Piątkowe spotkanie Stomilu z Puszczą Niepołomice przyciągnęło niecałe dwa tysiące widzów. Fani zgromadzeni na olsztyńskim obiekcie nie obejrzeli żadnego gola. W październiku Stomil nie wygrał żadnego ligowe spotkania. Okazja do zakończenia tego miesiąca z przytupem już w czwartek w pucharowym starciu z Wisłą Płock.
Trener Piotr Zajączkowski nikogo nie zaskoczył z wyjściową jedenastką. Praktycznie wystawił w bój wszystkich piłkarzy, których przewidywaliśmy przed tym meczem. Zabrakło jedynie Rafała Remisza, który ostatnio mniej trenował ponieważ w tygodniu urodziła mu się córeczka Wiktora (dużo zdrowia dla malutkiej!). W jego miejsce wybiegł ukraiński obrońca Ołeh Tarasenko. Do gry po urazie wrócił Wojciech Hajda, który zastąpił grającego przez ostatnie dwa mecze Waldemara Gancarczyka.
Stomil Olsztyn chciał bardzo szybko strzelić bramkę w tym meczu. W drugiej minucie szybki rajd skrzydłem przeprowadził Artur Siemaszko, podał do Szymona Sobczaka, a ten oddał strzał nad poprzeczkę. W piątej minucie na mocny strzał z dystansu zdecydował się Maciej Pałaszewski, a piłka tylko minimalnie minęła bramkę Puszczy Niepołomice. W 24. minucie bramkę mógł zdobyć Artur Siemaszko, ale nie udało mu się trafić do siatki. Pięć minut później najgroźniejszą sytuację mieli goście, ale na szczęście Embalo trafił tylko w boczną siatkę.
W 35. minucie Stomil miał najlepszą sytuację do strzelenia bramki. Na prawej stronie Grzegorz Lech zagrał do Artura Siemaszko, który zamiast strzelać szukał w polu karnym Sobczaka, a napastnik Stomilu został powalony w polu karny, ale arbiter nie zdecydował się podyktować rzutu karnego. Na "wapno" sędzia Dominik Sulikowski pokazał w ostatniej minucie pierwszej połowy. Po konsultacji z arbitrem bocznym cofnął swoją decyzję, a w polu karnym kibice z trybuny krytej widzieli dotknięcie ręką przez jednego z zawodników Puszczy.
W drugiej połowie Stomil Olsztyn szukał okazji do strzelenia zwycięskiej bramki w tym spotkaniu. Z biegiem minut trener Piotr Zajączkowski wprowadził na boisko Oktawiana Skrzecza (za Siemaszko) oraz Waldemara Gancarczyka (za Lecha). Stomil jednak cały czas atakował mała ilością zawodników, cały czas zabezpieczając szyki obronne. Pod koniec meczu jeszcze do walki został posłany Eric Molloy. W 84. minucie blisko zdobycia gola Tarasenko, ale obrońca Puszczy wybił ją z linii bramkowej.