Piłkarze Stomilu Olsztyn przegrali z Widzew Łódź 0:1 (0:0) i odpadli z Pucharu Polski. Wstydu jednak swoim kibicom nie przynieśli. Przez większość spotkania grali z łodzianami jak równi z równym.
Spotkanie obejrzał komplet publiczności. Na stadion Stomilu przyszło cztery tysiące kibiców. I kto mi powie, że w Olsztynie nie jest potrzebny stadion z prawdziwego zdarzenia? Przejdźmy lepiej do samego spotkania...
Widzew Łódź miał plan prosty. Wyeliminować olsztyński zespół jak najmniejszym kosztem. I prawie i się to udało, bo wygrali 1:0 ze Stomilem, ale jednak musieli się trochę napracować na tą zwycięską bramkę. - Zrealizowaliśmy cel, jakim był awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. Chcieliśmy uczynić to mniejszym nakładem sił, ale nie do końca nam się to udało. Gospodarze postawili nam ciężkie warunki - powiedział na konferencji prasowej Radosław Mroczkowski, trener Widzewa Łódź.
Bramkę w meczu straciliśmy w 61. minucie meczu. Erwina Saka pokonał Piotr Grzelczak. - Napastnik Widzewa wyszedł sam na sam, zamarkował strzał i uderzył po rogu. Ciężki strzał, mogłem się lepiej jednak zachować - mówił po meczu bramkarz olsztyńskiego zespołu. I dodaje: - Wyciągnęliśmy wnioski po meczu z Okocimskim KS. Chcieliśmy zrobić naszym kibicom niespodziankę. Nie udało się. Teraz też musimy wyciągnąć wnioski i grać w lidze o jak najwyższe cele.
W drugiej połowie, przed utratą bramki Stomil Olsztyn stworzył kilka groźnych sytuacji, w których niestety zabrakło wykończenia. - Przegraliśmy, ale myślę, że zostawiliśmy po sobie dobre wrażenie. Zaprezentowaliśmy się z dobrej strony. Momentami nasze zagrania mogły się podobać. Chciałbym jednocześnie podziękować naszym kibicom. Środowy mecz pokazał, że w Olsztynie jest zapotrzebowanie na takie spotkania - mówił po meczu Zbigniew Kaczmarek, trener Stomilu Olsztyn.
Była to pierwsza porażka Stomilu Olsztyn na własnym stadionie od maja 2010 roku. W następnym meczu piłkarze Zbigniewa Kaczmarka zagrają z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Spotkanie zaplanowano na niedzielę (2 października) o godz. 15:00.