Po meczu Sandecja Nowy Sącz - Stomil Olsztyn o komentarz poprosiliśmy strzelca jedynej bramki dla olsztyńskiego zespołu Krzysztofa Szewczyka.
Wystąpiłeś ponownie od początku, zagrałeś całe spotkanie i strzeliłeś bramkę. Jednak okazało się, że to za mało, aby wygrać lub zremisować mecz.
- Niestety, mieliśmy założenie i plan na ten mecz. Myślę, że wreszcie weszliśmy w spotkanie w dobrym stylu, bo nie straciliśmy gola na początku. Wydawało się, że pierwsza połowa będzie po naszej myśli. Brak koncentracji w kilku ostatnich minutach pierwszej połowy zadecydowało o tym, że do przerwy było 0:2 i trzeba było gonić wynik. Zagraliśmy dobrą drugą połowę, ale trzy punkty zostały w Nowym Sączu. Musimy dalej się bić o kolejne punkty.
Ładnie ci asystował Patryk Kun, ale podobnie jak Patryk trochę takim niecodziennym sposobem zdobyłeś bramkę, bo już upadałeś, a pokonałeś golkipera gospodarzy.
- Piłka opadała, dlatego ta piłka też była na wślizgu. Na pewno cieszę się, że padła bramka, bo po dłuższej przerwie wróciłem do składu. Najważniejsze jednak było zwycięstwo drużyny. Nie udało się, wracamy do Olsztyna i będziemy walczyć o kolejne punkty z Górnikiem Zabrze. Trzeba podnieść głowy i się nie załamywać.
Przed wami ciężkie spotkanie. Będzie ciężko wygrać z rozpędzonym zabrzańskim klubem, który w piątek wygrał z Chojniczanką 6:1.
- Pokazaliśmy w poprzedniej rundzie, że z klubami z górnej czołówki tabeli potrafimy sobie radzić. Dziś się nie udało, ale nie poddamy się, będziemy grać jak równy z równym i mamy nadzieję, że trzy punkty zostaną w Olsztynie.