Piłkarze Stomilu Olsztyn w pierwszym ligowym spotkaniu w 2024 roku wywalczyli jeden punkt. Olsztynianie bardzo dobrze rozpoczęli to spotkanie, ale zanotowali słabą drugą połowę. Mecz zakończył się remisem 1:1, pierwszego gola dla Stomilu na wiosnę strzelił Piotr Kurbiel.
Szkoleniowiec Bartosz Tarachulski w swoim pierwszym oficjalnym meczu przy al. Piłsudskiego 69a dał zadebiutować dwóm nowym zawodnikom Stomilu Olsztyn. Od pierwszej minuty na boisku zobaczyliśmy Iwana Briknera oraz Dawida Retlewskiego. Wbrew przedmeczowym zapowiedziom na ławce rezerwowych zasiedli Hubert Krawczun oraz Bartosz Florek. W tym meczu z powodu kartek nie mogli zagrać Karol Żwir oraz Igor Kośmicki. W bramce zagrał całe spotkanie Miłosz Garstkiewicz, który niezbyt dobrze pamięta spotkanie z Wisłą Puławy (przegrany 1:2) z poprzedniej rundy, bo właśnie wtedy doznał kontuzji i wypadł na dłużej ze składu.
Kapitanem Stomilu w tym meczu był Bartosz Waleńcik, który na murawę wybiegł w dedykowanej koszulce z logiem gminy Ostróda. Właśnie ten samorząd był partnerem ligowego spotkania z Wisłą Puławy. Dzięki tej współpracy Stomil mógł m.in. rozegrać dwa spotkania sparingowe w Idzbarku.
Stomil bardzo szybko wyszedł na prowadzenie za sprawą Piotr Kurbiela. W czwartej minucie spotkania w pole karne dośrodkował Filip Szabaciuk, Michał Karlikowski uderzył niecelnie, ale na szczęście w odpowiednim miejscu znalazł się napastnik Stomilu, który strzelił swoją czwartą bramkę w tym sezonie. W 33. minucie mogło być 2:0 dla Stomilu. Odważnie w pole karne wszedł Kurbiel, który wycofał piłkę do Karlikowskiego. Wahadłowy minął obrońcę Wisły i uderzył na bramkę, ale niestety bramkarz Oskar Mielcarz wybronił to uderzenie.
Fatalnie zaczęła się druga połowa dla Stomilu. Goście dwie minuty od wznowienia meczu doprowadzili do wyrównania. Mateusz Klichowicz przebiegł praktycznie całe boisko, nikt nie zdołał go zatrzymać, zagrał piłkę na środek pola karnego, a tam bez problemu do bramki trafił kapitan Wisły Krystian Puton.
Olsztynianie do końca próbowali doprowadzić do wyrównania, ale niestety żadne uderzenie nawet nie zmusiło bramkarza Wisły do poważnej interwencji. Nic nie dało wpuszczenie na boisko Krawczuna, Filipa Wójcika i Florka. Tym samym w pierwszym meczu na wiosnę Stomil wywalczył tylko jeden punkt, chociaż po dobrym początku apetyty wszyscy mieli na komplet.
- Jest spory niedosyt po tym meczu - powiedział na konferencji prasowej Bartosz Tarachulski, trener Stomilu. - Liczyliśmy wszyscy, że na inaugurację zdobędziemy trzy punkty. Niestety mecz zakończył się podziałem punktów. Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Strzeliliśmy bramkę, szybko otworzyliśmy mecz, wydawało się, że kwestią czasu będzie kiedy zdobędziemy kolejną bramkę, bo sytuacje mieliśmy. Drugą połowę słabo zaczęliśmy, bo przeciwnik stworzył sobie sytuacje i zdobył bramkę. Rywale sworzyki kontrę po naszym ataku, ale zbyt wielu zawodników w nim uczestniczyło. Proporcje były nie taki jak powinny być i zostaliśmy skontrowani. W drugiej połowie Wisła Puławy stworzyła sobie kilka sytuacji i my też mieliśmy. Mecz zakończył się remisem, szkoda, szkoda. Muszę pochwalić mój zespół za ambicję, wolę walki, determinację. Chłopcy wyszli na boisko i oddali serducho. Kilka fajnych akcji zrobiliśmy w meczu. Pracujemy, z meczu na mecz będzie to lepiej wyglądało.
W kolejnym spotkaniu Stomil zagra na wyjeździe z ŁKS-em II Łódź. Spotkanie zaplanowano na 4 marca 2024 roku (poniedziałek) o godzinie 16:30.