Pierwszy wyjazd w 2023 roku wypadł do Krakowa na spotkanie z Garbarnią. Wybraliśmy się tam ekipą redakcyjną i dlatego mamy dla Was relację z tego spotkania z serii "(S)ubiektywnie".
DROGA
Do Krakowa dojechaliśmy w niecałe pięć i pół godziny. Mieliśmy także czas na jedną małą przerwę podczas drogi. Niczym was tutaj specjalnie nie zaskoczymy jak napiszemy, że jechaliśmy cały czas “siódemką”, która od Olsztynka prawie do samego Krakowa jest zmodernizowana. Można swobodnie jechać, jechać i nie staliśmy w żadnym korku. Nawet przez Warszawę przejechaliśmy bardzo sprawnie, ale w końcu była sobota rano.
STADION
W Krakowie na wjeździe - jak w Olsztynie - trochę robót drogowych, ale nie pokrzyżowało nam to zupełnie dojazdu na obiekt Garbarni. Przedwojenny mistrz Polski gra na stadionie przy ulicy Rydlówka. Obiekt usytuowany za nowymi blokami mieszkalnymi, z których spokojnie można oglądać II-ligowe zmagania piłkarskie. Dojazd na stadion prowadził przez wąskie osiedlowe drogi. Sama siedziba Garbarni, szatnie i pomieszczenia biurowe mieszczą się w nowym, eleganckim obiekcie, gdzie na pewno zimą nie jest zimno. Jest czego zazdrościć. Jednak sam obiekt przypomina stadiony IV-ligowe w województwie warmińsko-mazurskim. Np. Kyniowi przypominał stadion Pisy Barczewo, ale zapewne chodziło mu o czasy przed modernizacją (zapewne, bo po modernizacji nie byłem na obiekcie w pobliskim Barczewie - dop. Kyniu). W sobotę nie padało, ale jak leje to zbytnio nie ma jak ukryć się przed deszczem. Garbarnia chciałaby mieć nowy obiekt, są nawet wizualizacje, więc tak jak w Olsztynie czekają na lepsze czasy. Mają jednak w jednym miejscu to, czego nie ma u nas. Mowa o boiskach treningowych, w tym nawet sztuczne.
WARUNKI PRACY
Obawialiśmy się czy będzie gdzie się rozstawić z laptopem żeby przeprowadzić relację na żywo, jednak na wstępie uspokojono nas, że jest mały stolik. Prąd był na miejscu, widok na boisko bardzo dobry, więc nie możemy narzekać. Relację przeprowadziliśmy, coś nie było początkowo zasięgu, ale to nie wina przecież Garbarni. Składy od rzecznika w biurze dostaliśmy godzinę przed meczem, a na sam stadion zostały dostarczone później, więc reszta dziennikarzy zdziwiona, że nie mamy kartek ze składami dla nich. Po meczu sprawnie odbyła się konferencja prasowa, trener gospodarzy zaskoczony, że tyle osób przyszło wysłuchać tego, co miał do powiedzenia, a z samego Olsztyna były cztery osoby, co stanowiło prawie połowę osób przebywających w sali. Kruszek z Pajem przebywali przez cały mecz na murawie, a w przerwie poszli chwilę “ogrzać się” w budynku klubowym. Plusem był automat na kawę (na stadionie była dostępna tylko herbata, ale Kyniu i tak nie wypił bo rozlał - red.) Można było wszędzie się poruszać, osoba zajmująca się mediami w Garbarni była nieco zdziwiona liczbą sprzętu, którą wziął Paju.
OCENA MECZU
Mecz w Krakowie nie był porywającym widowiskiem. Pierwsza połowa przebiegała pod wyraźne dyktando gospodarzy. Stomil dał się zdominować, a w grze Biało-Niebieskich zabrakło takiej agresji w odbiorze, jaką widzieliśmy w pierwszym meczu z Polonią Warszawa. Garbarnia miała mnóstwo stałych fragmentów gry, które wywoływały sporo zamieszania pod olsztyńską bramką. Niezbyt liczne próby ataków nie kończyły się strzałami i aż dziw bierze, że Stomil na przerwę schodził bezbramkowo remisując.
Druga odsłona przyniosła zmianę oblicza spotkania, chociaż już w trzeciej minucie Garbarnia mogła strzelić gola. Stomil zaatakował żwawiej, na wyższym poziomie zafunkcjonował skok pressingowy. Dało to stały fragment, który ostatecznie zamienił na bramkę Maciej Spychała w 53. minucie. Strata bramki wprowadziła dużo chaosu w poczynania gospodarzy i Duma Warmii mogła spokojnie dobić rywala i zamknąć mecz. Najlepszej okazji na podwyższenie wyniku nie wykorzystał zastępujący Bartosza Florka Werick Caetano. Piotr Kurbiel zaatakował bramkarza Garbarni Xawiera Dziekońskiego, zmusił do błędu i odzyskał piłkę przy końcowej linii boiska. Wystawił Caetano na tzw. “patelnię”, ale Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem haniebnie nie trafił do bramki. Niewykorzystana sytuacja zemściła się w 76. minucie, gdy do wyrównania doprowadził Mark Assinor. W drodze powrotnej sprawdziliśmy sobie tego gola nagranego z drona przez Paja. Mowy o ewentualnym spalonym nie było.
Caetano nie miał dnia i w 80. minucie sfaulował przy linii bocznej rywala, za co ujrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i wyleciał z boiska. Po raz drugi w tym sezonie meczu z Garbarzami nie kończyliśmy w komplecie. O ile remis z Polonią można było przyjmować za dobry znak, to w Krakowie Stomil nie wywalczył jednego, a stracił dwa punkty. Dobrze, że w miarę solidarnie punkty pogubiła prawie cała czołówka ligowej tabeli.
08.03.23 12:01 waldi812
Kyniu wylał herbatę na prezesa, bo nie było kawy? Skąd to zdziwienie w Krakowie, że Paju przyjechał ze sprzętem??