Piłkarze Stomilu Olsztyn po dwóch spotkaniach rundy wiosennej mają zaledwie jeden punkt. W miniony piątek podopieczni Adriana Stawskiego rozczarowali na własnym obiekcie i przegrali 0:2 z Widzewem Łódź.
Władze olsztyńskiego Stomilu postanowiły, że cały dochód ze sprzedaży biletów zostanie przekazany na pomoc humanitarną Ukrainie, która cały czas jest atakowana przez najeźdźców ze wschodu. Piłkarze obydwu drużyn przed pierwszym gwizdkiem sędziego zamanifestowali swój sprzeciw przeciwko agresji Rosji i stanęli do wspólnego zdjęcia z banerem “NIE DLA WOJNY”. W tym czasie publiczność olsztyńskiego stadionu głośno skandowała hasła, które nie nadają się do cytowania.
Fani olsztyńskiego klubu po w miarę dobrym występie w Kielcach (Stomil zremisował 1:1) mogli oczekiwać korzystnego wyniku w starciu z Widzewem. Niestety bardzo szybko przyszło rozczarowanie i przypomniały się najczarniejsze koszmary z rundy jesiennej, gdy olsztyńska obrona popełniała fatalne błędy przy stałych fragmentach gry. Teraz było podobnie i w 8 minucie Widzew wyszedł na prowadzenie za sprawą Bartłomieja Pawłowskiego. Przy przedłużeniu dośrodkowania z rzutu rożnego piłkarz Widzewa był kompletnie niepilnowany i bez problemu umieścił piłkę z kilku metrów w siatce.
Stomil miał szanse na strzelenia gola w tym spotkaniu. Najbliżej wyrównania był Patryk Mikita, ale w 23 minucie spotkania oddał zbyt lekki strzał z lewej nogi i bramkarz Widzewa nie miał problemów z obroną. Jeszcze przed przerwą Widzew mógł zdobyć drugiego gola, ale przytomnie na linii bramkowej zachował się Kacper Tobiasz, bramkarz Stomilu, który do zespołu trafił chwilę przed meczem z Koroną.
W przerwie meczu doszło do miłej uroczystości. Swoje ostatnie "pięć minut" na olsztyńskim stadionie mieli Piotr Skiba oraz Janusz Bucholc, z którymi przed tym sezonem postanowiono nie przedłużyć kontraktu. Prezes Arkadiusz Tymiński podziękował zasłużonym piłkarzom Stomilu wręczając im pamiątkowe koszulki. Ile dla drużyny znaczyli ci piłkarze niech świadczą liczby rozegranych spotkań w "biało-niebieskich" barwach. Skiba jako bramkarz zagrał w 305 spotkaniach, a Bucholc, który był obrońcą koszulkę Stomilu zakładał 332 razy.
Zanim zaczęła się druga połowa spotkania to było już praktycznie po meczu. Kolejne fatalne zachowanie w polu karnym znowu wykorzystał Pawłowski. Zawodnik Widzewa najpierw wycofał piłkę do swojego partnera, a gdy jego strzał został zablokowane, to sam oddał strzał, a leżący na ziemi Jonathan Simba Bwanga nie potrafił skutecznie wybić piłki poza boisko.
Stomil miał jeszcze swoje sytuacje, które powinno zakończyć się bramkami, ale w tym meczu nieporadność w polu karnym była znacząca. W 61 minucie Mikita nie potrafił z bliskiej odległości trafić do siatki, a w ostatniej akcji meczu Hubert Sobol, także głową trafił prosto w bramkarza.
- Porażka boli, ale nie będziemy się po niej załamywać, bo nasza gra wyglądała całkiem przyzwoicie, zwłaszcza w pierwszej połowie - powiedział po meczu Adrian Stawski, trener Stomilu Olsztyn. - Zabrakło nam przysłowiowej kropki nad i, ponieważ sytuacje mieliśmy. Muszę zobaczyć na wideo, jak padły bramki, wydaje mi się, że przy pierwszej nie było krycia, a przy drugiej wszystko wzięło się ze straty na naszej połowie. Zespół ma podniesioną głowę, gdyż nie zagraliśmy słabego meczu. Teraz przygotowujemy się już do następnego i walczymy dalej. Wiedzieliśmy, że terminarz nas nie rozpieszcza, gramy z mocnymi drużynami, natomiast wiemy też, że punktów nam brakuje i musimy wygrywać.
Stomil w tym sezonie w 21 spotkaniach 14 razy przegrał , 2 razy zremisował i 5 razy przegrał. Miejsce tego zespołu w strefie spadkowej nie jest niestety przypadkowe. Kolejny mecz olsztyńska drużyna zagra z ŁKS Łódź (sobota, godzina 18:00).