Stomil Olsztyn wygrał 4:3 z Hutnikiem Kraków. Prezentujemy zapis konferencji prasowej z udziałem trenerów obydwu zespołów.
Bartłomiej Bobla, trener Hutnika:
- Cóż można powiedzieć po takim spotkaniu. Przegraliśmy wygrany mecz. Cały mikrocykl podporządkowaliśmy ku temu, żeby tu zainkasować trzy punkty. Niestety nie udało się tego zrealizować. Momentami byłem z tego spotkania bardzo zadowolony, bo moja drużyna zagrała bardzo dobre zawody. Ktoś powie, że bez zdobyczy punktowej. Zgodze się z tym, bo taka jest prawda. Jest to młody zespół, w linii obrony mieliśmy średnią wieku 20 lat. Dlatego każde takie spotkanie będzie procentowało w przyszłości. Powiedziałem w szatni moim zawodnikom, że po takim spotkaniu, strzelili trzy gole i powinni co najmniej zremisować. Jestem zadowolony z charakteru, z gry. Jeżeli tak dalej będziemy pracować i wyglądać podczas meczów, gdzie będziemy konsekwentnie zdyscyplinowani taktycznie, to tanio skóry nie sprzedamy i zrobimy wszystko, by Hutnik pozostał w II lidze. To młoda drużyna, która chce się uczyć. Każde wskazówki, które dajemy w mikrocyklu wraz ze sztabem, potrafi wziąć do siebie i wykonywać to podczas zajęć treningowych. Wierzę w ten zespół dalej. W ten materiał ludzki, wiem, że jest młody i niedoświadczony, ale jeśli dalej będzie tak wykonywać swoją pracę na treningach, to będziemy dalej tak grać, ta drużyna pójdzie do góry, a przy tym nabierze doświadczenia i myślę, że będziemy inkasować trzy punkty.
Szymon Grabowski, trener Stomilu:
- Po takim spotkaniu można długo siedzieć i opowiadać, dyskutować, ale chyba nie mamy zbytnio czasu, więc szybko moje przemyślenia, na początku może okołomeczowe. Z racji tego, że dużo z zawodnikami rozmawialiśmy na temat sfery mentalnej, charakterologicznej, jak chcielibyśmy, żebyśmy wyglądali w tym spotkaniu. Od samego początku, gdy przyszedłem do Stomilu, chciałem by ten Stomil nie był byle jaki, żeby było dużo emocji i cieszę się, że dzisiaj właśnie to tak wyglądało, że mimo tego, że ta gra nie była do końca taka, jaką myśmy sobie zakładali, taka, którą chcieliśmy grać, zrobiliśmy, nie, zrobili chłopcy, można powiedzieć rzecz niewiarygodną. Wydarliśmy to zwycięstwo, które i tak, z przebiegu okazji, sytuacji, które mieliśmy, uważam za zasłużone. Przygotowując się do spotkania, zdawaliśmy sobie sprawę, jak dobrą pracę wykonał trener Bobla, jeśli chodzi o analizę niedostatków Hutnika Kraków i to było widoczne już w tym spotkaniu z Pogonią Siedlce. Zdawaliśmy sobie sprawę, że gra defensywna i poruszanie się będzie inaczej wyglądało, inaczej czyli lepiej niż do tej pory. W pierwszej połowie nie mogliśmy sobie poradzić z ustawieniem przeciwnika jeśli chodzi o środek pola, o zamknięcie środka pola, ale nie mogliśmy sobie poradzić przez naszą opieszałość i niezrealizowanie tego, co sobie zakładaliśmy. Na pewno szkoda, że sytuacja Wericka Caetano nie wpada, całe szczęście, że łapiemy kontakt na 1:2. Druga połowa - w szatni było naprawdę bardzo konstruktywnie, z każdej ze stron. Z naszej, jako sztabu od chłopaków. Na boisko w drugiej połowie znowu wychodzi drużyna, która walczy, która chce. Gdyby sytuacja Shuna Shibaty skończyła się bramka, bo powinna się skończyć bramka na 3:2, może tej dramaturgii by nie było, ale z drugiej strony, całe szczęście, że była, bo finał jest naprawdę pozytywny. Cieszę się, że ludzie, którzy wchodzili, naprawdę wnosili bardzo dużo, ale cieszę się też, że ludzie, którzy już w końcówce grali z urazami, z kontuzjami, w końcówce też dali z siebie maksa. Ten charakter, stomilowski, fajnie by było, gdybyśmy za chwile mogli tak mówić, został przełożony na całą drużynę, nie tylko na tych zawodników, którzy grali, ale także na tych, którzy trzymali za nas kciuki na trybunach. To jest ważne zwycięstwo, to jest bardzo ważne zwycięstwo. Mam nadzieję, że kibice zapamiętają, że będzie o czym opowiadać, ale my chcemy w jeszcze większym wymiarze czasowym, prezentować się lepiej piłkarsko, a ten mentalny poziom nie może schodzić poniżej tego poziomu, który dzisiaj zaprezentowaliśmy. Jeszcze raz ogromne gratulacje dla zawodników, dla drużyny, ale myślami jesteśmy już przy sobotnim, jakże ważnym spotkaniu.
Pytanie o kontuzjowanych, szczególnie o Bartosza Florka.
- W dwudziestce meczowej nie było też Mateusza Sobotki, który do nas dochodzi. Mamy urazy. Bartek Florek od jakiegoś czasu narzeka na ból pleców i to jest odpowiedni czas, żeby się wykurował i w tej końcówce jeszcze nam pomógł. Wspomnę, że momentami zawodnicy nie grali dziś na swoich nominalnych pozycjach, co było widoczne mniej lub bardziej. Szypul (Sebastian Szypulski - red.) musiał cały mecz grać na “10”, różnie to wychodziło. Hubert Krawczun na tej pozycji dał bardzo dobrą zmianę, ale też możemy szukać deficytów w grze obronnej, także z całym szacunkiem dla nich podchodzę, bo też były momenty, w których ciężko im było odnaleźć się na boisku, albo trudno, na pewno trudniej, niż na swoich nominalnych pozycjach. Mamy jeszcze kilka urazów, delikatnie mówiąc, ukrytych, o których też nie chcemy na zewnątrz, bo to zupełnie po takim meczu nam nie przystoi. Czy będziemy grali w 18, 19 czy 13, ten zespół ma się prezentować jak dzisiaj.
Pytanie o jokerów Krawczuna i Karlikowskiego oraz co stało się w szatni, że na drugą część wyszedł odmieniony Stomil.
- Dwóch jokerów? Myślę, że tak. Nie ukrywajmy też, fura szczęścia przy uderzeniu Karlikowskiego, ale czy to było uderzenie, czy byłoby to dośrodkowanie, to myślę, że mogłoby skończyć się podobnie. Z czego jestem zadowolony, to strzelone bramki po analizie, którą zrobiliśmy chłopakom. Zawodnicy mieli przedstawione bardzo dokładnie momenty, w których Hutnik ma problemy, a były to dośrodkowania. Naprawdę, gdybyśmy jeszcze więcej tego elementu stosowali, gdybyśmy jeszcze więcej i cierpliwiej doprowadzili do sytuacji, w których możemy dośrodkować, to tego zamieszania, czy bramek, mogło być zdecydowanie więcej. Karlik (Michał Karlikowski - red.) wiedział jak ma się zachować, Hubert (Krawczun - red.) wiedział, że na każdą piłkę otwarta przez naszych wahadłowych, trzeba atakować przestrzeń za linią obrony i to zrobił. Te wskazówki dostali przez cały tydzień, dostali przed meczem. W szatni, jak mówiłem, była merytoryczna burza mózgów, bo chłopcy zdawali sobie sprawę, gdzie leży problem. W drugiej połowie zdecydowanie lepiej to wyglądało, jeżeli chodzi o prowadzenie gry, chociaż dalej są te mankamenty. Po takim meczu nie można ich sądzić, tylko i wyłącznie oficjalnie chwalić, a te inne rzeczy, troszeczkę bardziej złe, będziemy korygowali w tygodniu.