Smutne zakończenie weekendu w Olsztynie. Piłkarze Stomilu po bardzo słabej grze przegrali 0:2 z Wartą Poznań.
Po zwycięstwie nad Łódzkim KS kibice Stomilu mieli rozbudzone apetyty na kolejne zwycięstwo ligowe. Pierwsza połowa w wykonaniu "biało-niebieskich" szybko sprowadziła kibiców "na ziemię". Stomil Olsztyn kompletnie nie odnajdywał się na boisku. Podopieczni Zbigniewa Kaczmarka nie stworzyli sobie żadnej sytuacji, po której byłoby można pomyśleć o strzeleniu bramki.
Druga połowa była identyczna. Z tą różnicą, że Warta dopięła swego i strzeliła bramki. Po błędach w defensywie straciliśmy dwie bramki. Tomasza Ptaka pokonali odpowiednio Bartłomiej Pawłowski (49), oraz Wojciech Trochim (54). - My gramy praktycznie z jednym stoperem (kontuzjowani są: Koprucki i Niewulis - red.). Warta to dzisiaj wykorzystała. Nie można mieć pretensji do Jeglińskiego, że wystąpił dzisiaj na stoperze. Jego zabrakło dzisiaj w pomocy. I to było widać na boisku - mówił po meczu Zbigniew Kaczmarek, trener Stomilu Olsztyn.
Po stracie dwóch bramek olsztyński zespół się nie podniósł. Jedyną sytuację, po której mogła paść bramka miała miejsce w 70 minucie. Metr przed polem karnym faulowany był Mindaugas Kalonas. Litewski pomocnik wychodził na czystą sytuację. Zawodnik z Warty, który faulował zobaczył za to zagranie tylko żółtą kartkę. Powinien czerwoną... Arbiter z Siedlec ewidentnie się pomylił w ocenie sytuacji. I to by było na tyle z ofensywnych akcji, które warto odnotować.
W następnym spotkaniu Stomil Olsztyn zagra na wyjeździe z Cracovią. Do zobaczenia w Krakowie!