Po meczu Stomil - Radunia (3:2) rozmawialiśmy z byłym zawodnikiem Dumy Warmii a obecnie Raduni Wojciechem Łuczakiem.
Jak podsumujesz spotkanie ze Stomilem?
- Co bym nie powiedział po meczu, wszystko zamazuje ostatnia sytuacja, piękna bramka rzeczywiście. Piłka jest taka, że trzeba grać do końca i wiedzieliśmy, że Stomil gra do końca, jest takim charakternym zespołem. W pierwszej połowie nie stworzyliśmy sobie praktycznie żadnej klarownej sytuacji, Stomil prowadził 2 i był groźny. W drugiej połowie zmieniliśmy nieco ustawienie. Wyszliśmy nominalną 9, ja się cofnąłem i ta gra zaczęła wyglądać już zupełnie lepiej. Doszliśmy Stomil na 2:2 po naprawdę niezłej grze w drugiej połowie, mieliśmy sytuację na 3:2 i to się zemściło. Musimy się mocno spiąć, przede wszystkim zawodnicy, którzy wchodzą na boisko muszą dawać nam więcej jakości, przede wszystkim jeśli chodzi o bronienie, takie serducho w bronieniu, bo to jest ważne. Odpowiedzialność za wynik spoczywa na wszystkich, a nie tylko na jednostkach bardziej doświadczonych. Szkoda, piłka uczy przede wszystkim pokory i tego, by w takich momentach dalej trzymać głowę wysoko i się nie poddawać.
O ile jesteście chwaleni za akcje ofensywne, to jesteście mocno ganieni za grę w defensywie. Obie rzeczy dziś pokazaliście.
- Niestety, tak to wygląda. Trzeba to z trenerem przegadać. Staram się zazwyczaj nie oceniać nikogo z drużyny, ale musimy wziąć się w garść, ponieważ nie możemy tracić aż tylu bramek, też w sposób taki, że przeciwnik ma tyle miejsca. Nieważne, z która liga będziesz grał, jeżeli pozowlisz rywalowi na sporo poprzez pozostawienie miejsca, to i z IV ligą będziesz tracił bramki. To jest bardzo istotne w futbolu, żeby dobrze bronić.
Celujecie w górna połwkę tabeli, wręcz w walkę o awans. Uda wam się to zrobić w tym sezonie?
- Tak jak powiedziałem, trzeba mieć głowę wysoko podniesiona, ale też trzeba w pewnym momencie zejść na ziemię i zacząć bardzo mocno myśleć o punktowaniu, a nie o tym, żeby gdzieś fruwać wysoko, bo nie o to chodzi. W danym momencie musimy po prostu punktować.
Jak ci się gra w Raduni, jak ci się tam funkcjonuje?
- Jeśli chodzi o granie, to jak widać po moich statystykach, jest bardzo dobrze, a nawet lepiej niż bardzo dobrze. Mam statystyki jedna z lepszych w mojej karierze. Tu w Stomilu też miałem bardzo dobre statystyki. Gra mi się dobrze, bo chcemy grać ofensywnie, bardzo lubię taką grę. Mieszka mi się również bardzo dobrze, mieszkam w bardzo pięknym miejscu z rodziną, mam dwóch synów, drugi synek urodził się właśnie na Kaszubach. Tak naprawdę co nam potrzeba więcej, tylko zdrowia, bo resztę się wypracuje.
Zostałem bardzo fajnie pożegnany przez kibiców, gdy schodziłeś z jakimś urazem w drugiej połowie. Dostałeś po prostu oklaski.
- Dziękuję bardzo. Chciałbym właśnie bardzo za to podziękować, bo zostawiłem tutaj kupę serducha. Ogólnie bardzo fajnie mi się tutaj grało i zawsze będę wspominał to miejsce z niezłym sentymentem w stosunku do mnie, jeśli chodzi o wsparcie ludzi w klubie i z zewnątrz. Kto wie, może do zobaczenia.