Przed sobotnim spotkaniem Stomil Olsztyn - Sandecja Nowy Sącz odbyła się miła uroczystość. Były bramkarz "Dumy Warmii" Marek Szter został uhonorowany przez władze klubu. Otrzymał kwiaty oraz pamiątkową koszulkę ze swoim nazwiskiem.
- W pierwszym momencie pomyślałem, że nie zasługuje na takie wyróżnienie - powiedział po sobotnim spotkaniu Marek Szter. - Cieszę się bardzo, że zostałem doceniony przez klubu, z którym związany byłem w różnych rolach.
Przypomnijmy, że olsztyński zespół zremisował bezbramkowo z Sandecją Nowy Sącz. - Było mniej emocji niż tydzień temu. Widać, że Piotrek (Zajączkowski - red.) układa ten zespół. Może nie mieliśmy specjalnie za dużo akcji, ale nie było też nerwówki o wynik. Piłkarze wiedzieli co mają robić i z meczu na mecz będzie coraz lepiej.
Marek Szter przygodę z piłką zaczynał jako junior w Warmii Olsztyn. - Na początku grałem w polu, miałem smykałkę do strzelania bramek, ale po pewnym czasie stanąłem do bramki i stwierdziłem, że to nie jest taka zła pozycja - mówi w rozmowie z portalem stomil.olsztyn.pl Marek Szter. - Kilka lat spędziłem w Warmii. Skończyłem 16 lat i zacząłem grać w drużynie seniorów.
Szter po dobrych występach w Warmii Olsztyn i w kadrach województwa w 21. lat (1977 r.) otrzymał propozycję przejścia do olsztyńskiego Stomilu, z której skorzystał. W olsztyńskim klubie grał przez kilka lat łącząc to ze studiami. Po zakończeniu edukacji o Marka Sztera upomniało się wojsko i tak trafił do Elbląga. W Olimpii grał przez 3,5 sezonu i następnie trafił do Sokoła Ostróda.
- Po powrocie z Sokoła zostałem szkoleniowcem - mówi Szter. - Najpierw w Warmii Olsztyn, a potem jako drugi trener w Stomilu u Zbigniewa Wodniaka. Po pół roku w wieku 31. lat zostałem namówiony do powrotu do treningów. W kadrze mieliśmy młodego bramkarza, który potrzebował rywalizacji i zmiennika np. na czas kontuzji. Tak się ułożyło, że grałem w ostatnich spotkaniach rundy i... wywalczyliśmy awans do II ligi. Chwilę grałem w tej lidze, a potem ustąpiłem miejsce Pawłowi Charbickiemu, którego ściągnęliśmy z Granicy Kętrzyn. Wtedy już mocno postawiłem na pracę szkoleniową.
Marek Szter to wieloletni dyrektor Szkoły Podstawowej nr 18 w Olsztynie. - Wtedy skupiłem się na pracy z młodzieżą - mówi Szter. - Miałem przyjemność trenować przez rok czy dwa takich piłkarzy jak Tomasz Zahorski, Piotrek Klepczarek, Michał Trzeciakiewicz czy Paweł Głowacki.
Marek Szter w grudniu 2009 roku został kuratorem olsztyńskiego klubu. - To był trudny okres - wspomina Szter. - To było wyzwanie, ale nie wahałem się. Zrobiłem to z miłości do Stomilu i piłki nożnej. Nie miałem z tego żadnego wynagrodzenia. Wiele nocy miałem nie przespanych, ale uważam to za sukces. Zredukowałem o połowę dług klubu w tamtym momencie. Do klubu przyszedł następnie pan Bogusz z firmy Arbet. Cieszę się, że pomogłem wtedy klubowi. Wtedy oprócz cięcia kosztów, to trzeba było załatwić przypływ gotówki. Oprócz DBK za dużo sponsorów wtedy nie było.