Piłkarze Stomilu Olsztyn sprawili niespodziankę w Pruszkowie i wygrali 2:0 z dotychczasowym wiceliderem II ligi miejscowym Zniczem. Olsztynianie wygrali po trafieniach Bartosza Florka i Karola Żwira.
zapowiedzi spotkania pisaliśmy, że trener Szymon Grabowski ma spory komfort przy ustalaniu wyjściowej jedenastki na to spotkanie, ponieważ żaden piłkarz nie musi pauzować za żółte kartki oraz nie ma urazu. Jednak na ostatnim treningu uraz mięśnia przywodziciela zgłosił Filip Wójcik i został zmuszony zostać w Olsztynie. Pewnie gdyby nie ta kontuzja to olsztyński szkoleniowiec nie zmieniałby zwycięskiej składu z meczu z rezerwami Śląska Wrocław.
W miejsca Wójcika od pierwszej minuty zobaczyliśmy Michała Karlikowskiego, który ostatni raz w podstawowej jedenastce wybiegł pod koniec sierpnia w przegranym 0:1 meczu z KKS-em 1925 Kielce.
Pierwsze dwadzieścia minut spotkania nie zapowiadało, że Stomil to spotkanie wygra, bo początek meczu zdecydowanie należał do gospodarzy. Po jednym bezmyślnej stracie w środku pola w idealnej sytuacji znalazł się Shuma Nagamatsu, ale perfekcyjnie spudłował.
Stomil wyszedł na prowadzenie po stałym fragmencie gry. Z rzutu rożnego dobrze dośrodkował Shun Shibata, a najwyżej w polu karnym wyskoczył napastnik Stomilu i głową trafił do bramki i tym samym zaliczył premierowe trafienie w drużynie seniorów na poziomie centralnym.
Gospodarze od pierwszych minut drugiej połowie rzucili się do odrabiania strat. Jednak nasza obrona nie popełniła żadnego błędu. Kolejnego gola w tym spotkaniu ponownie strzelił olsztyński zespół. W 66 minucie do bramki z bliskiej odległości trafił Karol Żwir, który wykorzystał dobre podanie wzdłuż pola karnego Piotra Kurbiela.
Stomil wygrał to spotkanie zasłużenie. Optyczną przewagę na boisku mieli co prawda gospodarze, ale olsztyński zespół był bardziej konkretny w polu karnym przeciwnika. Znicz do tej kolejki wygrał wszystkie spotkania na własnym stadionie, aż przyjechał Stomil, który ostatni raz w Pruszkowie przegrał 12 lat temu. Podopieczni Szymona Grabowskiego są niepokonani od 4 spotkań w II lidze i w tym czasie stracili tylko jednego gola i to z rzutu karnego w Jastrzębiu. Dla Stomilu zwycięstwo w Pruszkowie było także pierwszą wygraną w tym sezonie na wyjeździe.
- Pierwszy raz dorównaliśmy poziomem do naszych kibiców, bo dotychczas nas wyprzedzadzali, jeśli chodzi o organizację rozgrywek - mówi po spotkaniu Szymon Grabowski, trener Stomilu. - Przygotowując się na spotkanie ze Zniczem, uczulaliśmy zawodników, jak groźny jest ten zespół w fazach przejściowych i szczególnie jeśli chodzi o przód. Bardzo dobrzy napastnicy z Firlejem na czele. Ta drużyna wygląda bardzo dobrze, jeśli chodzi o chęć, werwę i zaangażowanie, z czym mieliśmy na samym początku problem. Jeśli chodzi o początek (meczu - red.), mam pretensje, a poza tym nasza organizacja całościowa i do przodu, i do tyłu była na tyle dobra, że Znicz nie mógł sobie z nią poradzić. Idziemy cały czas w dobrym kierunku, będziemy mieli bardzo dobry materiał do analizy, co się tutaj wydarzyło.
Kolejne spotkanie Stomil Olsztyn zagra na własnym stadionie z Lechem II Poznań. Spotkanie zaplanowano na sobotę (1 października) o godzinie 15:00.