Stomil Olsztyn przegrał 0:2 z Widzewem Łódź. To było 4. spotkanie w tym sezonie, w którym nie potrafimy strzelić gola. Nie ma co się jednak dziwić skoro gramy bez napastnika. Ile jeszcze będzie trwał ten dramat? Tego chyba nikt nie wie...
Adam Majewski dokonał dwóch zmian w składzie w porównaniu z ostatnim meczem z Odrą Opole. Pierwszy od początku w składzie zobaczyliśmy młodzieżowca Jakuba Staszaka oraz Damiana Byrtka, który w środę dołączył do zespołu. Na ławce rezerwowych zasiedli Jurich Carolina oraz Jakub Mosakowski. Z powodu kontuzji zagrać nie mogli Skënder Loshi, Jakub Tecław, Krystian Ogrodowski, Szymon Jarosz, Hubert Sadowski oraz Rafał Remisz.
W pierwszej połowie zdecydowana przewaga łódzkiego Widzewa, który więcej utrzymywał się przy piłce. Stomil skupił się na rozbijaniu ataków gospodarzy. Gospodarze strzelili tylko jedną bramkę. Naszego bramkarza pokonał w 33. minucie Merveille Fundambu. Marne to pocieszenie dla kibiców Stomilu, że było to piękne uderzenie, chociaż lepiej ustawiony powinien być łotewski bramkarz Vjačeslavs Kudrjavcevs. Stomil stworzył sobie sytuacje i dwa razy gola mógł strzelić Sam van Huffel, ale dwukrotnie nie trafił w światło bramki. Olsztyński zespół zszedł do szatni bez celnego strzału na bramkę Miłosza Mleczki.
W przerwie meczu trener Adam Majewski dokonał dwóch zmian. Bezproduktywnego Ņikitę Kovaļonoksa zastąpił Jurich Carolina, a za Staszaka wszedł Jakub Mosakowski. Nominalnym napastnikiem był od tego momentu Koki Hinokio. W 55. minucie powinno być 1:1. Z rzutu wolnego dobrze dośrodkował Maciej Spychała, ale znowu niecelnie trafił van Huffel. Chwilę później Widzew prowadził 2:0. Carolina faulował w polu karnym, a karnego pewnie wykończył Marcin Robak.
W dalszej części spotkania trener Adam Majewski wprowadzał kolejnych piłkarzy, ale nic to nie dało. Stomil doznał 3. porażki w tym sezonie i ma na swoim koncie tylko 1. punkt. Olsztyńska drużyna nie strzeliła jeszcze żadnego (!) gola.