Piłkarze Stomilu Olsztyn zapewnili sobie utrzymanie w I lidze. Podopieczni Piotra Zajączkowskiego wygrali 2:0 z miejscową Garbarnią. Dwie bramki dla "Dumy Warmii" strzelił Grzegorz Lech.
Kto uważnie śledził nasze relacje z okresu przygotowawczego Stomilu Olsztyn do rundy wiosennej, to zapewne olsztyńskiemu klubowi dawał bardzo mało szans na pozostanie w rozgrywkach I-ligowych. Trener Piotr Zajączkowski przygotowania rozpoczął z garstką piłkarzy z podstawowego składu oraz ze sporą grupą olsztyńskich juniorów. Klub cały czas tonął w długach, dzięki kolejnej zbiórce pieniędzy drużynie udało się wyjechać na obóz przygotowawczy, jeszcze pod koniec lutego nie wiadomo było, czy drużyna przystąpi do rywalizacji.
Przełomowym momentem dla uratowania Stomilu Olsztyn było pojawienie w stolicy regionu Michała Brańskiego, czyli przedsiębiorcy, który jest współwłaścicielem Wirtualnej Polski. Na kilka dni przed pierwszym meczem na wiosnę z GKS-em Tychy prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz postawił rozpocząć rozmowy z Brańskim na temat przejęcia akcji klubu przez tego drugiego. To dało pozytywnego "kopa" dla wszystkich. Piłkarze otrzymali pierwsze zaległe pieniądze, a w klubie rozpoczęto procedurę zgłaszania nowych zawodników do rundy. Takiego szaleństwa na rynku transferowym z udziałem Stomilu Olsztyn jeszcze w historii tego klubu nie było. Przed pierwszym meczem z GKS-em Tychy olsztyński zespół ogłosił pozyskanie łącznie 14 zawodników.
Nie możliwe stało się możliwe. Stomil Olsztyn w Krakowie na stadionie Wisły zapewnił sobie utrzymanie w rozgrywkach. Ta piękna historia stała się faktem na stadionie klubu, który także był na skraju bankructwa, ale podobnie jak Stomil został uratowany. Podopieczni Piotra Zajączkowskiego pokonali w sobotę 2:0 zdegradowaną do II ligi Garbarnię Kraków.
Trener drużyny w ty meczu musiał dokonać jednej zmiany w porównaniu ze zwycięskim meczu z Puszczą Niepołomice. W meczu z powodu nadmiaru żółtych kartek nie mógł zagrać Łukasz Jegliński. Olsztyński szkoleniowiec do składu wprowadził na skrzydło Bartłomieja Niedzielę, a do środka zszedł Waldemar Gancarczyk.
W pierwszej połowie olsztyński Stomil grał mocno niemrawo. Dopiero pod koniec pierwszej połowy olsztyński zespół stworzył sobie akcje bramkowe. Wcześniej to zespół gospodarzy grający już bez żadnej presji miał przewagę na boisku i próbował konstruować akcje. Garbarnia nie potrafiła jednak pokonać Piotra Skibę. Stomil mógł objąć prowadzenie po groźnym strzale Grzegorza Lecha z dystansu, ale bramkarz gospodarzy jakimś cudem sparował piłkę na rzut rożny. Następnie olsztyński zespół wyszedł z szybką kontrą. Waldemar Gancarczyk mając do wyboru podanie do Szymona Sobczaka lub strzał, to zdecydował się na to drugie rozwiązanie. Była to błędna decyzja, bo uderzenie było kiepskiej jakości.
To czego Stomil nie dokonał w pierwszej połowie to zrobił w drugiej. W 57. minucie olsztyński zespół objął prowadzenie za sprawą niezawodnego Grzegorza Lecha. Najpierw dwa podania kombinacyjnie wymienili Sobczak z Mateuszem Gancarczykiem. Ten drugi zbiegł do końca pola karnego i wycofał piłkę do Lecha, a ten pięknym strzałem wyprowadził olsztyński zespół na prowadzenie. W 61. minucie było już 2:0 dla naszego zespołu. Swoją dziesiątą bramkę w tym sezonie strzelił Lech. Tym razem lider olsztyńskiego zespołu trafił do siatki z rzutu karnego. "Jedenastkę" wywalczył Janusz Bucholc, który popisał się pięknym rajdem prawą stroną, zbiegł w pole karne, a tam został podcięty przez jednego zawodnika drużyny Garbarni. Wynik mógł być jeszcze większy, ale w ostatniej minucie z rzutu wolnego Maciej Pałaszewski trafił w słupek.
- Cieszymy się z tego zwycięstwa - mówił na konferencji prasowej Piotr Zajączkowski, trener Stomilu. - Przypieczętowaliśmy tym utrzymanie się na poziomie I ligi. Dokonaliśmy tego w dobrym stylu, bo przypomnę, że odebrano nam trzy punkty, czyli nasza sytuacja w tabeli byłaby jeszcze lepsza. Niemożliwe stało się możliwe. Przed startem rundy wiosennej nikt nie dawał nam szans na utrzymanie, ale odpowiednia praca plus dobór zawodników spowodował, że byliśmy groźnym zespołem w tej rundzie dla wszystkich. W tej rundzie doznaliśmy tylko jednej porażki i tak na dobrą sprawę to zagraliśmy jedne takie słabsze 45 minut z Chrobrym Głogów. W pozostałych spotkaniach zespół cały czas pokazywał charakter, determinację i to zaowocowało, że możemy świętować utrzymanie w I lidze.
Teraz przed Stomilem ostatnie spotkanie przed własna publicznością. W sobotę (18 maja, godz. 17:30) do Olsztyna przyjedzie Stal Mielec. Olsztyńscy zawodnicy zapowiadają walkę o czwarte zwycięstwo z rzędu. Nie ma co się dziwić, bo dla trzech zawodników będzie to okazja do wyrównania osobistych porachunków. Po rundzie jesiennej bez żalu w Mielcu pożegnali się z Szymonem Sobczakiem, Mateuszem oraz Waldemarem Gancarczykami.
Olsztyńskich zawodników w akcji będzie można zobaczyć szybciej, bo pierwszoligowiec zagra w środę (15 maja) w Smykówku z miejscową Iskrą. B-klasowa drużyna tego dnia będzie świętować 50-lecie swojego istnienia. Początek piłkarskiego święta w Gminie Ostróda o godz. 17.