Cykl artykułów "Skrytym okiem" należy oczywiście do Kynia, ale nie było go na sobotnim meczu, więc to ja zabrałem się do napisania tekstu. Byłem w Radomiu na meczu z Radomiakiem i niestety nie wracałem do domu w dobrym humorze, bo po dwóch spotkaniach podopieczni Piotra Zajączkowskiego mają zerowy dorobek punktowy.
Porównując spotkanie to rozegrane w Bełchatowie do tego w Radomiu to na boisku był inny Stomil. Mimo wszystko nie przyniosło to ostatecznie chociażby jednego punktu w ostatecznych rozrachunku. Olsztyńska drużyna dobrze zaczęła w tym meczu, czego konsekwencją była bramka strzelona przez Artura Siemaszkę, a jeszcze wcześniej bramkę z rzutu wolnego mógł zdobyć Grzegorz Lech.
Niestety za szybko oddaliśmy prowadzenie, powróciły grzechy z poprzedniego spotkania i zawodnik Radomiaka zdobył bramkę strzałem z szesnastu metrów. W drugiej połowie z minuty na minutę Stomil opadał z sił, co w końcówce bezlitośnie wykorzystał Radomiak. Na skrzydle mało widoczny przez cały mecz Leândro objechał niemiłosiernie wypompowanego Wojtka Dziemidowicza, a rezerwowy Mikita sprawił, że gospodarze po dwóch pierwszych spotkaniach mają komplet punktów.
Stomil przegrał to spotkanie przez słabą ławkę rezerwowych. Zmiennicy nic nie wnieśli na boisko konkretnego, nie mieliśmy żadnych argumentów w drugiej połowie, a już w końcówce tym bardziej, żeby zdobyć drugą bramkę w tym spotkaniu. Artur Siemaszko już na początku drugiej połowy poprosił o zmianę, bo łapały go skurcze, Wojtek Dziemidowicz powinien poprosić o zmianę, bo nie dawał rady na lewej obronie, a boję się pomyśleć ilu zawodników jeszcze w drugiej połowie nie miało pary w nogach.
Chociaż na ławce rezerwowych jest teraz większa ilość piłkarzy, to nadal trener może zrobić tylko trzy. Radomiak wpuścił na boisko piłkarzy, którzy potrafią zmienić oblicze meczu, jak chociażby Mikita. Gość wszedł i dostawił nogę w polu karnym. A u nas? Nic konkretnego nie zrobił Bartłomiej Niedziela, Mateusz Cetnarski też niczym się nie wyróżnił, a kolejny niemrawy debiut zaliczył młodzieżowiec w barwach Stomilu. Chociaż jestem za tym, że taki zawodnik jak Wojciech Hajda to powinien grać od pierwszej minuty.
Czy można było dokonać innych zmian w składzie? Ciężko powiedzieć, bo kadrę mamy taką jaką mamy, bez wzmocnień zespołu się nie obędzie. Dyrektor sportowy, czy jak kto woli, doradca zarządu ds. sportowych, musi sprowadzić do olsztyńskiego klubu zawodników, którzy wzmocnią rywalizację i dadzą piłkarską jakość. W kuluarach mówi się o możliwości powrotu Macieja Pałaszewskiego do Olsztyna, który w trzech kolejkach Ekstraklasy nie powąchał murawy ani przez minutę.
Do tego skrzydłowy, bo Artur Siemaszko to nie jest gość docelowo na tę pozycję, on tam może grać, ale potem dzieją się takie cuda, że musi schodzić przed 60. minutą. Do tego jeszcze boczny obrońca, bo wypada za kartki Lukas Kubań i mamy problem. Janusz Bucholc zacisnął zęby i grał z urazem ręki.
Przed nami mecz z GKS-em 1962 Jastrzębie, który w dwóch pierwszych spotkaniach zgromadził cztery punkty. Faworytem w tym meczu są goście i to trzeba rozpatrywać w kontekście pozytywów. Może Stomil musiał zaliczyć mega falstart na początku żeby tak jak to lubi podnosić się i wychodzić z ciężkiej sytuacji? Nikomu nie muszę przypominać co się działo w rundzie wiosennej.
Nie napiszę, że ten mecz, to spotkanie o głowę trenera, ale kolejna porażka sprawi, że atmosfera wokół Stomilu jeszcze mocniej się zagęści. Teraz jeszcze chyba nie ma żadnych nerwowych ruchów i oby po kolejnym spotkaniu nie było. Nic tak nie napędza do działania, wprowadzania zmian w klubie, jak zwycięstwa. To także napędza frekwencję na stadionie. Teraz jesteśmy po dwóch porażkach i trzeba się konkretnie zmobilizować, bo ile daje doping z trybun, nie raz byliśmy świadkami w Olsztynie, ale nie przypadkowo Radomiak Radom jest silny na własnym boisku, myślę, że jeszcze nie raz zdobędą komplet punktów przed własną publicznością. Tylko generalnie to mnie ten klub nie obchodzi, a tym bardziej nie chcę go podawać jako wzór do naśladowania...
Emilozo
06.08.19 10:35 Levante
Zgadzam się z Emilem ze nie czas na nerwowe ruchy.... sądzę że Zajączkowski pozostanie trenerem do końca rundy.... zasługuje on na wiekszą dozę cierpilwosci chociażby w ramach podziekowania za poprzednią rundę......no chyba ze liczba punktów będzie cały czas mniejsza od liczby meczy ...... po 5 i po 10 kolejce.... to wtedy kto wie.....NAJBARDZIEJ martwi mnie jednak przygotowane fizyczne zespołu....... być moze nie trenowali czysto piłkarsko a siłowo ...... jeżeli by potwierdziło się ze przygotowania nie wyszły jak powinny to niewiele do końca rundy da się z tym zrobić..... no chyba ze przyjdzie 2-3 graczy będących WZMOCNIENIEM składu i to pociągną....... Pałaszewski + jeden boczny obrońca i skrzydłowy by się przydali.......O środku obrony nie pisze bo zdrowy Remisz raczej wejdzie za Tarasenkę
05.08.19 13:42 S.M.P.
Przygotowanie kondycyjne i motoryczne to w naszej lidze jakieś 80% sukcesu na wyniki. Poziom piłkarski wszyscy ci "zawodowcy" mają podobny + ewentualnie doświadczenie. Jak się ma siłę i wydolność wydajnie biegać i walczyć to to zawsze przyniesie to wymierne efekty. Natomiast nie jestem w stanie pojąć jak młode chłopaki typu 20 -30 lat "zawodowo" uprawiający sport, który wymaga odpowiedniego przygotowania fizycznego nie dają rady porządnie wybiegać 90minut raz w tygodniu ?! Tacy ludzie nie powinni dostawać kontraktów profesjonalnych. Co z tego że fajnie łądnie podbija piłkę na treningu albo potrafi strzelić prosto w bramkę.
05.08.19 13:15 Martini
Jeśli piłkarza łapią skurcze to jest źle przygotowany do sezonu. Nie usprawiedliwialbym też Siemaszki bo zagrał nie na swojej pozycji. Każdy powinien ten mecz wybiegac jeśli brakuje jakości. Więcej regeneracji i zapier... od 1 do 90 min.
05.08.19 12:49 Dyrektor OKS 1945
nie wierzę co czytam jak zawodowy piłkarz może mieć skurcze po godzinie meczu i 15 minutach przerwy pomiędzy albo zawał po 3 sprintach cyrk abraszki