Po meczu Stomil Olsztyn 1:1 Raków rozmawialiśmy z Michałem Brańskim, który uratował Stomil i negocjuje z Piotrem Grzymowiczem przejęcie olsztyńskiego klubu.
Jak podobał się panu mecz z Rakowem?
- Przez pierwsze 10 minut przeciwnik przeważał, ale wydaje mi się, że zawsze tak jest, gdy gra się z liderem. Ciężko wyjść na boisko i od razu grać płynnie. Wiedziałem, że znajdziemy sposób. Szczerze sądziłem,że wygramy, bo będziemy mieli dwa kwadranse przewagi, gdy z nich będzie opadać napięcie, będą tracić focus i my wtedy zdobędziemy bramkę. W najśmielszych marzeniach nie spodziewałem się, że w drugiej połowie będziemy dominować. W pierwszej połowie oni mieli kilka niezłych akcji i mieliśmy sporo szczęścia, ale w drugiej to my mieliśmy lepszego ducha, poziom gry był fajniejszy, coś kombinowaliśmy. Aż ochrypłem, ale to jedno z przyjemniejszych doświadczeń, naprawdę, w moim takim kibicowskim życiu.
Już całym sercem jest pan Stomilowcem? Był pan na kilku spotkaniach i wiem, że porwała pana ta atmosfera.
- Wiadomo, że troszkę komiczne by było, gdybym powiedział, że już jestem Stomilowcem. Tak troszkę nieśmiało śpiewam, bardziej jeszcze szepczę, jak słyszę te przyśpiewki kibicowskie. Jaki jest mój staż? Sześciotygodniowy i nagle się nim stałem? Wiadomo, że muszę sobie to wszystko wyrobić. Chciałbym mieć już tytuł do tego, że jestem związany i z miastem i z klubem i mam nadzieję, że to się wydarzy. Jesteśmy na dobrej drodze. Muszę jednak przyznać, że to mi się udziela. Każdy mecz powoduje, że coraz bardziej jestem jak na szpilkach. Dziś tę drugą połowę chciałem oglądać na stojąco.
Mówi pan o tytule do tego, by czuć się związanym z klubem, więc nasuwają się negocjacje. Może pan zdradzić kibicom kiedy możemy spodziewać się finału i jak to wygląda?
- Negocjacje przebiegają na tyle sprawnie, że wydarzą się szybciej, niż by się wydawało. Na pewno wolniej, niż chciałaby kibicowska społeczność, ale mnie biznes nauczył, że negocjacje od rozpoczęcia pierwszych rozmów trwają i sześć i dziewięć miesięcy. My tutaj z miastem pobijemy jakiś rekord i zrobimy to o wiele szybciej. Jesteśmy coraz bliżej i nie ma już różnicy zdań. Bardziej pracujemy nad treścią konkretnych zapisów. Ze strony miasta jest już grono pięciu osób, bardzo kompetentne, które wraz z prezydentem Grzymowiczem pomaga, bo to jest wielowymiarowe. Klub to twór, który ma związki z miastem na wielu płaszczyznach, Czerpie z finansowania, ale z drugiej strony musi świadczyć miastu, musi być wizytówką miasta itd. Pięć osób ze strony miasta, trzy z mojej - ja, mecenas i jeszcze dwóch mężów opatrznościowych, którzy pomagają mi w negocjacjach. Wiem, że z zewnątrz to wygląda tak, że fajnie byłoby to zamknąć w dwa tygodnie. Tak się nie da. Takie negocjacje trwają, w biznesie, tak jak mówiłem, sześć i dziewięć miesięcy, a od początku, jak ja pojawiłem się w mieście, to będzie trzy miesiące. Jesteśmy teraz tak na poziomie półtora miesiąca i oceniam, że przed nami jeszcze drugie tyle. Półtora miesiąca, ale nie niepewności, bo uważam, że jesteśmy na dobrej drodze.
Jakie wnioski po tym spotkaniu z Rakowem?
- Było widać, że stworzymy sobie szanse. Nie uważam się za eksperta piłkarskiego, ale o ile Raków miał środek pola opanowany i płynnie chodziła piłka do przodu, to my się szybko złapaliśmy na tym, że nasi napastnicy potrafią wywrzeć fajnie presję na obrońcach, którzy nie potrafią grac po ziemi. To moja diagnoza i zaskoczyło mnie to. Raków jak walec jedzie przez ligę i jest takim klubem wzorcowym, od którego my się możemy uczyć. Mam nadzieję, że w jakiejś przyszłości tez będziemy walczyć o to, gdzie dziś jest Raków. Fajnie było podejrzeć, co się na to składa. Najlepsze było to, że na końcu było takie wrażenie - wow, wcale nie jest tak daleko. Dać stabilność klubowi i jedziemy.
Przerwaliśmy niesamowitą passę Rakowa, kilkunastu wygranych z rzędu, łącznie z Pucharem Polski.
- Niesamowita passa, ktoś mi szeptał do ucha, że bez starty bramki w lidze czterysta ileś minut Rakowa. Nasi zawodnicy wskrzesili Twierdzę Olsztyn z 2017 roku. Z każdego meczu schodzimy z punktami z boiska, niesamowite. Wiadomo, jaki wszyscy mamy cel, utrzymanie się w lidze. Cieszy mnie to, że trener Zajączkowski i prezes Radkiewicz mówią cały czas, że liga jest tak spłaszczona, skompresowana i te różnice pomiędzy pozycjami nie są duże. Powoli odskakujemy strefie spadkowej. Fajnie by było, gdybyśmy wyrwali trzy punkty, ale ten jeden punkt, na poziomie zaufania i budowania jest ekstra.
Miał pan okazje trochę poznać Olsztyn. Co pana urzekło w naszym mieście?
- Na pewno jeziora i przestrzenie zielone oraz nieprzesadnie gęsta zabudowa, w takim ujęciu szerokim. Ja lubię też tę poniemiecką substancję architektoniczną. Ten budynek poczty, w pobliżu Urzędu Miasta jest fantastyczny. Sam ratusz z początku XX wieku. Wrażenie robi na mnie budynek Urzędu Marszałkowskiego i katedra. W takich miejscach czuję się najlepiej. To takie ze smakiem, a jednocześnie nie ma takiego ogromnego ścisku wielkiego miasta. Podoba mi się, że tu jest nowocześnie, ale nie ma takich cywilizacyjnych przypadłości, na zasadzie, że gdy w dużym mieście się idzie, to cały czas ociera się o kogoś łokciem. Tu są ludzie, jest fajnie, jest luz i dużo zieleni. To jest relaksujące. Ludzie kojarzą mnie, że jestem z Warszawy. Jestem, ale niedawno się tam sprowadziłem na nowo do Polski. Co prawda pracowałem w Polsce, ale rodzinę miałem za granicą i tam właśnie takich miejsc szukaliśmy, zielonych, gdzie jest nowoczesność i zdobycze cywilizacji,ale też można odjechać dwa kilometry i człowiek wchodzi w lasy i pola, nad jeziora. Dla mnie to jest bardzo cenne.
Za chwilę jakaś dacza pod Olsztynem na lato?
- (śmiech) Nie wiem, ale rzadko można mieć takie szczęście. Nie chcę mówić o innych miastach, choć lubię taką Polskę peryferyjną, ale nie w sensie prowincjonalną, tylko poza tymi dużymi miastami. Duże miasta znam, ale jak wyjedzie się poza nie, to nagle człowiek widzi jak się Polska zmieniła i posunęła do przodu. Olsztyn jest wspaniały, może gdy obserwuje się to na bieżąco, to tego się nie dostrzega. Z zewnątrz miasto wygląda oszałamiająco. Baza hotelowa i rekreacyjna, drogi, wiadukty, rewitalizacja starych budynków - ekstra.
26.03.19 17:35 Pawlik
Nie siejcie fermentu na tym portalu pod powaznym inwestorem to nie weszlo czy dwa do zera.
25.03.19 21:17 zjs
Słusznie czerkasow. Miasto nie ma zamiaru budować obiektu. Wywalili coś 2 mln na projekty, 6,5 mln murawa, 3,8 mln oświetlenie i uważają, że koniec reanimacji trupa. Stracili sprzyjający klimat przed Euro 2012 deklaracją o mieście wolnym od piłki, do ewentualnego dofinansowania z ministerstwa sportu zabierali się od dupy strony pisząc bzdety jakie mają zamiary zamiast realnego planu. Przy takim stanowisku miasta, żaden szaleniec nie zbuduje tam obiektu. Po co? Żeby płacić durne podatki od wątpliwego interesu?
25.03.19 13:52 czerkasow
Szorstky miasto nie ma zamiaru dołożyć ani złotówki, inwestora na to nie stać więc nie siej fermentu.
25.03.19 11:38 szorstky13
to jest jeden z glownych tematow negocjacji
25.03.19 00:38 maras75
Mam nadzieję, że jednym z tematów negocjacji jest również temat stadionu ...
24.03.19 06:03 chodi
Panie Michale, jeszcze raz dziękujemy i witamy W stomilowskiej rodzinie. Dla mnie Olsztyn to tak jak dla Pana jedno z najpiękniejszych miast w Polsce!
23.03.19 23:11 nor
Kyniu, dzięki za tę rozmowę. Fajnie, że p. Brański coraz bardziej emocjonuje się meczami Stomilu. Wypada czekać cierpliwie na szczęśliwy koniec negocjacji z miastem. A potem wreszcie powinno być w naszym klubie normalnie.