Walczący o utrzymanie w pierwszej lidze Stomil Olsztyn przegrał ważne spotkanie na własnym stadionie. Mimo, że "biało-niebiescy" dwukrotnie obejmował prowadzenie, to Kolejarz Stróże wygrał w Olsztynie 3:2.
Przed spotkaniem minutą ciszy uczciliśmy pamięć Patryka Hermana, młodego piłkarza i wiernego kibica Stomilu. Patryk długo walczył z chorobą nowotworową, zmarł dziś nad ranem.
PATRYK HERMAN - NA ZAWSZE W NASZEJ PAMIĘCI!
Mecz bardzo dobrze ułożył się dla olsztyńskiej drużyny. Na prowadzenie podopieczni Zbigniewa Kaczmarka wyszli po strzale Pawła Piceluka. Olsztyński napastnik dobrze wykończył rzut rożny egzekwowany przez Pawła Kaczmarka. Warto zaznaczyć, że Stomil rożnego wywalczył po ładnym rajdzie lewą stroną Kamila Hempela. Niestety "biało-niebiescy" nie dowieźli prowadzenia do przerwy. Z lewej strony w pole karne wpadł Marcin Stefanik i oddał strzał. Piłkę z linii próbował jeszcze wybić Hempel, ale niestety się nie udało. Jeszcze przy stanie 1:0 powinniśmy prowadzić dwiema bramkami. W idealnej sytuacji Lech odegrał do Kuna, a pomocnik Stomil strzelił mocno niecelnie.
Po przerwie Stomil ruszył do ataków. Druga bramka padła znowu po stałym fragmencie. Paweł Kaczmarek dośrodkował w pole karne z rożnego, a najwyżej do piłki wyskoczył Paweł Baranowski i kibice Stomilu mogli się cieszyć z prowadzenia swojej drużyny. I gdy już wszyscy myśleli, że nasz zespół pójdzie za ciosem i strzeli kolejne bramki to stała się rzecz nie wytłumaczalna. Kolejorz strzelił najpierw bramkę numer dwa, a potem bramkę numer trzy.
Za nim to się jednak stało arbiter główny Erwin Paterek pokazał kolejny raz, że I liga to dla niego za wysokie progi. Paweł Piceluk wpadł w pole karne i zostaje powalony przez bramkarza Marcina Zarychtę. Wszyscy na trybunach cieszą się z wywalczonego rzutu karnego. Radość jest jednak przedwczesna bo arbiter wyciąga żółtą kartkę i pokazuje ją naszemu napastnikowi. I żeby była jasność! Oglądaliśmy tą sytuację trzykorotnie na kamerze! Nasze pretensje są poparte konkretnymi argumentami! Po meczu sytuację widział także delegat spotkania, ale nie chciał/nie mógł komentować całej sytuacji.
Chwilę później Stomil traci bramkę na 2:2. Autorem gola okazał się Kamil Kurowski, który kilka sekund wcześniej pojawił się na boisku. Stomil się otworzył i ruszył do ataku. W konsekwencji straciliśmy kolejną bramkę i ostatecznie mecz przegraliśmy 2:3. Stracilibyśmy resztkę obiektywizmu, gdybyśmy napisali, że przegraliśmy dzisiaj przez sędziego, bo wystarczyło, że w 33. minucie Lech lub Kun strzeliliby na 2:0 i byłoby po zawodach. ALE NA BOGA! Po co tacy amatorzy arbitrzy przejeżdżają sędziować? PO CO? O tyle dobrze, że teraz PZPN płaci pensje sędziom... i nie idzie to z biletów.