Piłkarze Stomilu Olsztyn po słabej grze przegrali 0:3 sparing z II-ligową Chojniczanką Chojnice.
Dopiero w piątek wieczorem okazało się na jakim boisku Stomil Olsztyn zagra ostatnie spotkanie sparingowe przed startem rundy wiosennej I ligi. Bardzo długo trwało poszukiwanie trawiastego boiska, a na takiej nawierzchni bardzo zależało olsztyńskiemu trenerowi. Na niecałą dobę przed meczem nie było już nadziei na grę na trawie, to Ośrodek Sportu i Rekreacji w Olsztynie zezwolił na wejście na główną płytę stadionu miejskiego. - Mieliśmy już wynajęte boisko sztuczne w Sopocie - mówi Adrian Stawski, trener Stomilu Olsztyn. - Na szczęścię udało się zagrać w Olsztynie Chcę podziękować panu Jerzemu Litwińskiemu i panu Zbyszkowi Szymuli, że nam udostępnili boisko. Długo rozmawialiśmy, nie było łatwo. Nie było tak strasznie mokro, więc murawy mocno nie uszkodziliśmy.
Olsztynianie zagrali w tym meczu bardzo słabo. Klub poinformował lokalne media, że nie można podczas meczu robić materiałów multimedialnych i jest prośba o nie podawania składów i ustawienia na to spotkanie. Na nic zdała się konspiracja przed tym spotkaniem, ponieważ na trybuny i tak przyjechali przedstawiciele Korony Kielce, czyli najbliższego rywala olsztyńskiego zespołu.
Pierwszą bramkę olsztynianie stracili już w 13. minucie, gdy po serii błędów Stomilu w obronie goście wykorzystali dobre dośrodkowanie. Drugą bramkę Stomil stracił w drugiej połowie, jednak wszyscy widzieli, że Chojniczanka zdobyła gola po spalonym. Nie zmienia to faktu, że podopieczni trenera Adriana Stawskiego nie potrafili sensownie odpowiedzieć rywalom i stworzyć składnej akcji. Wynik spotkania ustalony został w ostatniej akcji meczu, gdy przy biernej postawie obrony Stomilu Chojniczanka wykorzystała dobre rozegranie z rzutu wolnego.
- Zimny prysznic bardzo mocny - powiedział po meczu Adrian Stawski. - Przy drugiej bramce był ewidentny spalony, jestem o tym przekonany. Zawodnicy jednak powinni grać do gwizdka a nie stanąć i patrzeć jak zawodnik strzela. To jest jedna rzecz. Mamy problem z tyłu i to wiemy nie od dziś. W środę przyjeżdża środkowy obrońca i będziemy to układać. Widzę w czym jest problem, bo jedno dośrodkowanie - bramka, drugie dośrodkowanie i jest bramka. Środkowi obrońcy powinni takie piłki przechwytywać, wybijać, wygrywać głowy itd. Nie od dziś jest ten problem i długo pracowaliśmy nad tym, by ściągnąć dobrego, środkowego obrońcę. Niestety dopiero w środę on będzie, ale będzie. To bardzo dobry, środkowy obrońca, tyle mogę powiedzieć.
I dodaje: - - Nie wiem, czy będę mógł go wystawić. Przyjedzie, będzie na miejscu, musze z nim porozmawiać. W czwartek będzie jeden trening, w piątek drugi i na pewno będę go chciał zabrać na mecz, jesli uda sie to wszystko zarejestrować. Zdecydujemy, zobaczymy co to będzie, bo, tak naprawdę, ryzyko wystawienia go nawet w składzie jest żadne, przy tym, jakie my dzisiaj bramki straciliśmy. Muszą się niektórzy zawodnicy obudzić. Uważam i mam nadzieję, że środkowy obrońca uporządkuje nam to z tyłu, bo to wygląda jak wygląda.