Stomil Olsztyn w sobotę (11 maja) zagra wyjazdowe spotkanie z Garbarnią Kraków. Przed meczem rozmawialiśmy z byłym obrońcą olsztyńskiego klubu Remigiuszem Szywaczem. Zawodnik w rundzie wiosennej przeniósł się do krakowskiego klubu.
Spotkanie ze Stomilem wzbudzi w tobie dodatkowe emocje?
- To nie będzie mecz jak każdy inny, wywoła pewne emocje. Wychodząc na boisko jednak o tym zapomnę, bo będę się starał strzelić gola i zdobyć punkty dla Garbarni. Nie ma żadnego znaczenia to, że w tym sezonie spadamy do II ligi.
To, że żegnacie się z rozgrywkami I ligi w ogóle nie oznacza, że się położycie na boisku w Krakowie przed Stomilem?
- Jasne, że nie. Wystarczy popytać się zawodników z innych drużyn, które do nas przyjeżdżały. To były dla nich ciężkie i wyczerpujące mecze. Mam nadzieję, że taki sam będzie dla Stomilu, bo nikt nie zamierza się położyć.
Stomil nie może z wami przegrać. Remis lub zwycięstwo daje olsztyńskiej drużynie utrzymanie w rozgrywkach.
- Nie patrzymy na Stomil tylko na siebie. Chcemy w końcu wygrać przed własną publicznością. Mam sporą serię niepowodzeń i na koniec chcielibyśmy wygrać.
W zgodzie odszedłeś ze Stomilu?
- Generalnie skończyło mi się wypożyczenie z GKS-u Tychy. Potem z Tyskmi rozwiązałem umowę i mogłem trafić do Garbarni. Stomil zalega mi jeszcze pieniądze. Czekam. Stomilowi życzę jak najlepiej, bo wiem, że klub wychodzi na prostą. Poznałem tam wielu bardzo fajnych osób.
Nie żałujesz, że poszedłeś do Garbarni?
- Wiem, że nie udało się zrealizować celu, ale należy pamiętać, że w połowie sezonu przytrafiła mi się ciężka kontuzja (złamany nadgarstek - red.). Nie miałem za dużego manewru z wyborem nowego klubu. Moim celem piłkarskim było zagrać jak największą ilość spotkań piłkarskich i wrócić do formy jaką prezentowałem grając w Stomilu. Z tygodnia na tydzień było lepiej z moją formę. Od kilku spotkań gram na nowej pozycji: pół lewy stoper. Jest to dla mnie nowe doświadczenie, mimo tego że grałem na tej pozcji w Wiśle Kraków w Młodej Ekstraklasie.
Nie brakuje ci gry w ofensywie? Bo pamiętam w Stomilu z lewej strony obrony często włączałeś się do gry do przodu.
- Teraz mniej tego jest, ale trener nie zabrania mi się włączać w akcji z przodu. Szczególnie jak goniliśmy wynik to miałem na to zielone światło.
Przed startem rundy wiosennej Stomil skazywano na pożarcie, a tutaj wszystko wskazuje na to, że klub zostanie w I lidze.
- Stomil miał taką przypiętą łatkę, że nie wiadomo, czy utrzyma się w sezonie. W poprzednim sezonie też nas skazywali na porażkę, a my potrafiliśmy się utrzymać.
Jakiego meczu mogą spodziewać się kibice, którzy wybiorą się w sobotę na stadion Wisły w Krakowie?
- Liczę na wyrównane spotkanie z sporą ilością walki. Patrząc na pogodę to może trochę popadać deszcz, będzie ślisko, piłka będzie szybciej chodzi po murawie. Nie będę ukrywał, że chcemy wygrać ze Stomilem.