Piłkarze Stomilu Olsztyn wygrali 2:0 z GKS-em Jastrzębie. Bramki strzelali: Daniel Pietraszkiewicz oraz samobójcze trafienie zaliczył Szymon Kiebzak. Olsztyński zespół wydostał się z strefy spadkowej.
Od rana w Olsztynie zastanawiano się czy mecz dojdzie do skutku. W stolicy regionu w nocy padał cały czas śnieg. Ośrodek Sportu i Rekreacji stanął na wysokości zadania i przygotował murawę najlepiej jak tylko można było. W piątek wieczorem włączono podgrzewanie i to także przyczyniło się do możliwości rywalizacji piłkarskiej przy al. Piłsudskiego 69a.
Trener Janusz Bucholc w tym meczu nie mógł skorzystać z dwóch kluczowych zawodników. Zdyskwalifikowany na dwa mecze został Karol Żwir, który w Lubinie faulował bez piłki zawodnika rezerw Zagłębia. Na uraz przywodziciela narzeka cały czas najlepszy strzelec Stomilu Filip Wójcik. Na wahadle zagrał Filip Szabaciuk, a do środka pola przesunięty został Daniel Pietraszkiewicz.
Początek spotkania był obiecujący dla gospodarzy. Bardzo aktywny na boku boiska Pietraszkiewicz wrzucał kilkukrotnie piłkę w pole karne rywali, ale tam niestety nikt nie potrafił skutecznie wykończyć akcji. Im dłużej trwała pierwsza część spotkania, to inicjatywę przejmowali goście, którzy w bardzo łatwy sposób kreowali akcje, ale na szczęście dla nas nie potrafili pokonać Miłosza Garstkiewicza.
Druga połowa rozpoczęła się dla Stomilu idealnie. W środku pola doszło do przejęcia piłki i idealne podanie otrzymał Daniel Pietraszkiewicz. Pomocnik olsztyńskiego klubu znalazł się w idealnej sytuacji i nie zmarnował szansy na wyprowadzenie Stomilu na prowadzenie. Dla zawodnika była to druga z rzędu strzelona bramka w II lidze. Stomil próbował po kontrach podwyższyć prowadzenie. Najpierw w idealnej sytuacji Hubert Krawczun trafił prosto w bramkarza po tym jak idealną piłkę zagrał Pietraszkiewicz. Potem w środku pola piłkę przejął Michał Karlikowski i zdecydował się na uderzenie z 20. metrów, ale wykonanie było mało precyzyjne. Pod koniec meczu skrzydłowy miał idealną sytuację, ale z bliskiej odległości trafił prosto w bramkarza Grzegorza Drazika.
W drugiej połowie warunki do gry bardzo mocno się pogorszyły. Cały czas padał śnieg i spowodował, że w grze obydwu zespołów pojawiło się sporo przypadku. Na szczęście olsztyński zespół nie stracił bramki i udało się wywalczyć komplet punktów przed własną publicznością. Była to trzecia wygrana z rzędu na własnym boisku i piąte spotkanie bez porażki u siebie. Stomil dzięki temu przeskoczył w tabeli GKS i wydostał się z strefy spadkowej.
Bramka na 2:0 padła w ostatniej akcji meczu. Będący w polu karnym Bartosz Florek zagrał wzdłuż bramki, a interweniujący Szymon Kiebzak niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki.