrostrzałem. Trafienie na 3:3 dało jeszcze więcej energii Stomilu, który koniecznie chciał to spotkanie wygrać i tak się ostatecznie stało. W ostatniej akcji meczu w polu karnym za koszulkę pociągnięty został Krawczun i sędzia słusznie podyktował rzut karny. Wszystkim wydawało się, że do piłki podejdzie Jakub Tecław, najlepsz strzelec Stomilu, ale futbolówkę pod pachę zagranał Kurbiel. Napastnik wytrzymał presję i pewnym uderzeniem wykorzystał “jedenastke”. Emocje puściły i pod sektorem kibiców polały się łzy wzruszenia. Jedni płakali ze szczęści, a piłkarze Hutnika płakali ze złości. Nic dziwnego, bo do 90 minuty myśleli, że w końcu odniosą pierwszą wygraną na wyjeździe w tym sezonie, ale to Stomil pokazał charakter i mógł się radować po ostatnim gwizdku sędziego z kompletu punktów.
Następny mecz Stomil rozegra na wyjeździe. 22. października zmierzy się o godz. 14 z Siarką w Tarnobrzegu.