Po meczu Stomil Olsztyn - Znicz Pruszków rozmawialiśmy z obrońcą olsztyńskiego klubu Arkadiuszem Czarneckim.
Fantastyczny wynik! Dawno nie było przy Piłsudskiego takiego rezultatu. Planowe zwycięstwo tak jak wszyscy chcieli.
- Na pewno. Pierwsza połowa nie wskazywała tego - do strzelenia bramki - że będzie taki wynik, ale udało się strzelić bramkę "do szatni". Po przerwie było troszeczkę więcej miejsca, Znicz się otworzył. Cieszymy się ze zwycięstwa.
Trochę szkoda tego przypadkowego gola, bo zwycięstwo byłoby okazałe.
- Nie ma co na narzekać. Co prawda szkoda, że nie zagraliśmy na zero z tyłu, ale trzeba się cieszyć z trzech punktów i miejmy nadzieję, że na wyjeździe zdobędziemy komplet.
Spodziewałeś się takiego przebiegu spotkania? Wszyscy nastawiali się na ciężkie spotkanie, ale Znicz bardzo dużo nie pokazał czy to wy zagraliście dobrze?
- Znicz w pierwszej połowie bardzo dobrze się przesuwał, ale i też bramka zdobyta w pierwszej połowie nam sporo pomogła. Mieliśmy tych sytuacji kilka, nic nie wpadało. W drugiej połowie zrobiło się już trochę miejsca, bo Znicz szedł do przodu, bo gonił wynik i stąd te późniejsze bramki.
Wróciłeś do pierwszego składu, w zeszłej rundzie byłeś pierwszy na liście trenera co do obsady środkowego obrońcy. Jak widzisz teraz swoje szanse na grę za tydzień?
- Cieszę się, że wróciłem. Miałem lekką kontuzję przed rundą i dopiero doszedłem do pełni sił. Piotr Klepczarek wypadł ze składu i dał mi trener szansę. Miejmy nadzieję, że w następnym meczu zagram, ale decyzja należy do trenera.