Kolejnym naszym rozmówcą po meczu GKS Tychy - Stomil Olsztyn był Marcel Ziemann.
Dzisiaj bardzo ciężkie spotkanie. Może nie chodzi, z całym szacunkiem rzecz jasna, o przeciwnika, ale o wasze mentalne podejście i o to co się wczoraj wydarzyło. Daliście jednak radę...
- Na pewno siedziało to jeszcze w naszych głowach i chcąc nie chcąc każdy o tym myślał. Myślę, że byliśmy już lepiej nastawieni, niż tydzień temu, w meczu ze Stalą Mielec. Przyzwyczailiśmy się trochę do sytuacji, ale... cieszymy się bardzo, że udało się wywieźć remis. Będziemy starać się jak najszybciej uzbierać te punkty, aby zapewnić utrzymanie w lidze.
Co się stało, że w pierwszej połowie nie zachowaliście koncentracji od początku i w drugiej połowie też wyszliście zdekoncentrowani. Chwała wam za to, że po tych straconych bramkach podnieśliście się.
- Chyba klasykiem można nazwać to, że tracimy bramki w początkowych minutach meczu. Nie mam na to wytłumaczenia, że dlaczego tak je tracimy. W drugich połowach zazwyczaj lepiej wchodziliśmy w mecz, a tu bramka. Nie wiem czy do indywidualne błędy czy to moment dekoncentracji. Dzięki Bogu udało nam się podnieść.
Przed wami spotkanie z serii tych trudnych, z przeciwnikami, którzy walczą o utrzymanie. Trzeba wygrać z Siedlcami w Olsztynie.
- Potrzebujemy punktów i mamy jeszcze porachunki z pierwszego meczu z Siedlec, gdzie przegraliśmy. Musimy wygrać, gdzie będzie to bardzo trudne. Nie możemy wchodzić w mecz mówiąc, że... zagramy u siebie o remis. To byłby absurd!