W środę oficjalnie zawodnikiem trzecioligowego OKS 1945 Olsztyn został Tomasz Zakierski, który do niedawna był podstawowym obrońcą Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie. Sympatykom piłki nożnej na Warmii i Mazurach nazwisko Zakierski nie jest obce...
Tego akurat nie wiem, ale w przeszłości występowałem w iławskim Jezioraku, kiedy ten walczył na zapleczu ekstraklasy. Na tym samym szczeblu przez jeden sezon grałem także z Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie. W niedalekiej przyszłości chciałbym zagrać tam z OKS. Myślę, że moje doświadczenie nie zaszkodzi drużynie, a jedynie pomoże. Na treningach i w spotkaniach ligowych postaram się udowodnić, że działacze z Olsztyna nie popełnili błędu, zatrudniając Zakierskiego. Podpisaliśmy umowę na najbliższy rok i dopiero po zakończeniu sezonu 2007/08 okaże się, co będzie dalej.
Władze olsztyńskiego zespołu z pewnością w rozmowach wspominali, o co chcą walczyć w nadchodzącym roku.
Głośno mówi się o występach w nowo utworzonej II lidze i trzeba przyznać, że powstaje tutaj ciekawa drużyna. Osobiście nie lubię grać o nic, dlatego zdecydowałem się na Olsztyn.
Jednak nie będzie to proste zadanie, ponieważ chrapkę na miejsca w II lidze mają także inne ekipy...
Co roku na tym szczeblu zachodzą drobne zmiany, jednak większość zespołów występuje w tych rozgrywkach po kilka lat. Jest to solidna grupa i można śmiało powiedzieć, że jest nieobliczalna. Tutaj każdy może wygrać z każdym, zatem wszystko zweryfikuje boisko. Cieszę się, że w III lidze zagrają trzy zespoły z Warmii i Mazur [OKS 1945, Drwęca NML, Olimpia Elbląg - red.], czego w poprzednich latach nam brakowało. Na pewno nie jest to szczyt marzeń, ale wierzę, że w przyszłości będzie jeszcze lepiej.
Z niektórymi zawodnikami OKS 1945 zna się Pan nie od dzisiaj...
Zgadza się, z piłkarskich boisk znamy się z Jackiem Gabrusewiczem czy Grześkiem Lechem, natomiast z innymi zawodnikami z Olsztyna znam się nieco mniej. Niedawno z OKS 1945 spotkaliśmy się w ćwierćfinale wojewódzkiego Pucharu Polski [Drwęca wygrała po rzutach karnych - red.], dlatego mogłem się przekonać, jak grają moi nowi koledzy. Tym bardziej że w tym pojedynku występowałem jedynie w roli trenera. Olsztynian widziałem także w akcji podczas ligowego meczu z Jeziorakiem Iława.
Były propozycje z greckich zespołów, dlaczego zdecydował się Pan zostać w Polsce?
Oferta z trzecioligowej drużyny pojawiła się w styczniu, ale nie byłem wówczas posiadaczem własnej karty, zatem musiałem zostać w Nowym Mieście Lubawskim. Niedawno działacze z Grecji odezwali się ponownie, ale zdecydowałem, że jeszcze nie pora na zagraniczny wyjazd.
Już jesienią przyjdzie się Panu zmierzyć z Drwęcą, czyli byłym zespołem. Nie dość, że występował Pan w NML z małą przerwą od sezonu 2002/03, to w rundzie wiosennej był Pan także grającym trenerem trzecioligowca...
Nie patrzę takimi kategoriami. W Iławie, gdzie stawiałem pierwsze piłkarskie kroki, spędziłem wiele przyjemnych chwil, podobnie było w Nowym Mieście Lubawskim. Teraz rozpoczynam kolejny rozdział w mojej przygodzie z piłką i najważniejszy jest OKS. Sentymenty mogą być poza boiskiem, ale na murawie nie ma na nie miejsca. Co do mojej trenerki, to skończyła się po tym sezonie i do Olsztyna przychodzę wyłącznie jako piłkarz. Jeżeli trener Nakielski będzie chciał małej podpowiedzi o rywalach, z którymi miałem niedawno okazję się zmierzyć, to chętnie służę pomocą. Ale tylko w takiej formie.
Źródło: Gazeta Wyborcza