Ten cykl artykułów na stałe zarezerwowany jest dla opisów spotkań wyjazdowych, ale postanowiliśmy zrobić wyjątek od reguły i opisać spotkanie domowe Stomilu, tak żebyście mogli porównać to do spotkań, które olsztyński zespół występuje w roli gościa.
DROGA
Jak się dostać na stadion w Olsztynie? Kiedyś najprościej było wsiąść w “piętnastkę”, czy to jadąc od strony Jarot czy centrum. Autobusu o tym numerze i na tej długiej trasie już dawno nie ma. Z Osiedla Generałów dojechać można autobusem 117 lub 126 i trzeba wysiąść pod Agorą na Kormoranie. Gdy nie było remontu al. Piłsudskiego z powodu montażu szyn tramwajowych to bezpośrednio pod stadionem zatrzymywało się 126. Tak podróżuje Emilozo, a najlepiej ma Kyniu, który stadion widzi z wieżowca, na mecz może wybrać się w klapkach. Przedostanie się przez ulicę w okolicach Aquasfery to spore wyzwanie w tym momencie, szczególnie wieczorową porą, bo świecące pały pod tym obiektem zostały odłączone od prądu. Skoro jednak chcemy mieć piękną drogę pod nasz stadion, to chwilę musimy pocierpieć, więc nie marudzimy, i czekamy na tramwaj.
STADION
Jaki mamy stadion, to każdy doskonale zdaje sobie sprawę i kolejne opisy (a przynajmniej drugi w tym tygodniu) naszego zażenowania nie mają sensu. Bramy na obiekt powinny otwierać się 1,5 godziny przed meczem, chodź nie zawsze tak jest, bo ochrona musi dojechać do Olsztyna z Trójmiasta. Czasami kłopoty na trasie powodują delikatne opóźnienia. Teraz nie wiemy jak to wyglądało, bo na stadionie byliśmy już po godzinie 18, bo klub wcześniej zaprosił na konferencję o podjęciu współpracy z sześcioma klubami z regionu.
WARUNKI PRACY
Zaczynając od wejścia na stadion nie mamy co narzekać na ochronę, bo do swoich obowiązków podchodzą na luzie, nie szukają dziury w całym, wykonują spokojnie swoją robotę, a różnie to w przeszłości bywało. Były przypadki przecież, że musieliśmy się tłumaczyć, dlaczego mamy książkę w plecaku, było wielkie zdziwienie, że można czytać podczas podróży. Obecnie czasami jest mocno skrupulatnie, ale to w przypadku gdy policja stoi przy wejściu i kameruje, wtedy np. bardzo mocno szczegółowo trzeba pokazać, czy w laptopie nie przeniosło się przypadkiem pirotechniki.
Od momentu modernizacji trybuny krytej i zwiększenia ilości miejsc siedzących stanowiska dla dziennikarzy pogorszyły się i to bardzo. Kiedyś były wygodne pulpity, było sporo miejsca, żeby zmieścić laptopa, myszkę i komórkę. Teraz niestety jest o wiele słabiej, ale radzimy sobie i w tej sytuacji. Jest ciasno między krzesełkami, pulpity pod laptopa są plastikowe i zbytniego zaufania do nich nie mamy, bo już raz w Chorzowie na Ruchu z takiego pulpitu laptop spadł i zleciał na sam dół zabytkowej trybunki. Wiosną tego roku to nam nawet laptopa zalało, bo nie zwróciliśmy uwagi, że może dojść do takiej sytuacji. W sobotę trochę popadało nad Olsztynem i akurat nad “prasówką” ostro kapie, może nie tak by zalać sprzęt, ale co chwila coś rozprasza uwagę, lecąc z dachu. Dziennikarzy za dużo obecnie nie przychodzi na mecze Stomilu żeby na żywo relacjonować spotkania, to możemy sobie spokojnie zajmować 2-3 miejsca, żeby się nie gnieść. Dopiero na meczu domowym z Olimpią Elbląg będą ciężary, ale to melodia przyszłości, może do tego czasu powstanie nowy stadion? Dobra koniec żartów. Marudzimy, ale dajemy radę. Na składy można liczyć godzinę przed meczem i to w sporej ilości kopii, co na innych stadionach II ligi bywa rzadkością. Dostęp do prądu nie jest utrudniony, można podłączyć tyle sprzętu ile dusza zapragnie. No i kawka jest, co najbardziej cieszy Kynia.
Emilozo podczas tego meczu robił zdjęcia kibicowskie i żeby dostać się na murawę musiał obejść stadion dookoła. Ze względów podziału stadionu na strefy 0 i 1, nie można teraz wejść na murawę przez klub czy przez miejsce ewakuacyjne. Podróż sentymentalna bo wchodzi się wejściem na stary sektor biało-niebieski i można stanąć i z bliska obejrzeć “kółka olimpijskie”. Na szczęście po meczu nie trzeba już też iść dookoła, bo na rozmówki z piłkarzami można spokojnie wejść od strony ławek rezerwowych i potem na konferencję prasową. W Olsztynie nagrywane są oddzielenie. Najpierw przychodzi trener gości, a następnie Szymon Grabowski. “Dorwać” piłkarzy po meczu też na spokojnie można.
OCENA MECZU
O tym szeroko rozpisał się Kyniu w swoim tekście "(S)krytym okiem", to nic nowego dodawać nie będziemy. Zdradzimy Wam jednak kulisy naszej pracy. Relację, która pojawia się na stronie, zawsze piszemy na bieżąco, zawsze staramy się tak napisać, że równo z gwizdkiem sędziego artykuł ląduje na stronie, więc tytuł i lead muszą być aktualne, potem na szybko można dopisać w treści przebieg spotkania. Kyniu relację zmieniał dwa razy… takie zmiany jednak uwielbiamy, gorzej jak trzeba zmieniać treści jak w Warszawie na Polonii.