Trzeci mecz z kolei w którym piłkarzom Stomilu nie udaje się zdobyć chociaż punktu. Tym razem za silna była płocka Wisła z którą Stomil przegrał u siebie 1:2.
Gospodarze fatalnie weszli w mecz, już pierwsza akcja pod bramką Stomilu przyniosła bramkę gościom: w 4. minucie Piotra Skibę pokonał Marcin Krzywicki. Olsztynianie z minuty na minutę grali lepiej, czego efektem była wyrównująca bramka w 34. minucie Arkadiusza Czarneckiego.
Kiedy wydawało się, że kolejne bramki dla Stomilu są kwestią czasu, tuż po przerwie ten sam zawodnik zagrał ręką w środku pola za co otrzymał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska. W dziesięciu nadzieje na zwycięstwo mieli już tylko nieliczni, ale Paweł Magdoń w 69. minucie głupio zatrzymał piłkę ręką za co otrzymał od sędziego czerwoną kartkę.
Mecz otworzył się na nowo, obie drużyny próbowały zmienić wynik na swoją korzyść. Udało się to niestety Wiśle: tuż przed końcem spotkania Filip Burkhardt wykorzystał fatalne zachowanie obrońców Stomilu i zdobył zwycięską bramkę dla swojej druzyny.
Trzeci mecz z rzędu, trzecia porażka. Do końca sezonu sześć arcyważnych spotkań...
Jak zwykle dostarczyliśmy kibicom emocji. Są one ostatecznie negatywne. To był bardzo istotny dla nas i liczyliśmy, że po dwóch porażkach uda się nam wygrać. Jeżeli przy stałych fragmentach, które mamy rozpisane na nuty i każdy wie za kogo odpowiada, zawodnik ma wolnych dziesięć metrów, to się przegrywa. Ten zespół tak funkcjonuje, że jak traci bramkę, to zaczyna grać. Strzelamy bramkę i się znowu chowamy. Nie mam pretensji do Arka Czarneckiego o drugą żółtą kartkę, ale pierwsza? Nie przystoi środkowemu obrońcy na takim poziomie faulować gościa na 60 metrze od swojej bramki. Wszystko się później wyrównało. My strzeliliśmy bramkę dzisiaj z linii bramkowej. My nie możemy strzelić z 5, 10 metrów. Ja nie wiem, co z tym zrobić. Trzeba w poniedziałek się nad tym mocno zastanowić. Może pewna formuła się wykończyła i ja się nie nadaję do pracy? Nie wiem czy potrafię z tego zespołu jeszcze coś wykrzesać więcej. Chodzi mi o sprawy mentalne. Fizycznie nie wyglądają źle, piłkarsko jest nieźle. Przepraszam najwierniejszych kibiców - bo mamy też takich, którzy cieszą się z naszych porażek - i nasze rodziny. Jest mi ich bardzo żal. Piłkarzy, siebie i sztabu szkoleniowego nie żałują. Sami sobie to zgotowaliśmy - powiedział Adam Łopatko, trener Stomilu Olsztyn.