Wreszcie! Nareszcie! Po trzech meczach bez wygranej, zdobyliśmy trzy bardzo ważne punkty.
Na mecz przybyłem, wcześniej niż zwykle, czyli 20 minut przed pierwszym gwizdkiem. Chciałem zobaczyć rozgrzewkę chłopaków przed meczem, gdyż ich gra w ostatnich spotkaniach mogła być uzależniona od rozgrzewki. Co mam na myśli? Fakt, że wchodzą oni w mecz za późno, po jakiś 25-30 minutach gry. To co zobaczyłem mogło mnie utwierdzić w przekonaniu, ponieważ akcje rozgrzewkowe, były odwalane sztuka dla sztuki, a trzy starty przy trenerze Aziewiczu, to nie za wiele. Naprawdę martwiło mnie to strasznie. Cieszę się, iż nie miałem racji, a chłopaki od początku zagra z sercem! Walczyli, biegali, jeździli na tyłkach! Co mogło się podobać.
Według mnie założenia taktyczne były takie, aby próbować grać szybko piłką, podczas straty szybko i wysoko podchodzić do rywala, nie pozwalając wyprowadzić mu szybkich kontr. To się udało. Doskok każdego z naszych piłkarzy był błyskawiczny, przez co rywale się gubili, wykopywali na aferę i często Jegliński, Lech czy Darmochwał w środkowej części boiska przechwytywali bezpańskie piłki. Pocieszające jest to, że chłopaki, biegając dużo, wytrzymali ten mecz kondycyjnie po za jednym zawodnikiem, ale to w dalszej części. Po strzelonych golach w pierwszej połowie chłopaki nie stanęli dupami na 16 metrze, tylko mądrze lekko się cofnęli, gdzie zwarli szyki obronne (nie do przejścia dziś praktycznie) i czekali na nadarzające się okazje. W drugiej połowie, również dali więcej miejsca rywalom, licząc na kontry. A że rywal był w tym spotkaniu w słabszej dyspozycji nie potrafił sobie nic wywalczyć to dla nas na plus. Sami mogliśmy jeszcze dołożyć co najmniej jednego gola.
Bramki padły po dwóch bardzo ładnych, składnych i mądrze wypracowanych akcjach z prawej strony boiska, które są godne zapamiętania. Dwukrotnie asystował Bucholc, zagrywając mądrze, nie na siłę tylko delikatnie dośrodkowując na 7-8 metr w pole karne. Najpierw dograł dokładnie na głowę do Piotrka Darmochwała, a kilka minut później na klatkę piersiową do Grzesia Lecha, który po przyjęciu piłki plasowanym strzałem, delikatnie posłał piłkę tuż przy słupku.
Teraz troszeczkę o samych bohaterach meczu:
Piotr Skiba: W każdym meczu potwierdza bardzo dobrą wysoką formę. Czyta grę na przedpolu. Pewnie na wysokości piątego metra oraz obroniony rzut karny, który mógł się okazać przełomowym momentem meczu.
Janusz Bucholc: Zagrał super spotkanie, dwie asysty, plus kilka rajdów. Z tyłu pewny bez wpadki.
Arkadiusz Czarnecki, Dawid Kucharski: Para stoperów, którą chciało by się oglądać w każdym meczu. Mieli po jednej wpadce, na całe szczęście bez konsekwencji. Pewni w grze powietrznej. Czytali grę rywali po ziemi. Kilka razy wyprowadzili dobre akcję podaniami. Jedyny minus u Kucharskiego, to że około 80 minuty złapał go skurcz. Zastanawiam się jak mógł grać w europejskich pucharach czy w lidze szkockiej, jeśli on na I ligę nie ma zdrowia na 90 minut.
Marcin Warcholak: Kibice mówili: "ale dziś słabo gra". Nie zgodzę się. Dziś to Janek był motorem napędowym z linii obrony, a Marcin miał zabezpieczyć tyły i odciąć prawą stronę rywali. Co mu się udało w 100 procentach, gdyż Termalica tą stroną nie stworzyła żadnej groźnej sytuacji. Trzeba pamiętać, obrońca ma dać pewność z defensywie, a co da w ofensywie zalicza się na jego korzyć.
Dawid Szymonowicz: Chłopak ma 18 lat, a zagrał jak rutyniarz na bardzo wymagającej pozycji jaką jest defensywny pomocnik. Mądrze się ustawiał i czytał grę. Wiele wygranych pojedynków główkowych, nie rzadko z wyższymi rywalami, wyprzedał rywali, gdy była możliwości, a jak nie było to ustawiał się za nim, nie dając mu się odwrócić z piłką.
Łukasz Jegliński: Dziś zagrał na takim poziomie na jaki go stać. W środku harował jak wół za nie raz za dwóch. Wiele przechwytów, mądrych piłkę. Jak trzeba "turlał" ją do przodu, jak nie można było to ją wycofywał. Wyszło jego doświadczenie i umiejętności.
Yasuhiro Katō: Kolejny mecz, kolejne rajdy, ośmieszanie rywala i biegał jak szalony przez 90 minut.
Piotr Darmochwał: Powiem tak! Prze kozak! Kolejna bramka w tej rundzie. Ma zdrowie do zapierdzielania aż miło i nie tylko do przodu, ale również, nie zapominał pomagać pod swoją bramką.
Grzegorz Lech: Tym spotkaniem zamknął usta krytykom po ostatnich spotkaniach (w tym również mnie). Był pod grą, brał ciężar rozgrywania na siebie. Mimo, iż nie jest typem sprintera, biegał, przerywał, akcje rywali, starał się.
Zauważyłem, że wymieniona wyżej trójka (Kato, Lech, Darmochwał) utworzyła fajny trójkąt. Chodzi o wymienność pozycji, tzn. Lech nie grał cały czas w ataku, Kato na boku, a Darmochwał w środku jak to wyglądało na początku. Nie mieli przypisanej pozycji, porostu w zależności od wydarzeń na boisku bądź założeń przed meczowych, byli w "obiegu".
Paweł Łukasik: Jemu nigdy walki, zaangażowania czy dobrego soczystego strzału z lewej nogi nie można było odmówić. Tylko, że nie ma chłopak zdrowia i umiejętności na ten poziom gry. Wywalczył, kilka autów, rożnych, wolnych. Chwała mu za to, ale od napastnika wymaga się trochę więcej.
Jeśli chodzi o zawodników, którzy pojawili się po przerwie, to każdy z nich wykonał swoją pracę. I cieszy to, iż mimo Paweł Głowacki ostatnio grał w pierwszym składzie, dziś usiadł na ławce, a po wejściu na plac, dał z siebie wszystko, walcząc o każdą piłkę nawet w parterze. Boli mnie kartka dla Bzdęgi za głupotę w środkowej części boiska. Czyżby nie chciało mu się jechać do Bełchatowa, dlatego tak się zachował?
Słowo również o trenerze. Widać wraz ze sztabem odrobił lekcję. Rozpracował rywala, dał czadu chłopakom w szatni, zmienił ustawienie i taktykę. Efekty przyszły szybko i z tego należy się cieszyć. Miło popatrzeć, jak trener żyję przy linii bocznej. "Gra" z nimi w danym meczu. Jak się cieszy po strzelonych bramkach i jak się denerwuje jak któremu coś nie wyjdzie. To się nazywa trener. Żeby nie było, że słodzę trenerowi, to muszę wrzucić kamyk do jego ogródka. Jak chłopaki przybyli na łuk dziękując kibicom za doping, mimo zmęczenia, a Janek jako kapitan mało ze szczęścia się nie popłakał, co można było zauważyć. Tak trener, na murawie podziękował piłkarzom obu zespołów, sztabowi Termalici i uciekł do szatni. Trenerze, kibice to też cześć klubu, drużyny również miło by pan podziękował nam za doping, a my panu za walkę wraz z zespołem i zdobyte trzy punkty.
19.04.14 15:00 tojwek
Kiedy druzyna dziekowala za doping kibicom na luku trener dziekowal kibicom na krytej (sektor 2) i chlopakom, ktorzy wyprowadzali druzyny. Chwile pozniej z tymi samymi chlopakami 5 przybijala cala druzyna. Troche zbyt pochopne wnioski wysnuwasz...