Hubert Krawczun: Lekki niedosyt jest po tym spotkaniu

Stomil Olsztyn zremisował bezbramkowo z Kotwicą Kołobrzeg. Bezpośrednio po meczu rozmawialiśmy z pomocnikiem olsztyńskiego klubu Hubertem Krawczunem.

Jak ocenisz ten remis wywalczony w tym spotkaniu?
- Wynik jest okej, bo Kotwica będzie w tej lidze coś znaczyć, trzeba się z nimi liczyć. My byliśmy wielką zagadką, wiele osób stawia nas w pozycji przegranego, a my pokazaliśmy się z dobrej strony. Mieliśmy swoje sytuacje, ale fakt, że mogliśmy także stracić. Wynik mógł pójść w dwie strony, ale generalnie jak na debiut w Stomilu jestem zadowolony, ale lekki niedosyt jest po tym spotkaniu.

Trener Szymon Grabowski wypuszczając ciebie od pierwszej minuty dał sygnał, że masz stanowić o sile środka pomocy w tym sezonie?
- Takie są chyba plany na mnie. Wierzę w to, że tak będzie. Będę na to ciężko pracował i mam nadzieję, że będę się prezentował coraz lepiej, ale dzisiaj jakoś słabo nie wyglądałem na boisku. Brakowało konkretów, nie było strzałów, ale asystę mogłem zaliczyć (na początku meczu podając do Piotra Kurbiela - red.).

Były obawy o ten pierwszy mecz? W wyjściowej jedenastce zadebiutowało siedmiu zawodników.
- Nie ma co się oszukiwać. My się dopiero poznajemy, zawodnicy między sobą, jak i trener nas. Zawsze w takich przypadkach jest niewiadoma, ale tak jak mówiłem, jak na pierwsze spotkanie nie wyglądało to najgorzej.

Przyszedłeś do nas z lokalnego rywala Olimpii Elbląg. Dlaczego wybrałeś Stomil?
- Jestem świadomy jaka panuje atmosfera między tymi dwoma klubami. Nie będę nikogo oszukiwał, bo miałem kilka innych wyborów, ale osoba trenera Piotra Jacka zadecydowała o moim wyborze klubu. Nie żałuję tej decyzji, będę ciężko pracował, żeby Stomil szybko wrócił do I ligi.

Czyli jesteś świadomy, że z Olimpią Elbląg trzeba wygrać? (śmiech - red.)
- Jak najbardziej!