Czy była to ostatnia niedziela? Tego jeszcze nie wiemy, ale fakty są takie, że sportowo zwaliliśmy się z ligi. Może nie z hukiem, ale niesmak, rozczarowanie i pretensje do całego świata pozostają. Nie tak to miało być, nie tak...
Ostatnia wygrana w tym sezonie może nie cieszy, natomiast jakąś formę zadowolenia przyniosła. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że ta gra w ostatnim meczu wyglądała jak cały sezon, trochę na farcie, trochę na opak, trochę zaangażowania niektórych piłkarzy, mnóstwo umiejętności bramkarskich. Jaki to finalnie efekt przyniosło, wiemy doskonale. Szkoda, że tak długo pozwolono bawić się w piłkę trenerowi Stawskiemu, bo chociaż nie mam prawa by kwestionować jego warsztat, to jednak widoczne było jak na dłoni, że jego koncepcja się nie sprawdza. Być może było z nim tak, jak z trenerem Majewskim. W innym klubie, w innych okolicznościach poradził sobie nadzwyczaj dobrze. Biorąc pod uwagę statystyki, do których oczywiście można mieć zastrzeżenia i tak zwane piłkarsko cyfry, to trener Jacek zaprezentował się pozytywnie, dając przez jakiś czas nadzieję na udana batalię i on chyba jako jedyny może powiedzieć i można to w jego wypowiedziach wyczytać między wierszami - sorry, próbowałem, nie udało się.
Czy wierzę w zielony stoliczek? Nie wiem sam. Zapewne jest spora szansa na to, że Skra licencji nie dostanie, raczej minimalna, że nie dostanie jej łódzki KS. Oczywiście jestem gorącym orędownikiem pozostania w I lidze, a powodów chyba nie muszę tłumaczyć. Natomiast nie jestem pewny, czy mając jeszcze jedną szansę, włodarze Stomilu będa potrafili ją wykorzystać i czy nie będzie to kolejny sezon ucieczki przed spadkiem, a nie spokojnego budowania klubu w środku tabeli.
Kto jest zatem winien spadku? Wiemy, że sukces zawsze ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. Niestety ten spadek to wina takiej a nie innej polityki ludzi zarządzających Stomilem na przestrzeni ostatnich lat. Ja nie mówię, że nie mieli niezłych pomysłów, bo były takie, które przy odrobinie szczęścia i większego zaangażowania, albo postawienia na innych ludzi, którzy te pomysły realizowali, mogły dać całkiem niezłe korzyści, zarówno klubowi, jaki zapewne właścicielowi. To jednak nie wypaliło. To nie jest tak, jak często piszecie w komentarzach, że nie miało szansy wypalić. Miało, czemu nie, w innych miejscach się udawało. Olsztyn jest jednak miejscem specyficznym, na tyle samo pięknym i wspaniałym, jak idiotycznym i nie spełniającym ogólnie przyjętych reguł.
W normalnym klubie spadek może się przydarzyć. To przecież tylko sport, a jest on obarczony nie tylko magią sukcesów, ale i goryczą porażek. Najważniejsze by z porażek wyciągać wnioski, z upadku wstawać silniejszym. Czy stać naszych zarządzających na to, by przyznać się do zaniechań, złych decyzji i podjęcia walki, by zaistniały stan rzeczy zmienić? Nie wiem. Mam nadzieję, że potrafią stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie - dałem ciała. Zmienić retorykę obarczania winą wszystkich na około, z wyjątkiem siebie. Bo czyż miasto jest winne sportowemu spadkowi Stomilu? Nie, absolutnie. Wręcz przeciwnie, Stomil, na przekór miastu, milczącym radnym i jaśnie panującemu nam prezydentowi Piotrowi powinien zrobić wszystko, by pierwszoligowy poziom utrzymać. Nie dawać kolejnych argumentów wszystkim tym, którzy o życzliwości nie tylko dla olsztyńskiego pierwszoligowca, ale dla olsztyńskiego sportu w ogóle, dawno zapomnieli. Nie chce mi się tu mnożyć frazesów na temat tego, jak wiele zaniechań ma na sumieniu olsztyński magistrat. Wszystko to wiemy. Wiemy jaką wartością dodaną dla Olsztyna jest Stomil i ile generuje marketingowej wartości dla naszego ukochanego miasta. To muszą w końcu zrozumieć włodarze samorządowi, co zapomnieli, że są gospodarzami tego urokliwego zakątka na ziemi. Nie zmienia to faktu, że Stomil spadek zawdzięcza przede wszystkim sobie i od siebie musi zacząć wymagać, by z tego spadku wyciągnąć pozytywy.
Dotyczy to tak samo nas, kibiców, bo może mogliśmy zrobić więcej? Mogliśmy więcej się angażować, więcej chodzić na mecze, więcej wymagać, więcej... Dla nas to też jest lekcja. Myślę, że dla klubu również, a wszyscy powinniśmy wyciągnąć z niej wnioski i je realizować. Przede wszystkim nie obrażać się na siebie nawzajem, nie ciągać po sądach, nie wyzywać, a robić wspólnie przysłowiową dobrą robotę na chwałę Stomilu. Wszyscy muszą to zrozumieć, przetrawić i iść na kompromis. Nie ma ludzi wszystkowiedzących, nieomylnych i niezastąpionych. SPW!
NASZ STOMIL NIGDY NIE ZGINIE!!!
25.05.22 18:04 Pablo Olsztyn
Kyniu hmm szacun ze tak spokojnie to opisales bo Nam tu na forum cisnienie juz dawno puscilo. I tez mysle ze lepiej gdybysmy jednak zostali w tej I lidze bo tu kasa na infrastrukture, szansa moze jednak na sponsora (choc przy takich zdobywaniach sponsorow przez Nasz klub marnie to widze) a jesli spadniemy do IIej to albo tam zostaniemy na dlugo albo szybko spadniemy nizej a koszty gry chyba sa podobne jak w I (omijam temat pilkarzy).
25.05.22 16:52 Pawlik
No trener tamten winny a asystent? Tu nigdy nie bedzie jak kiedys.
25.05.22 15:32 waldi812
Dla zarządząjących klubem mam taką fajną łacińską maksymę: hominis est errare, insipientis in errore perseverare. Warto wziąć ją pod rozwagę.