Po meczu z Pogonią Siedlce porozmawialiśmy chwilę z bramkarzem Michałem Leszczyńskim.
To dopiero trzecia bramka, którą wpuściłeś od tego momentu kiedy stanąłeś pierwszy raz w tym sezonie między słupkami.
- Aż trzecia...
Aż trzecia, ale boli...
- Boli bardzo, bo nie zdobyliśmy punktów. Czegoś z przodu nam dzisiaj brakowało. Trzeba było tylko Pogoń zatrzymać i nie przegrać.
W pierwszej połowie dwa razy uratowałeś Stomil od utraty bramki. To były dwie jedyne akcje Pogoni. Po przerwie, do 75. minuty Gołębiewski uderzał raz nad bramką. A tak? Nic się nie działo.
- Takie mecze są najgorsze dla bramkarza kiedy nic się nie dzieje. Tym bardziej boli mnie to, że w drugiej połowie miałem tak naprawdę dwa strzały, z czego jeden zakończył się bramką.
Co zawiodło? Jak to widzisz z tyłu? Ta pierwsza połowa Stomilu była jakby przespana.
- Na głębsze analizy przyjdzie czas. Byliśmy ospali. Może coś nie zatrybiło w dzisiejszym meczu. Nie mieliśmy dużo klarownych sytuacji albo po dobrym podaniu zabrakło wykończenia.