W minioną sobotę (24 września 2022 r.) Stomil Olsztyn wygrał na wyjeździe 2:0 ze Zniczem Pruszków. Przedstawiamy relację z tego spotkania z serii “(S)ubiektywnie”.
DROGA
Tutaj Ameryki nie odkryjemy, chociaż koło Ameryki przejeżdżaliśmy, i nie zaskoczymy Was, że jechaliśmy do Pruszkowa inną trasą niż na Warszawę. Dlatego ten akapit będzie bardzo krótki. Wyjechaliśmy na tyle wcześnie, że korki za Glinojeckiem nie sprawiły opóźnienia, przyjechaliśmy do Pruszkowa na czas. Staramy się być przed każdym spotkaniem mniej więcej godzinę przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Założenie zostało wykonane.
STADION
A dokładniej mówiąc jedna trybunka w Pruszkowie prezentuje się solidnie i kompletnie wystarcza na możliwości miejscowej publiczności. Trybunę spokojnie można przenieść na stadion Warmii przy al. Sybiraków i by wystarczyła, bo na stadion Stomilu byłaby zdecydowanie za mała. Organizatorzy meczu zdecydowali, że mecz rozpocznie się o godzinie 12:00, ale z tego co nam wiadomo, żaden z zawodników drużyny gospodarzy nie śpieszył się na żadne wesele. W niższych ligach są spotykane takie sytuacje, że rozgrywa się mecz zaraz po śniadaniu, bo ktoś się spieszy na weselicho, co w sumie w ligach amatorskich jest zrozumiałe. Tutaj mamy jednak doczynienia z ligą zawodową, która owszem jest biedna i na jupiterach chce oszczędzać, ale w sobotę mecz o godzinie 12:00? Żeby w Olsztynie nikt nie wpadł na taki szalony pomysł. Efekt tego był taki, że na trybunach zjawiło się około 200 widzów na meczu wicelidera II ligi. My trochę dziwnie się czuliśmy jak do domu wróciliśmy o godzinie 18 i jeszcze jasno było. Sektor gości zdecydowanie odbiega standardem od głównej trybuny, jest ulokowany na boku, do tego mała klitka, jedna z najgorszych w tej lidze. Wytrawni smakosze futbolowych wycieczek mogli wykupić sobie miejsce w hotelu zlokalizowanym obok stadionu i z pokoju oglądać ligowe potyczki popijając przy tym zimniutkie drinki. Nie było żadnego kłopotu z zaparkowaniem auta, było sporo miejsca pod stadionem, być może gorzej by było przy większej frekwencji, ale to już tylko gdybanie. Jedynie kasy biletowe były zamknięte, co bardzo rozzłościło jednego z kibiców Stomilu, który zdziwiony był, że na godzinę przed meczem nie może kupić sobie biletu. Kasy były zamknięte bo Znicz… na swoje mecze wpuszcza za darmo. Nie dotyczy to sektora gości, gdzie za wejściówkę trzeba było wyłożyć bankntot z Chrobrym. Stadion posiada także profesjonalne stojaki na rowery, bo jak sięgamy pamięcią, to 18 lat temu fani rowery stawiali normalnie pod płotem oddzielającym trybunkę od murawy.
WARUNKI PRACY
Żeby złożyć wniosek o akredytację na mecz Znicza trzeba było się nieźle nagimnastykować. Telefonu w biurze nikt nie odbierał, na oficjalnej stronie zero informacji, z biurowego maila zero odpowiedzi. Dopiero w piątek po południu, kiedy dzień wcześniej napisaliśmy wiadomość na wszystkie dostępne adresy, przyszła lakoniczna wiadomość “zapraszamy na mecz”. Nawet jakbyśmy nie dostali akredytacji to byśmy oczywiście pojechali. Na miejscu okazało się, że klub nie wydaje akredytacji, bo po co, skoro na spotkania można wejść za darmo. No cóż można i tak, ale może warto o tym napisać na swojej stronie internetowej? Na miejscu jednak narzekać mocno nie można było. Stoliczki były wygodne, mieścił się laptop z myszką, Kyniu miał dobre warunki do komentowania. Prąd był na miejscu, nie trzeba było nie wiadomo gdzie się podłączać. Był za to problem ze składami, bo Kyniu dostał gdzieś przypadkiem jedną kartkę. Po meczu konferencja prasowa odbyła się w ekspresowym tempie z udziałem trenerów obydwu drużyn. Generalnie nie było problemów z poruszaniem się po obiekcie ze względu na strefy 0 i 1. Tylko spiker ostrzegał przed covidem i zalecał siadać od siebie 1,5 metra. Bo jak mówił cytuje: “zło się czai”. Olsztyńska delegacja wybuchła śmiechem, a ci bardziej złośliwi wskazywali na Kynia, że to właśnie to zło. Kyniu jednak ani zły, ani pechowy tego dnia nie był, bo Stomil wygrał 2:0, ale o tym to już w kolejnym akapicie.
OCENA MECZU
Stomil wygrał pierwsze spotkanie wyjazdowe i to naprawdę w niezłym stylu. Oczywiście nie zabrakło w tym meczu zwykłej, drugoligowej kopaniny, ale nie możemy przecież zapominać, że gramy na trzecim poziomie rozgrywkowym. Pierwszy kwadrans jak najbardziej dla Znicza, mocno nacechowany głupimi stratami, z których jedna powinna skończyć się bramką dla gospodarzy, ale Sumha Nagamatsu zabawił się w naszych zawodników i w idealnej sytuacji spudłował. Asystę drugiego stopnia mógł zaliczyć Lukáš Kubáň, na szczęście tak się nie stało. Ten moment przebudził podopiecznych Szymona Grabowskiego i z minuty na minutę gra Stomilu wyglądała lepiej. Bardzo podobała nam się gra w trójkącie Maciej Spychała, Shun Shibata i Werick Caetano. Szczególnie Spychała zagrał tak, że co najmniej w takiej formie chcielibyśmy go widzieć w każdym meczu. Świetne wyjście w górę Bartosza Florka i prowadzimy go rzucie rożnym. Nareszcie bramka napastnika, pierwsza młodego zawodnika w seniorskiej drużynie, mamy nadzieję, że nie ostatnia. Kolejny raz stały fragment daje nam bramkę, co cieszy, w końcu gol po tym elemencie jest tyle samo wart, co po akcji. Ale akcji też nie zabrakło, więc mogliśmy się w tym spotkaniu cieszyć z dwóch goli. Świetny rajd Piotra Kurbiela prawą stroną i dobre zagranie w pole karne, takie niebezpieczne, płaskie i mocne. Karol Żwir na miejscu i zamknięcie tej akcji niczym Karola Świderskiego w meczu z Walią. Ogólnie naprawdę solidne spotkanie w wykonaniu Biało-Niebieskich, w końcu skuteczne i nacechowane walką. Oby takich więcej, tym bardziej, że rywal nie byle jaki.
Po meczu było nerwowo w okolicach szatni. Pomocnik Znicza Pruszków Patryk Skórecki nie mógł znieść jak odzywał się do niego Mateusz Maćkowiak na boisku i po meczu próbował “porozmawiać” z obrońcą Stomilu. Niektórzy pomyśleli nawet, że piłkarze się znają i będą sobie rozmawiać spokojnie pod klubem, ale nic z tych rzeczy. Gdyby nie szybka interwencja olsztyńskiej delegacji, w tym nas, zapewne piłkarz Stomilu mógłby wyjechać z Pruszkowa z limem pod okiem, a tak rozeszło się tylko na pyskówkach. Sytuację próbował rozluźnić miejscowy działacz ksywa “Generał”, który zapraszał do konfrontacji z nim. Nie chcemy mocno roztrząsać tej sprawy, bo nie o sensację chodzi, ale skoro jeździmy na “redakcyjne wyjazdy” to należą wam się informacje z pierwszej ręki. I podkreślić chcemy to, że w wielu sprawach możemy się różnić i mieć inne zdanie, ale jak dochodzi do takiej sytuacji, to zawsze będziemy bronić swoich.
SPW!
29.09.22 16:31 Emilozo
Jak nie zapomnimy to zrobimy takie zestawienie:)
29.09.22 14:53 DJKS
Fajne relacje z tych meczów wyjazdowych robicie, przyjemnie się to czyta. Na koniec w ramach podsumowania można by zrobić ranking stadionów i warunków pracy na nich. Ciekaw jestem jak by się w takiej klasyfikacji uplasowała olsztyńska arena de la gruz :)